Moje wydanie jest podzielone na trzy kieszonkowe tomiki według roku liturgicznego A, B i C (plus ciesząca oko oprawa stylizowana na tłoczoną skórę ze złocistymi akcentami).

Właściwie mam problem z przyporządkowaniem książki do odpowiedniej "półki", gdyż posiadacz raz przeczytawszy już się od niej nie oderwie i będzie czytał stale ;)
(pasuje więc "Przeczytane" i symultanicznie "Teraz czytam").
A na czym polega ten fenomen? Otóż trzy tomiki na trzy lata, do codziennego użytku, najlepsza, najprostsza, najszybsza i najurokliwsza ściąga z modlitwy dla tych, którzy mają ochotę się modlić, a nie "klepać pacierze" (których też nie krytykuję, ale są wyższą szkołą jazdy dla sensejów czarnopasowców ;D).

Ten sprytny podział unikałby rutyny, gdyby rutyna w ogóle była opcją. Co jest bowiem najlepsze w czytaniu, to iż nigdy nie odbierze się danego ustępu identycznie, za każdym razem zwróci się uwagę na inny aspekt w zależności od życiowego bagażu doświadczeń i aktualnych problemów (w myśl cytatu C.R.Zafón "Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to co, już masz w sobie"). Głębia-kopalnia w przystępnym i jakże pozytywnym języku.

Plusem i minusem jednocześnie jest krótkość modlitwy na dany dzień, a składa się ona z cytatu z Biblii, kilku-jednozdaniowego rozważania (incepcja: ściąga w ściądze :p) i ~ od święta ~ (czyli w niedzielę) z ew. fragmentu poezji (ok. 2 linijki).

Można czytać zgodnie z kolejnością dnia/roku, jak i losowo, gdyż każdy mini-"rozdział" stanowi odrębną całość.


Nie polecam, bo jak ktoś chce się modlić to zachęcać nie trzeba, a osób niechętnych i tak się nie namówi.

Moje wydanie jest podzielone na trzy kieszonkowe tomiki według roku liturgicznego A, B i C (plus ciesząca oko oprawa stylizowana na tłoczoną skórę ze złocistymi akcentami).

Właściwie mam problem z przyporządkowaniem książki do odpowiedniej "półki", gdyż posiadacz raz przeczytawszy już się od niej nie oderwie i będzie czytał stale ;)
(pasuje więc "Przeczytane" i...