rozwińzwiń

Dzieje Polski. Od początku Piastów do III rozbioru Polski

Okładka książki Dzieje Polski. Od początku Piastów do III rozbioru Polski Feliks Koneczny
Okładka książki Dzieje Polski. Od początku Piastów do III rozbioru Polski
Feliks Koneczny Wydawnictwo: Capital historia
483 str. 8 godz. 3 min.
Kategoria:
historia
Tytuł oryginału:
Dzieje Polski. Od początku Piastów do III rozbioru Polski
Wydawnictwo:
Capital
Data wydania:
2017-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2017-01-01
Liczba stron:
483
Czas czytania
8 godz. 3 min.
Język:
polski
ISBN:
9788364037122
Tagi:
koneczny dzieje polski historia piastowie jagiellonowie rozbiory
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
23 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
145
89

Na półkach: ,

Poczet Królów Polskich z zarysem tła społecznego. Obawiałem się niezrozumiałej, lub staromodnej polszczyzny, skoro książka z XIX w. jednak zupełnie niepotrzebnie. Czytało się łatwo i dałem się wciągnąć.

Poczet Królów Polskich z zarysem tła społecznego. Obawiałem się niezrozumiałej, lub staromodnej polszczyzny, skoro książka z XIX w. jednak zupełnie niepotrzebnie. Czytało się łatwo i dałem się wciągnąć.

Pokaż mimo to

avatar
613
570

Na półkach:

Mnóstwo twierdzeń wziętych z sufitu, połączonych z nieporadnym stylem. A że sprzed przeszło 100 lat, to żadne wytłumaczenie, prace Ludwika Kubali z tego samego okresu znacznie lepsze, choćby stylistycznie.

Inaczej niż w „Świętych w dziejach narodu polskiego” widać pół zdania o prześladowaniach chrześcijaństwa w Imperium, lecz musiał (?) i tu coś namieszać „Po trzech wiekach prześladowań stało się chrześcijaństwo w r. 312 urzędową religią rzymskiego cesarstwa” (s. 14 t. 1 wydania z 1902, reprint z 2003).

Skąd wytrzasnął ten rok? W 312 Konstantyn pokonał Maksencjusza, w 313 Konstantyn i Licyniusz ogłosili Edykt Mediolański „swobodę zajmowania się sprawami bożymi pozostawić trzeba przekonaniu i woli każdego z osobna, według jego własnego uznania (...) do zachowania czasów naszych spokoju przyczynia się okoliczność, by każdy miał prawo wyboru i praktyk religijnych według własnej swej woli” (Euzebiusz z Cezarei, „Historia kościelna”, księga 10, 5 tłum. Arkadiusz Lisiecki, pisownia uwspółcześniona, in extenso przytaczam w komentarzu do „100 postaci, które miały największy wpływ na dzieje ludzkości” M. Harta).
Później Konstantyn pokonawszy Licyniusza próbował rządzić biskupami, zwoływać synody (choć nawet nie był chrześcijaninem …, przedstawia to tenże Euzebiusz w „Żywocie Konstantyna”),lecz uznanie chrześcijaństwa urzędową religią to dopiero Edykt z Tesalonik w 380.

Łokietek wprawdzie „27 września 1331 odniósł świetne zwycięstwo pod Płowcami”, lecz „Wynik wojny zawisł nie od walnych bitew w polu, ale od zdobywania warownych grodów. (...) Nasze grody były jeszcze po większej części drewniane i stanowiły łatwy łup dla Krzyżaków, podczas, gdy nasi nie potrafiliby zdobyć ani jednego krzyżackiego grodu.” (s. 132) Czyli zdobycia Kościana przez Kazimierza (przyszłego Wielkiego) w 1332 nie było?

Wielka Wojna z Krzyżakami opisana niedorzecznie.

„25 lipca 1410 stanęło wojsko polskie pod Malborgiem, najwarowniejszą całej Europy twierdzą, której nie można było zdobyć inaczej, jak chyba głodem. Miał zaś Malborg takie zapasy, że załoga nie potrzebowała obawiać się głodu ani za trzy lata. Skoro się o tein przekonano w polskim obozie, jasną było rzeczą dla każdego, że na Malborg niema rady. Należało tylko próbować szczęścia na chybił trafił, aż do jesiennych deszczów, żeby wymusić dobre warunki pokoju. Z nastaniem jesieni, błota, śniegu i zmarzniętej grudy, czekałaby wojsko pod Malborgiem przedewszystkiem niechybna utrata koni, których nie byłoby czem przezimować, a obok tego choroby wszystkie, płynące z niedostatku i braku pomieszczenia. Odstąpiono więc od oblężenia Malborga 22 września 1410 r.” (s. 19n tomu 2) Źródeł oczywiście żadnych.
„Należało przezimować w tych grodach, które się poddały Polsce i z wiosną rozpocząć nową wojnę. Ale trudno trzymać rok i dłużej pod bronią wiejskich gospodarzy, a na nową armię nie mogłaby się już Polska zdobyć; na to nie było już środków materyalnych. Rozporządzał za to zasobnym jeszcze skarbcem Zakon i mógł werbować zaciężnych. Wkrótce stanęło nowe wojsko krzyżackie, z którem stoczono drugą walną bitwę 10 października 1410 r. pod Koronowem. Zakon poniósł powtórną ciężką klęskę i zaczął układać się o pokój. Nie miała Polska zapasu sił do dłuższej wojny, trzeba więc było zawrzeć pokój, skoro Krzyżacy oddawali przynajmniej Żmujdź i ziemię dobrzyńską. Na takich warunkach zawarto pokój w Toruniu 1 lutego 1411 r., pozostawiając resztę niedalekiej przyszłości.” (s. 21)
Ziemię dobrzyńską Krzyżacy oddali byli już w 1404 w Raciążku, pod warunkiem wykupu z zastawu, spełnionym przez stronę polską. Żmudź zaś przekazywali jedynie „na czas życia Jagiełły i Witolda”.
Długosz jakoś nie pisze o wiekopomnym odzyskaniu Dobrzynia, przeciwnie „ani król Władysław, ani Witold wielki książę Litewski, ani nikt inny nic zwrócił na to uwagi, jaką Królestwo Polskie ponosiło krzywdę przez oderwanie ziem, które wtedy mogły być odzyskane, i że ich nie bolała strata powiatów dawniej część królestwa stanowiących, a których w czasie oblężenia zamku Marienburga sami Krzyżacy Polakom odstępowali (…) sławne owo i pamiętne pod Grunwaldem zwycięstwo na n i c prawie, owszem na sromotę wyszło, gdy ż a d n e j Królestwu Polskiemu nie przyniosło korzyści ...” („Długosza Dziejów Polskich ksiąg dwanaście” t. 4 Kraków 1869 s. 110 tłum. Karol Mecherzyński, pisownia uwspółcześniona, podkr. Piratka).
„Bitwa grunwaldzka okazała, że połączone siły Polski i Litwy starczą jednak na Krzyżaków; jeszcze ze dwie takie wojny, a Zakon będzie złamany! Tylko więcej jeszcze dobrobytu, żeby można płacić jeszcze większe podatki i mieć zaciężnych pod dostatkiem, którzyby nie wracali na zimę do domów.” (s. 21) „Że nie można było pokonać Krzyżaków pospolitem ruszeniem, to się zresztą pokazało już w r. 1410, kiedy to, pomimo Grunwaldu, musiano zostawić Krzyżakom Pomorze.” (s. 43)
Pod Koronowem sił starczyło na zwycięstwo bez zaciężnych. Beblanina Konecznego odwraca uwagę od tego „czy Jagiełło w ogóle c h c i a ł zająć Malbork. Fakty zdają się temu zdecydowanie przeczyć. Krzyżacy, którzy pod Grunwaldem przestali istnieć jako poważna siła zbrojna, wyszli z wojny bez strat terytorialnych na rzecz Polski.” (Leon Lech Beynar ps. Paweł Jasienica „Polska Jagiellonów” 1965 s. 113, podkr. Piratka)

O bitwie w Zatoce Świeżej (1463) „Jedyna bitwa morska w całej historyi polskiej” (s. 44) To jak, bitwa pod Oliwą w 1627 się przyśniła? W wojnie trzynastoletniej były też wcześniejsze bitwy morskie pod Bornholmem w 1457 i 1460, obie wygrane.

O hołdzie pruskim „Albrecht, podobnie, jak jego poprzednicy, wzbraniał się złożyć hołd królowi polskiemu” do którego zobowiązany był przez pokój toruński z 1466. „Polska musiała wojną dochodzić swych praw i w r. 1520 zajęto całe Prusy krzyżackie aż po Królewiec, ale, zamiast zdusić raz nareszcie i skończyć z Krzyżakami, zawarto niespodzianie pięcioletni rozejm. W Niemczech uderzono na wielką trwogę w obronie Zakonu i cały szereg książąt Rzeszy odgrażał się, że ruszy na pomoc Mistrzowi, a równocześnie trwała jeszcze wojna z Wasylem. Przerażono się tego i cofnięto. Dziwna rzecz, jak w tem pokoleniu słabą była wola i jak nie ufano swym siłom.” (s. 65) „Zamiast wcielić resztę Prus do Polski i zapanować nad calem pruskiem wybrzeżem Bałtyku, zrzekano się teraz już na zawsze panowania nad tern morzem, a sobie zachowano na przyszłość wroga.” (s. 66) Zbędne uogólnienia i bezosobowe „zawarto”, „cofnięto”.
Warto porównać z, późniejszą wprawdzie, książką Ludwika Kolankowskiego „Odtąd, do końca 1520 r., zaczyna się, wśród powszechnej apatii i niedołęstwa ze strony kierowniczych kół koronnych, trzeci okres wojny pruskiej. Był to czas, narzucającej się przedtem natarczywie, a we wrześniu z pod Wągrowca małodusznie przez samego króla żądanej, mediacji cesarskiej. W trwających od końca stycznia 1521 r. w Toruniu, w asystencji poselstw cesarskiego i węgierskiego, przy osobistym udziale Albrechtowego brata, margrabiego Jerzego, i ks. lignickiego Fryderyka, pertraktacjach doszło wreszcie, 5 kwietnia 1521 r., do podpisania czteroletniego rozejmu. W tym czasie mieli cesarz i król węgierski, ewentualnie ich zastępcy, wydać definitywne orzeczenie w sprawie należnego Polsce hołdu. Pod ich też sąd poddano sprawę kosztów wojennych, jako też zwrotu zdobytych grodów i zamków. Był to, ze stanowiska Korony, wynik wprost opłakany.” („Polska Jagiellonów: dzieje polityczne” Lwów 1936 s. 216) „W jałowych dysputach toruńskich, podważyli nawet w r. 1521 w gadulstwie niedołężni reprezentanci Korony z niedołężnym królem, wielki dorobek 1466 roku. Wynik ten był tem mizerniejszy, że przez cały czas trwania wojny nie otrzymał Zakon najmniejszej pomocy ze strony swych wschodnich sprzymierzeńców. Wprost przeciwnie, w moskiewskiej księdze, zawierającej akty stosunków z Polska, znajdujemy na czele 1520 r. następującą, zgoła nieoczekiwana, wiadomość. W. kniaź, po naradzie z braćmi i dumą bojarską, doszedł do przekonania, że trzeba szukać koniecznie porozumienia z Litwa, i że skoro król Zygmunt, mimo szkód, jakich mu ubiegłego lata Moskwa i Tatarzy przysporzyli, o pokoju nie myśli, należy go do myśli tej skłonić. Szłoby tylko o to, w jaki sposób zahaczyć (pozadrat) króla, by szukał z w. kniaziem miru. W rezultacie rozpoczęte zostały już w styczniu 1520 r. zabiegi pokojowe, które w trzykrotnych rozejmach przerwały na lat kilkanaście, bo aż do śmierci Wasyla w 1533 r., walki z Moskwą.” (tamże, s. 217)

Kiedy coś jest białe, być może Koneczny napisze białe, jednak równie dobrze dla niego będzie zielone.

„Władysław IV. Ani on nie zrzekał się nieszczęsnego tytułu króla Szwecyi, używał nadto tytułu cara, jako wybrany niegdyś carem przez bojarów. Ale w pactach conventach zastrzeżono się, żeby król nie prowadził wojen nie uchwalonych przez sejm.” (s. 136) Wynikało to z 4 Artykułu Henrykowskiego, Sejm nie wprowadził tego warunku szczególnie dla Władysława.
Władysław popełnił błąd zawierając w 1635 rozejm – z pewnością, lecz z jakich powodów? Czy dlatego, że wojny ze Szwecją umożliwiły elektorowi brandenburskiemu oderwanie Prus? „wszystkie – ile ich tylko było! – wojny polsko-szwedzkie ułatwiały książętom pruskim emancypację spod władzy Polski.” (Paweł Jasienica „Srebrny Wiek” 1967 s. 394) O tym Koneczny nawet nie wspomni.
W „Dziejach Polski opisanych dla młodzieży” pisał dość dorzecznie „Szkoda, że nie zrzekł się także tytułu króla szwedzkiego. Zawarł jednak ze Szwecją w roku 1635 w Sztumie rozejm długi, bo na lat 26 i to na warunkach takich, które powinne były zapewnić nie tylko pokój zupełny, lecz przyjaźń sąsiedzką. Szwecja zwracała wszystkie grody, zajęte za Zygmunta III w Prusach, Inflanty zaś podzielono na część szwedzką i polsko-litewską.”
Tu zaś „Nie zrzekał się tytułu szwedzkiego, ale też teraz zmieniły się już czasy i choćby zrzekł, nicby to nie pomogło. (…) Jeżeli Polska chciała utrzymać swój wpływ nad Bałtykiem, jeżeli miała utrzymać w uległości protestanckich książąt pruskich trzeba było koniecznie wojować Szwecyę. Teraz niechęć króla wobec Szwecyi była zupełnie zgodna z narodowym interesem. Ale społeczeństwo nie zrozumiało tej zmiany i zapatrywało się na sprawę szwedzką tak samo, jak w r. 1601, przed trzydziestu laty, kiedy chodziło o tytuł i co najwięeej, o bagnistą i nieludną Estonię ! Król gotował się do wojny ze Szwecyą, bo w roku 1635 kończył się rozejm. Sejm jednak oświadczył się bezwarunkowo za pokojem i zawarto w Szlumddorfie w Prusiech rozejm tym razem długi, bo na lat 26, aż do r. 1661 obowiązywać mający. Szwecya zatrzymywała swe zdobycze w Inflanciech, lecz wycofała się z Prus królewskich. Wojowali tymczasem Szwedzi dalej w Niemczech. Zawarcie sztumddorfskiego rozejmu było błędem politycznym. Za pomoc w wojnie ze Szwecyą gotowi byli teraz Habsburgowie zrzec się Ślązka, nad którym panowali, jako królowie Czech. Król Władysław IV, monarcha rozumny i dzielny wódz …” itp. itd. (s. 136)
Gdyby Władysław był choć odrobinę rozumny, po prostu odebrałby Prusy elektorowi. Była taka możliwość. „W 1640 r. zmarł nagle elektor Jerzy Wilhelm, zajmujący bardziej proszwedzką niż propolską postawę podczas konfliktu polsko-szwedzkiego w latach 1626 – 1629. Z tego też powodu wiele sejmików przedsejmowych postulowało, aby nie nadawać lenna pruskiego jego synowi. Proponowano inkorporację, powierzenie lenna jednemu z braci królewskich lub danie go w administrację polską, przy zachowaniu lennego charakteru. Sprawa była dyskutowana na sejmach 1640 i 1641 r. Król po pewnych wahaniach, korzystając ze swych prerogatyw, nadał księstwo pruskie nowemu elektorowi brandenburskiemu Fryderykowi Wilhelmowi. Na próżno protestowali przeciw temu wskazując na brak zgody stanów i popełnienie zdrady przez zmarłego elektora, posłowie krakowscy, kujawscy i różańscy na sejmie 1641 r. Władysław IV nie dał się przekonać i nie pozwolił, aby sejm odebrał mu prerogatywę samodzielnego nadawania pruskiej inwestytury. Warto przypomnieć czytelnikowi, że właśnie Fryderyk Wilhelm, znany w historiografii niemieckiej jako „wielki elektor”, okazał się w stosunku do Polski bardziej wiarołomny niż jego ojciec.” (Edward Opaliński „Opaliński Sejm srebrnego wieku 1587 – 1652” Warszawa 2001) Postąpił na odwrót niż powinien i to z tych samych powodów, co Zygmunt III, by mieć sojusznika w walce o tron Szwecji …
Rozważania Konecznego, czy Władysław IV miał zrezygnować z tegoż tronu zupełnie bezprzedmiotowe, na mocy paktów musiał to zrobić.
Swoją drogą, jak król czy Koneczny wyobrażali sobie wojnę w takich warunkach ? „Aby odzyskać te dwie prowincje [Prusy i Inflanty trzymane przez stronę szwedzką wedle rozejmu w Altmarku 1629], musiała się Rzplta przygotować na wojnę długą, trudną dla siebie, a łatwą dla nieprzyjaciela. Trzeba było zdobywać mnóstwo warownych miejsc, trzeba się było przygotować na ogromne wydatki krwi i mienia... podczas gdy Szwedzi trzymając się obronnie, mogli wycieńczyć do ostatka polskie siły i całą wojnę, choćby najdłuższą, wytrzymać kosztem zajętego kraju. Obawiano się wojny długiej, a bez rezultatu. Naturalnie, że kto z takiemi nadziejami do wojny się zabiera, temu lepiej jej nie zaczynać. Toteż szlachta jedynie w traktatach widziała swoje zbawienie. "Gdyby można – mówiono w Warszawie – namówić Litwę do odstąpienia Szwedom Inflant w zamian za Prusy; gdyby można za zrzeczenie się praw królewskich do Szwecji odzyskać Prusy, byłaby to zdobycz nieoszacowana. Gdyby można – mówiła Litwa – namówić Koroniarzy do odstąpienia Prus w zamian za Inflanty, lub też odzyskać je za zrzeczenie się praw królewskich do Szwecji – moglibyśmy zawrzeć tani i szczęśliwy pokój..." O interesach króla nie było mowy. Mieli w ręku jego zrzeczenie się praw do korony szwedzkiej, które na nim w czasie elekcji wymusili, chowali je w tajemnicy, chcąc je jak najdrożej sprzedać; ale żeby mieli wojnę prowadzić o jego prawa do Szwecji, skoro o Prusy i Inflanty prowadzić jej nie chcieli – musieliby chyba działać nieprzytomnie.” (Ludwik Kubala „Jerzy Ossoliński” Lwów 1883, t. 1 s. 111)

Gdy o Śląsku mowa, Władysław IV chciał uzyskać go dla siebie, bez możliwości włączenia do Rzeczypospolitej „przeprowadzał król rozmowy z dworem cesarskim o odstąpienie mu prawem zastawu dwóch księstw śląskich. Rokowania te, na mocy których istotnie wszedł w posiadanie księstwa opolskiego i raciborskiego, prowadził nie wywierając specjalnego nacisku na cesarza. Otrzymał je w czasowe władanie na warunkach stosunkowo mało korzystnych, chociaż jak to świeżo udowodnił Józef Leszczyński, cesarz, gdyby tylko król nacisnął silniej i wykazał więcej uporu, gotów był odstąpić księstwa na znacznie dogodniejszych warunkach.” (W. Czapliński „Władysław IV i jego czasy” Warszawa 1972 s. 349n)

Dalszy ciąg w zasadzie zgodny z prawdą „monarcha rozumny i dzielny wódz, uważał się za spadkobiercę wielkich planów Stefana Batorego i od samego początku zaprzątnięty był myślą o wielkiej wyprawie tureckiej. Starał się ją wywołać w r. 1637, ale szlachta nie chciała. Od r. 1644 prowadził król następnie układy z zagranicą, a zwłaszcza z Wenecyą, ale tajne, bez wiedzy senatu i sejmu chciał Polskę do tej wojny zmusić. Kanclerz Ossoliński był za wojną, ale przeciw wywoływaniu jej sposobami niezgodnemi z konstytucyą polską. Król prowadził jednak dalej tajne układy, zamiast zwrócić się do narodu i starać się wpłynąć na opinię publiczną.” (s. 136) przeczy twierdzeniom z „Dziejów Polski opowiedzianych … ” czy „Świętych …” jakoby „naród w pełni króla popierał”.

Do tego stosuje własną terminologię „W r. 1658, kiedy Czarniecki walczył jeszcze w Danii, zgłosili się kozacy z prośbą, żeby ich na nowo przyjąć w poddaństwo polskie. Hetman kozacki, następca Chmielnickiego, Jan Wyhowski, zawarł z Polską umowę w Hadziaczu. Z trzech województw: kijowskiego bracławskiego i czernichowskiego, tworzono osobne państwo, związane z Polską unią na warunkach unii lubelskiej z r. 1569.” (s. 150) czyli „wolni z wolnymi, równi z równymi” (s. 96). Bez potrzeby słowo „poddaństwo”, skoro „miało odtąd stanowić węzeł Kozactwa z Rzecząpospolitą nie poddaństwo (absoluta subjectio) jak to przedtem było, ale spólnictwo z Polską nakształt unii litewskiej” (Antoni Walewski „Historya wyzwolonéj Rzeczypospolitéj wpadającej pod jarzmo domowe za panowania Jana Kaźmierza” t. 1 Kraków 1870, s. 5)

Wyliczenie wszystkich błędów zajęłoby za dużo miejsca.

Sejm Wielki czy Insurekcja Kościuszki potraktowane bardzo skrótowo, o Uniwersale Połanieckim nic, za to o klęsce pod Maciejowicami „z winy Ponińskiego” kilka zdań (s. 194). Kończy się na roku 1795, dzięki czemu unika apologii margrabiów Wielopolskich, co wszakże niewiele pomaga wobec mnóstwa innych niedorzeczności.

Mnóstwo twierdzeń wziętych z sufitu, połączonych z nieporadnym stylem. A że sprzed przeszło 100 lat, to żadne wytłumaczenie, prace Ludwika Kubali z tego samego okresu znacznie lepsze, choćby stylistycznie.

Inaczej niż w „Świętych w dziejach narodu polskiego” widać pół zdania o prześladowaniach chrześcijaństwa w Imperium, lecz musiał (?) i tu coś namieszać „Po trzech...

więcej Pokaż mimo to

avatar
5
3

Na półkach:

polecam - ciekawe, staranne opracowanie

polecam - ciekawe, staranne opracowanie

Pokaż mimo to

avatar
171
79

Na półkach: ,

Przystępna forma, niezbyt trudny język, coś lekkiego na dwa wieczory, aby odświeżyć sobie niektóre wydarzenia z naszej historii.

Przystępna forma, niezbyt trudny język, coś lekkiego na dwa wieczory, aby odświeżyć sobie niektóre wydarzenia z naszej historii.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    33
  • Przeczytane
    28
  • Posiadam
    10
  • Historia
    3
  • Ulubione
    2
  • Historia Polski
    1
  • Biblioteka
    1
  • Posiadam 🏠
    1
  • Książki
    1
  • 2022
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Dzieje Polski. Od początku Piastów do III rozbioru Polski


Podobne książki

Przeczytaj także

Ciekawostki historyczne