Ja mam. Rozumiem, że dziennikarze mają pracować za darmo. Jeśli lekarz Lisa przyjmie i bierze za to pieniądze, to też nie jest okay? Nie rozumiem sytuacji: za pracę należy się wynagrodzenie, czemu podważasz wiarygodność autora tekstu? O co chodzi? 
 

Ja mam. Rozumiem, że dziennikarze mają pracować za darmo. Jeśli lekarz Lisa przyjmie i bierze za to pieniądze, to też nie jest okay? Nie rozumiem sytuacji: za pracę należy się wynagrodzenie, czemu podważasz wiarygodność autora tekstu? O co chodzi? 
 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Panno Fox, spieszę wyjaśnić  😁 Doskonałe porównanie do lekarza. Kiedy Lis idzie do lekarza i płaci mu pieniądze to OCZEKUJE, że lekarz go będzie leczy DOBRZE. Jeśli jako wydawnictwo płacę pieniądze za artykuł... to?

Znajdź JEDEN artykuł sponsorowany w którym nie napisano dobrze o książce, do której zniechęcono bo okazało się, że jest kiepska.

Czy teraz panna rozumie? 😈

Panno Fox, spieszę wyjaśnić  😁 Doskonałe porównanie do lekarza. Kiedy Lis idzie do lekarza i płaci mu pieniądze to OCZEKUJE, że lekarz go będzie leczy DOBRZE. Jeśli jako wydawnictwo płacę pieniądze za artykuł... to?

Znajdź JEDEN artykuł sponsorowany w którym nie napisano dobrze o książce, do której zniechęcono bo okazało się, że jest kiepska.

Czy teraz panna rozumie? 😈

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Rozumiem Twoją logikę, ale się nie zgadzam. Pisałam nie jeden artykuł tego typu i dostając propozycję jego napisania, najpierw czytałam książkę i zgadzałam się napisać pozytywny artykuł, tylko, jeśli byłam w stanie napisać go w zgodzie z własną opinią i sumieniem. Twoja wypowiedź sugeruje, nie... Ty twierdzisz, że sponsorowany, to fałszywy. A tak nie jest. 
Teraz rozumiesz? 

Rozumiem Twoją logikę, ale się nie zgadzam. Pisałam nie jeden artykuł tego typu i dostając propozycję jego napisania, najpierw czytałam książkę i zgadzałam się napisać pozytywny artykuł, tylko, jeśli byłam w stanie napisać go w zgodzie z własną opinią i sumieniem. Twoja wypowiedź sugeruje, nie... Ty twierdzisz, że sponsorowany, to fałszywy. A tak nie jest. 
Teraz rozumiesz? 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Tak, twierdzę, że sponsorowany artykuł nigdy nie będzie krytyką książki. Ale nigdzie nie stwierdziłem, że będzie fałszywy. Za pieniądze zawsze otrzymamy to czego chcemy, a wydawnictwo oczekuje POZYTYWNEJ opinii, dzięki której zwróci jej się koszt i zarobi. Ty odmówisz? Super, znajdziemy kogoś innego, kto - oczywiście zgodnie z własną opinią i sumieniem - napisze DOBRĄ bo mu się spodoba.

Potwierdziłaś, że zgadzałaś się napisać pozytywny artykuł za pieniądze. Oczywiście zgodnie ze swoim sumieniem. A kiedy się nie zgadzałaś to pieniędzy nie dostawałaś. Ergo = za pieniądze zawsze pozytywnie.

Tak, twierdzę, że sponsorowany artykuł nigdy nie będzie krytyką książki. Ale nigdzie nie stwierdziłem, że będzie fałszywy. Za pieniądze zawsze otrzymamy to czego chcemy, a wydawnictwo oczekuje POZYTYWNEJ opinii, dzięki której zwróci jej się koszt i zarobi. Ty odmówisz? Super, znajdziemy kogoś innego, kto - oczywiście zgodnie z własną opinią i sumieniem - napisze DOBRĄ bo mu...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

" A kiedy się nie zgadzałaś to pieniędzy nie dostawałaś. " nie prawda. 

Zawsze wkładasz w usta czyjeś swoje słowa? 

" A kiedy się nie zgadzałaś to pieniędzy nie dostawałaś. " nie prawda. 

Zawsze wkładasz w usta czyjeś swoje słowa? 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Ja ci nic w usta nie wkładam  😁

Opcje są następujące (jeśli idzie o kwestię negatywnej opinii):
- nie pisałaś negatywnej opinii (ani pozytywnej) i dostawałaś pieniądze
- nie pisałaś negatywnej opinii (ani pozytywnej) i NIE dostawałaś za to pieniędzy
- pisałaś negatywną opinię i dostawałaś za to pieniądze
- pisałaś negatywną opinię i NIE dostawałaś za to pieniędzy

Zatem? Która z powyższych opcji?

Ja ci nic w usta nie wkładam  😁

Opcje są następujące (jeśli idzie o kwestię negatywnej opinii):
- nie pisałaś negatywnej opinii (ani pozytywnej) i dostawałaś pieniądze
- nie pisałaś negatywnej opinii (ani pozytywnej) i NIE dostawałaś za to pieniędzy
- pisałaś negatywną opinię i dostawałaś za to pieniądze
- pisałaś negatywną opinię i NIE dostawałaś za to pieniędzy

Zatem?...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Mylisz pojęcia: opinia, artykuł, recenzja. Albo Cię różnica nie obchodzi. 

Mylisz pojęcia: opinia, artykuł, recenzja. Albo Cię różnica nie obchodzi. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Nie, nie obchodzi mnie, bo zarówno artykuł, opinia czy recenzja mogą być pozytywne lub negatywne. Na LC nazywa się to "Artykuł sponsorowany", równie dobrze może to być recenzja... a oba zawierają czyjaś opinię.

Uciekasz w "mylisz pojęcia", bo nie chcesz przyznać racji, że za pieniądze zawsze dostaje się pozytywną opinię/artykuł/recenzję, bo za nic innego nikt nie zapłaci.

Nie, nie obchodzi mnie, bo zarówno artykuł, opinia czy recenzja mogą być pozytywne lub negatywne. Na LC nazywa się to "Artykuł sponsorowany", równie dobrze może to być recenzja... a oba zawierają czyjaś opinię.

Uciekasz w "mylisz pojęcia", bo nie chcesz przyznać racji, że za pieniądze zawsze dostaje się pozytywną opinię/artykuł/recenzję, bo za nic innego nikt nie zapłaci.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Uciekasz w "mylisz pojęcia", bo nie chcesz przyznać racji, że za pieniądze zawsze dostaje się pozytywną opinię/artykuł/recenzję, bo za nic inneg

Hahahah, okay, niech Ci tak będzie,  że wiesz, co chcę powiedzieć i co mam na myśli. 

Uciekasz w "mylisz pojęcia", bo nie chcesz przyznać racji, że za pieniądze zawsze dostaje się pozytywną opinię/artykuł/recenzję, bo za nic inneg

Hahahah, okay, niech Ci tak będzie,  że wiesz, co chcę powiedzieć i co mam na myśli. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Oczywiście, bo po raz kolejny wykonujesz unik. Gdybyś czuła się pewnie, to byś odpowiedziała. Tworzysz wątek poboczny, by uciec od odpowiedzi, która by potwierdziła by to co pisałem. Takie sztuczki nie ze mną, Brunner  😈

Oczywiście, bo po raz kolejny wykonujesz unik. Gdybyś czuła się pewnie, to byś odpowiedziała. Tworzysz wątek poboczny, by uciec od odpowiedzi, która by potwierdziła by to co pisałem. Takie sztuczki nie ze mną, Brunner  😈

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Czuję się wystarczająco pewnie, by powiedzieć Ci żegnam, nie mam czasu, sił i ochoty na gadanie z kimś, kto ma profesurę z wszystkiego.  😂 😈

Czuję się wystarczająco pewnie, by powiedzieć Ci żegnam, nie mam czasu, sił i ochoty na gadanie z kimś, kto ma profesurę z wszystkiego.  😂 😈

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Żegnaj, adieu...  😝

Żegnaj, adieu...  😝

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

To trochę wstyd, że tak Pan chwali książkę, a ani słowem nie wspomina o osobie tłumaczki. Ba, nawet nie pojawia się jej nazwisko, choć jest świetnie widoczne na okładce (przypomnę: Anna Dobrzańska). Zwłaszcza że sam Pan jest doświadczonym tłumaczem.

To trochę wstyd, że tak Pan chwali książkę, a ani słowem nie wspomina o osobie tłumaczki. Ba, nawet nie pojawia się jej nazwisko, choć jest świetnie widoczne na okładce (przypomnę: Anna Dobrzańska). Zwłaszcza że sam Pan jest doświadczonym tłumaczem.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Cieszę się że w dyskusjach coraz częściej docenia się osoby, które również wpływają na sukces książki - przede wszystkim ilustratorzy/graficy i tłumacze. To przecież filary, na których opiera autor  swoje dzieło 😁, bez których książka może być niezauważona. Wiem, że przecież "książki nie ocenia się po okładce", jednak to pierwsze co czytelnika przyciąga lub odrzuca. A tłumacz .... cóż .... Przy dobrym tłumaczeniu nawet nie odczuwa się jego pracy. Dobrego tłumacza docenia czytelnik w momencie, gdy fabuła książki jest ciekawa, jednak "coś gniecie" i męczy przy czytaniu. 
Zatem doceniajmy autorów, ale nie zapominajmy o tłumaczach i ilustratorach ❤️ 

Cieszę się że w dyskusjach coraz częściej docenia się osoby, które również wpływają na sukces książki - przede wszystkim ilustratorzy/graficy i tłumacze. To przecież filary, na których opiera autor  swoje dzieło 😁, bez których książka może być niezauważona. Wiem, że przecież "książki nie ocenia się po okładce", jednak to pierwsze co czytelnika przyciąga lub odrzuca. A...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Ostatnio zrezygnowałam z zakupu książki, na której okładce znalazł się tłumacz. Z przykrością doszłam do wniosku, że mój dom jest za mały i nie zmieści się w nim jego wybujałe ego 😉 
 

Ostatnio zrezygnowałam z zakupu książki, na której okładce znalazł się tłumacz. Z przykrością doszłam do wniosku, że mój dom jest za mały i nie zmieści się w nim jego wybujałe ego 😉 
 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Cleopatrapl - przynajmniej Pani horyzonty się w nim mieszczą. ;)
A poważnie - decyzja o umieszczaniu nazwisk tłumaczy na okładkach należy do wydawnictw. I, co Panią zapewne zmartwi, zdarza się coraz częściej.

Cleopatrapl - przynajmniej Pani horyzonty się w nim mieszczą. ;)
A poważnie - decyzja o umieszczaniu nazwisk tłumaczy na okładkach należy do wydawnictw. I, co Panią zapewne zmartwi, zdarza się coraz częściej.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Jestem skromna osobą, aczkolwiek nie mam kompleksu niższości, więc mam dużo przestrzeni na moje horyzonty😉
umieszczanie tłumaczy na okładce nie ma dla mnie sensu. Takowy by zaistniał, gdyby wydawnictwa oferowały tą samą książkę przetłumaczoną przez kilku różnych tłumaczy, aby każdy mógł sobie wybrać. Jeden lubi Jana Kowalskiego i kupi sobie jego wersje przykładowo „Władcy pierścieni”, a drugi woli Annę Nowak i zakupi jej tłumaczenie. W innym przypadku jest to poroniony pomysł. Jednak bezwolna masa gawiedzi bezmyślnie będzie się zachwycać nad wspaniałością tego pomysłu, z czego doskonale zdaje sobie sprawę😉

Jestem skromna osobą, aczkolwiek nie mam kompleksu niższości, więc mam dużo przestrzeni na moje horyzonty😉
umieszczanie tłumaczy na okładce nie ma dla mnie sensu. Takowy by zaistniał, gdyby wydawnictwa oferowały tą samą książkę przetłumaczoną przez kilku różnych tłumaczy, aby każdy mógł sobie wybrać. Jeden lubi Jana Kowalskiego i kupi sobie jego wersje przykładowo „Władcy...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Wydawnictwa może nie oferują... ale rynek książki już tak. Pamiętam eksperyment wydawnictwa Prószyński. Wypuścili kilka książek Terrego Pratchetta tłumaczonych przez innego tłumacza, kiedy całą serię tłumaczył Piotr W. Cholewa. Efekt był taki, że wydali te same książki raz jeszcze, tym razem przetłumaczone przez Cholewę.

Dodam jeszcze, że są przekłady zupełnie słabe i całkowicie genialne. Tłumacz ma znaczenie. Tym bardziej, że stare tłumaczenie zawierały sporo wstawek tłumaczy... ale też miały swój literacki posmak np. młodopolskie tłumaczenie Dhammapady.

Na LC przewaliło się już cała masa dyskusji o tłumaczach i ich wkładzie :)

Wydawnictwa może nie oferują... ale rynek książki już tak. Pamiętam eksperyment wydawnictwa Prószyński. Wypuścili kilka książek Terrego Pratchetta tłumaczonych przez innego tłumacza, kiedy całą serię tłumaczył Piotr W. Cholewa. Efekt był taki, że wydali te same książki raz jeszcze, tym razem przetłumaczone przez Cholewę.

Dodam jeszcze, że są przekłady zupełnie słabe i...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

@Lis Gracki czy te dwa tłumaczenia zostały wydane równocześnie, czy podczas kolejnego wznowienia wydawnictwo zleciło nowe tłumaczenie? Jeśli nie lubię przykładowo pani Anny Dobrzańskiej to jaką nam alternatywę? Wnioskuje, że tylko rezygnację z przeczytania książki. 
Po drugie nie porównuj  Terry Pratchett[authorLink]3221|Terry Pratchett[/authorLink] do jakiejś Namina Forna[authorLink]191018|Namina Forna[/authorLink], która jak szybko się pojawiła, tak szybko zniknie. Zrównujesz klasyka z powyższą szmirą? Serio??? 

@Lis Gracki czy te dwa tłumaczenia zostały wydane równocześnie, czy podczas kolejnego wznowienia wydawnictwo zleciło nowe tłumaczenie? Jeśli nie lubię przykładowo pani Anny Dobrzańskiej to jaką nam alternatywę? Wnioskuje, że tylko rezygnację z przeczytania książki. 
Po drugie nie porównuj  Terry Pratchett[authorLink]3221|Terry Pratchett[/authorLink] do jakiejś Namina Forna...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Rozumiem @Cleopatrapl, że Pani już jest po przeczytaniu tej, jak Pani ujęła "szmiry" skoro już tak jednoznaczne osady Pani publikuje. 
A zapewniam, że są osoby, które pewne książki czytają tylko w oryginale ( dzięki temu też rozwijają swoje zdolności lingwistyczne) właśnie ze względu na słabego tłumacza.
"..jest to poroniony pomysł. Jednak bezwolna masa gawiedzi bezmyślnie będzie się zachwycać nad wspaniałością tego pomysłu.." - mam obiekcje czy zachwyt nad tłumaczami jest bezmyślny. To raczej mało oczytany czytelnik nie docenia wartości tłumacza. Znam przypadki, że właśnie dzięki dobremu polskiemu tłumaczowi książka się sprzedaje, bo w innym przypadku, przy innym tłumaczeniu książka przeszła by bez echa.
I radzę jednak powściągnąć nerwy, jedni lubią doceniać tłumacza, innych to kompletnie nie interesujemy. Dajmy jednym i drugim przestrzeń do swoich zachwytów nad literaturą. 
Nie wystarczy Pani wkoło języka nienawiści, jadu, poniżania ?  Szanujmy się, wybierajmy dla siebie literaturę, która sprawia nam przyjemność. Obrażanie nic nie wniesie ani w Pani, ani w moje życie. 
 Pozdrawiam i życzę poprostu ciekawych książek.

Rozumiem @Cleopatrapl, że Pani już jest po przeczytaniu tej, jak Pani ujęła "szmiry" skoro już tak jednoznaczne osady Pani publikuje. 
A zapewniam, że są osoby, które pewne książki czytają tylko w oryginale ( dzięki temu też rozwijają swoje zdolności lingwistyczne) właśnie ze względu na słabego tłumacza.
"..jest to poroniony pomysł. Jednak bezwolna masa gawiedzi bezmyślnie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Ta książka zwróciła moja uwagę i zastanawiałam się nad jej zakupem dla siostrzenicy. Jako, że staram się w ciemno nie kupować, to zweryfikowałam ją u córki sąsiadki, która też czyta takie książki. Jej opinia była druzgocąca, aczkolwiek dała rade tylko do połowy. 
Zachwyt nad tłumaczami jest bezmyślny, ponieważ nie ma wyboru. To trochę tak jak ja bym rozważała, czy lepiej dojeżdżać do pracy autobusem czy pociągiem. Doszłabym do wniosku, że pociąg jest super i chce nim dojeżdżać do pracy. Jedyny szkopuł jest taki, że na mojej wiosce nie ma dworca kolejowego  i nie ma pociągu. W tym przypadku poświęcanie czasu na rozważanie urojonej alternatywy jest głupotą. Rozumiem, że dla ciebie to przejaw inteligencji. 
Wcale nie jestem zdenerwowana, wręcz przeciwnie. To bardzo egoistyczne z mojej strony, ale im więcej ludzi żyje mrzonkami i poświęca czas na bzdety, które realnie nie odmienią rzeczywistości, tym lepiej żyje się tym, którzy kierują się w życiu logiką i twardo stąpają po ziemii. 
Cała rozmowa w ogóle nie toczy się wokół tłumaczy. Co mnie interesuje, czy Pani Anna jest dobrą tłumaczką czy nie, skoro tylko ona tą książkę przetłumaczyła. Jeśli ktoś nie zna angielskiego, a jest fanem tej pisarki, to nawet tłumaczenie Ferdynanda Kiepskiego by zakupił. 

Ta książka zwróciła moja uwagę i zastanawiałam się nad jej zakupem dla siostrzenicy. Jako, że staram się w ciemno nie kupować, to zweryfikowałam ją u córki sąsiadki, która też czyta takie książki. Jej opinia była druzgocąca, aczkolwiek dała rade tylko do połowy. 
Zachwyt nad tłumaczami jest bezmyślny, ponieważ nie ma wyboru. To trochę tak jak ja bym rozważała, czy lepiej...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

@Cleopatrapl nie, absolutnie nie porównuję Pratchetta... jedynie pokazuję sytuację, w której wybór tłumacza miał kolosalne znaczenie. Tłumaczenia nie zostały wydane jednocześnie ALE książki o Małych Ciutludziach czy O Maurycym są częścią uniwersum Świata Dysku. W czasie kiedy Cholewa tłumaczył kolejne serie cyklu, wydawnictwo wymyśliło, że puści książki równolegle, tłumaczone przez kogoś innego.

W efekcie zrobili wznowienie w szacie głównego cyklu z tłumaczeniem Cholewy. I więcej nawet, bo w kolejnych wznowieniach (np. seria Edipressu) już są tylko tłumaczenia Cholewy. Miłośnicy serii narzekali na wybór nieznanego tłumacza... tamte eksperymenty zniknęły w niepamięci. To jakby w środku serii Harrego Pottera zmienił się tłumacz i jego podejście.

Można by więcej wymieniać np. tłumaczenie "Diuny" też zaliczyło ciekawe perypetie. Tłumaczenie Trylogii Tolkiena.

Mamy kilka tłumaczeń "Mistrza i Małgorzaty"... podobnie kilka tłumaczeń "Jądra Ciemności" (w tym przypadku zasięgałem opinii jakie tłumaczenie jest dobre).

Nie dziwi mnie, że na okładce pojawia się adnotacja o przekładzie. Zwłaszcza w przypadku dzieł wielokrotnie tłumaczonych czy wznawianych.

Nawet w przypadku takich one shotów to może być zrozumiałe bo niektórzy tłumacze zaskarbili sobie wielkie uznanie. Tłumaczenie to sztuka. Świetnie o tym pisała Róża Bzowa: https://lubimyczytac.pl/publicystyka/6503/perypetie-z-przekladem-alicji

Jeszcze więcej Ci powiem :) Na początku lat 90' rynek książki sf i fantasy kształtowało wydawnictwo Amber. By wydawać szybko książki zlecali tłumaczenia książek w cyklu rożnym tłumaczom (nie mówiąc już o tym, że potrafili dzielić książkę na pół by wydać ją w dwóch tomach i zgarnąć kasy x2). I tak na przykład mamy książki z serii Videssos: https://lubimyczytac.pl/cykl/17479/videssos

W serii mamy:
- Zaginiony Legion tł. Jacek Kozierski
- Imperator legionu tł. Anna Reszka i Cezary Frąc
- Legion Videssos t1 tł. Janusz Ochab
- Legion Videssos t2 tł. Janusz Ochab
- Miecze Legionu t1 tł. Jacek Kozierski
- Miecze Legionu t2 tł Jacek Kozierski

Chyba nie muszę dodawać, że każdy z tłumaczy nadał własne brzmienie i czytało się je bardzo nierówno. To tylko jeden przykład... można wymieniać mnóstwo takich przypadków.

Odnosząc się do przypadku o którym mówisz - to oczywiście masz rację. Skoro jest tylko jedno tłumaczenie to nie ma wyboru i bierze się co jest. Są jednak tacy, którzy czytali już tłumaczenia danego tłumacza (mogli je porównać z innymi tej samej książki) i wiedzą, że jest to tłumacz kiepski... i czytanie książki przez niego tłumaczonej może być bólem.

@Cleopatrapl nie, absolutnie nie porównuję Pratchetta... jedynie pokazuję sytuację, w której wybór tłumacza miał kolosalne znaczenie. Tłumaczenia nie zostały wydane jednocześnie ALE książki o Małych Ciutludziach czy O Maurycym są częścią uniwersum Świata Dysku. W czasie kiedy Cholewa tłumaczył kolejne serie cyklu, wydawnictwo wymyśliło, że puści książki równolegle,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

@Lis Gracki oczywiście, że tłumacze, tak jak zresztą ludzie  w każdej profesji dzielą się na lepszych i gorszych. Jednak w przypadku powyższej książki nie ma to znaczenia, bo czytelnik nie ma wyboru tłumacza. Książki, które posiadają kilka różnych wariantów, to zazwyczaj uznane klasyki w swoich gatunkach. Są często wydawane, dużo ludzi je kupi i opłaca się czymś zaskoczyć czytelnika. Natomiast w przypadku książek jednorazowych, ewentualnie jeśli pojawi się ekranizacja to dwurazowych nikt nie będzie kombinował z kilkoma tłumaczami, zwłaszcza, że ciagle czytani jakie to książki są drogie, z czym zresztą w przypadku romansów, czy kryminałów się zgadzam.
Obecnie czytam też synchronicznie 
Serce to samotny myśliwy[bookLink]4862751|Serce to samotny myśliwy[/bookLink]. Wczoraj jedna z osób zwróciła uwagę, że tłumaczenie jest bardzo kiepskie. Podała tez konkretny przykład. Porównałam jej  tekst z moim i u mnie byli inaczej. Dokładnie w jej przekładzie było napisane „męski członek”, co jest masłem maślanym, a w moim nieco lepiej „genitalia”. W drugiej kolejności sprawdziliśmy tłumaczy i jest to ta sama osoba w obu wydaniach. To dowodzi, że tłumacz drugi przetłumaczył tłumacza pierwszego z polskiego na polski. Pytanie teraz jakiego dokładnie słowa użył tłumacz? Był to męski członek, genitalia, czy jeszcze inne słowo np. przyrodzenie? 

@Lis Gracki oczywiście, że tłumacze, tak jak zresztą ludzie  w każdej profesji dzielą się na lepszych i gorszych. Jednak w przypadku powyższej książki nie ma to znaczenia, bo czytelnik nie ma wyboru tłumacza. Książki, które posiadają kilka różnych wariantów, to zazwyczaj uznane klasyki w swoich gatunkach. Są często wydawane, dużo ludzi je kupi i opłaca się czymś zaskoczyć...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Chyba warto było by sięgnąć po oryginał... bo nie sądzę, że to tłumacz poprawił tłumacza  😈

Są tłumacze którzy wysławili się wspaniałymi przekładami np. Piotr Cholewa. Nie dziwię się, że wydawnictwo chce zachęcić czytelnika do kupna książki dając nazwisko tłumacza na okładkę. To jak wiadomość: przeczytasz świetną powieść X i masz gwarancję, że została świetnie przetłumaczona przez Y.

Bo ja też mogę przełożyć z angielskiego na polski (tłumaczyłem pewne teksty religijne, które wciąż latają po internecie)... ale o jakości tego przekładu nie zagwarantuję :) Znaczy - można je zrobić dużo lepiej.

A skąd wiadomo, że książka będzie "jednorazowa"? :) Mam w swoich zbiorach książkę:
Friday[bookLink]52923|Friday[/bookLink] oraz jej wydanie z 1992 roku: Piętaszek[bookLink]68723|Piętaszek[/bookLink] Różnią się w każdym zdaniu począwszy od pierwszego :)

Chyba warto było by sięgnąć po oryginał... bo nie sądzę, że to tłumacz poprawił tłumacza  😈

Są tłumacze którzy wysławili się wspaniałymi przekładami np. Piotr Cholewa. Nie dziwię się, że wydawnictwo chce zachęcić czytelnika do kupna książki dając nazwisko tłumacza na okładkę. To jak wiadomość: przeczytasz świetną powieść X i masz gwarancję, że została świetnie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

W kwestii przekładu powieści McCullers garść faktów: tłumaczka, Jadwiga Olędzka, zmarła w 1988 r. Nie mogła więc nic zmienić w nowym wydaniu z 2017 r. (Przypomnę, że pierwsze wydanie książki ukazało się w Polsce w 1964 r.). W przypadku wznowień starych wydań jest w wielu wydawnictwach taka praktyka, że poddaje się je na nowo redakcji i korekcie i wprowadza poprawki językowe, jeśli redakcja uzna taką potrzebę. Odbywa się to w porozumieniu z tłumaczem, jeśli ten jeszcze żyje, lub jego spadkobiercami. 

Co do innych kwestii - w myśl prawa tłumacz jest współtwórcą dzieła (Ustawa z dn. 4 lutego 1994 r.  o prawie autorskim i prawach pokrewnych, art. 2.1), od strony prawnej jest więc całkiem zasadne, żeby figurował na okładce.

W kwestii przekładu powieści McCullers garść faktów: tłumaczka, Jadwiga Olędzka, zmarła w 1988 r. Nie mogła więc nic zmienić w nowym wydaniu z 2017 r. (Przypomnę, że pierwsze wydanie książki ukazało się w Polsce w 1964 r.). W przypadku wznowień starych wydań jest w wielu wydawnictwach taka praktyka, że poddaje się je na nowo redakcji i korekcie i wprowadza poprawki...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

@Lis Gracki osobiście to myśle, że jakość tłumaczeń się pogorszy, bo wszelakiej masy aktywiszcza zażądają parytetów pod groźbą bojkotu. Natomiast z pozytywnych aspektów bedą umiłowane przez każdego czytelnika podwyżki cen, bo wydawnictwa beda musiały zamawiać w LC nie tylko pochwalne artykuły sponsorowane autorów, ale dodatkowo jeszcze dla tłumaczy. Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Nie nam zamiaru nikogo przekonywać do moich argumentów. Wyraziłam tylko swoje zdanie i go nie zmieniam. W moim przypadku pojawienie się tłumacza na okładce nic nie zmieni ( dopóki nie będzie kilku dostępnych tłumaczeń), cena będzie mieć większy wpływ na moją decyzje o zakupie książki. Ekonomia zweryfikuje jak bardzo klient rzeczywiście potrzebuje tłumacza na okładce. Może faktycznie to zmotywuje, że ludzie będą gotowi zapłacić więcej te 20 zł za tłumaczenie konkretnej osoby, a może zdecydują się na biblioteki, bo stwierdzą, że jednak to dla nich za drogi interes. 
@hajota dzięki za wyjaśnienie kwestia różnic w poszczególnych wydaniach.  

@Lis Gracki osobiście to myśle, że jakość tłumaczeń się pogorszy, bo wszelakiej masy aktywiszcza zażądają parytetów pod groźbą bojkotu. Natomiast z pozytywnych aspektów bedą umiłowane przez każdego czytelnika podwyżki cen, bo wydawnictwa beda musiały zamawiać w LC nie tylko pochwalne artykuły sponsorowane autorów, ale dodatkowo jeszcze dla tłumaczy. Jak nie wiadomo o co...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

He he, sponsorowane artykuły na LC  😈Ponoć dobrych rzeczy nie trzeba reklamować... jakoś nie widziałem niepochlebnej opinii za która zapłacono  😂 Rozumiem o co chodzi.

Nie wiem czy udział znanego i dobrego tłumacza podbije cenę książki.

Dla jednych ma znaczenie kto książkę tłumaczył i ilustrował - dla innych nie. Nie próbuję Cię przekonać do swojego zdania... raczej próbuje pokazać jak coś co pozornie nie ma znaczenia, może je mieć. Ale prawda, jak jest jedno tłumaczenie to nie ma w czym wybierać - czytamy co jest...

He he, aktywiszcza 😈 oni są teraz bardziej zajęci tropieniem TERFów i grających w Hogwarth Legacy 😂

He he, sponsorowane artykuły na LC  😈Ponoć dobrych rzeczy nie trzeba reklamować... jakoś nie widziałem niepochlebnej opinii za która zapłacono  😂 Rozumiem o co chodzi.

Nie wiem czy udział znanego i dobrego tłumacza podbije cenę książki.

Dla jednych ma znaczenie kto książkę tłumaczył i ilustrował - dla innych nie. Nie próbuję Cię przekonać do swojego zdania... raczej...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Mój mąż już sobie pyka w Hogwarth Legacy. Czy powinnam zabić okna deskami, żeby nas nie spalili na stosie?
No i o co chodzi znowu tym wariatom? 

Mój mąż już sobie pyka w Hogwarth Legacy. Czy powinnam zabić okna deskami, żeby nas nie spalili na stosie?
No i o co chodzi znowu tym wariatom? 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

A co do ceny książki, to pójdzie w górę. Jeden z tłumaczy napisał jak się go zapytałam dlaczego musi być na pierwszej stronie i co jest złego w trzeciej. Odpisał mi, że da im to lepszą pozycje podczas negocjacji, bo wydawnictwa często zlecają studentom tłumaczenia za niższa cenę, za która jemu nie opłaca die tłumaczyć. 

A co do ceny książki, to pójdzie w górę. Jeden z tłumaczy napisał jak się go zapytałam dlaczego musi być na pierwszej stronie i co jest złego w trzeciej. Odpisał mi, że da im to lepszą pozycje podczas negocjacji, bo wydawnictwa często zlecają studentom tłumaczenia za niższa cenę, za która jemu nie opłaca die tłumaczyć. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

No jak to co? Skoro grasz ( i nie daj Boże) strimujesz, to musisz być TERFEM i transfobem. A takich zsyła się do obozu. Maja nawet specjalna stronkę gdzie możesz to zgłosić i wypełnić swój goszystowksi obowiązek  😈



https://www.sportskeeda.com/esports/news-you-re-villain-here-web-developer-creates-site-track-streamers-play-hogwarts-legacy-twitter-meltdown

Uuuuu, widzę, że w biznesie tłumaczeń jest jak  w łebdewelopingu 😈

No jak to co? Skoro grasz ( i nie daj Boże) strimujesz, to musisz być TERFEM i transfobem. A takich zsyła się do obozu. Maja nawet specjalna stronkę gdzie możesz to zgłosić i wypełnić swój goszystowksi obowiązek  😈



https://www.sportskeeda.com/esports/news-you-re-villain-here-web-developer-creates-site-track-streamers-play-hogwarts-legacy-twitter-meltdown

Uuuuu, widzę,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

LGBT same kręcą na siebie bicz. W Niemczech pare razy ekoterroryści przecholowali i już nawet politycy się od nich odwracają.

Co do tłumaczy, to ich ostatnie podrygi. ChatGPT ich wkrótce wyeliminuje. Pierwsza kupię książkę przetłumaczoną przez KI. 

LGBT same kręcą na siebie bicz. W Niemczech pare razy ekoterroryści przecholowali i już nawet politycy się od nich odwracają.

Co do tłumaczy, to ich ostatnie podrygi. ChatGPT ich wkrótce wyeliminuje. Pierwsza kupię książkę przetłumaczoną przez KI. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

A jak tam tek kolega co sobie przykleił dłoń do asfaltu klejem przemysłowym zmieszanym z piaskiem... ponoć groziła mu amputacja dłoni. Jak na to patrzą zwyczajni Niemcy?

A jak tam tek kolega co sobie przykleił dłoń do asfaltu klejem przemysłowym zmieszanym z piaskiem... ponoć groziła mu amputacja dłoni. Jak na to patrzą zwyczajni Niemcy?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Są wściekli, bo byli kilka przypadków, że przez protesty ludzie umierali w karetkach, które nie mogły dojechać do szpitala. Ostatnio zaczęły media pisać, ile aktywiści zarabiają na tym całym interesie. Oprócz tego ojciec podał do sadu szkole i żąda wykreślenia z nauczania gender. Skarży się, że jego dzieci doświadczyły Anpassungsdruck ( presja dostosowania się). 
Do tego dochodzi wszechobecna niechęć do zbrojnego wspomagania Ukrainy.
Wczoraj w pracy strasznie wyzywali, bo podobno mają przyjść nowi uchodźcy z Turcji z powodu trzęsienia ziemii. 
No i oczywiście gwoździem do trumny jest Hartz IV od 2023. 
No a ja się z tego wszystkiego śmieje i zawsze niewinnie pytam:To czemu tak beznadziejnie głosujecie.  😈

Są wściekli, bo byli kilka przypadków, że przez protesty ludzie umierali w karetkach, które nie mogły dojechać do szpitala. Ostatnio zaczęły media pisać, ile aktywiści zarabiają na tym całym interesie. Oprócz tego ojciec podał do sadu szkole i żąda wykreślenia z nauczania gender. Skarży się, że jego dzieci doświadczyły Anpassungsdruck ( presja dostosowania się). 
Do tego...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej