Zero poprawy w stosunku do pierwszego albumu. Tempo zwalnia, jakby silnik tracił części, a opony nie miały wystarczającego powietrza. Twórca zaraz wpadnie w kolczatkę i zostanie uziemiony. Seria stoi w miejscu, jak sytuacja z koronawirusem. A jeszcze poniżającym ciosem pozostaje charakter postaci, której mamy współczuć. Pół opowieści zajmuje wyjazd na koncert oraz nieodebrane połączenia od przyjaciółki. Rozumiem, że nie każdy ma charakter a'la Santi Cazorla, ale na miłość boską - odbierz ten cholerny telefon i wytłumacz jej, że nie chcesz być tylko ,,przytulanką'' na smutne dni. Nie mam chęci rozpisywać negatywnych komentarzy pod serią, którą niegdyś czytałem z zapartym tchem. Zmieniłem się - nie chcę czytać o ludziach pogrążonych w problemach XXI wieku.

Zero poprawy w stosunku do pierwszego albumu. Tempo zwalnia, jakby silnik tracił części, a opony nie miały wystarczającego powietrza. Twórca zaraz wpadnie w kolczatkę i zostanie uziemiony. Seria stoi w miejscu, jak sytuacja z koronawirusem. A jeszcze poniżającym ciosem pozostaje charakter postaci, której mamy współczuć. Pół opowieści zajmuje wyjazd na koncert oraz...