Jeżli czytasz z taką jakością, z jaką piszesz komentarze, to się nie dziwię, że nie jesteś w stanie pojąć, że rzeczony "skok na kasę" jest w istocie obopólnym uzgodnieniem pomiędzy czytelnikiem, a pisarzem. Oni dają nam nasze "więcej" na temat przygód ulubionych bohaterów, my dajemy im zarobić, żeby mieli z czego żyć podczas wymyślania i pisania kolejnych powieści, które być może staną się dla kogoś książką życia.

Jeżli czytasz z taką jakością, z jaką piszesz komentarze, to się nie dziwię, że nie jesteś w stanie pojąć, że rzeczony "skok na kasę" jest w istocie obopólnym uzgodnieniem pomiędzy czytelnikiem, a pisarzem. Oni dają nam nasze "więcej" na temat przygód ulubionych bohaterów, my dajemy im zarobić, żeby mieli z czego żyć podczas wymyślania i pisania kolejnych powieści, które...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Może pisze jak pisze ale są autorzy którzy potrafią napisać cały cykl książek który trzyma poziom nierówno bo nierówno ale trzyma Komuda Piekara a zagranicznych to na pewno sanderson koło prawdy długo tak bym mógł

Może pisze jak pisze ale są autorzy którzy potrafią napisać cały cykl książek który trzyma poziom nierówno bo nierówno ale trzyma Komuda Piekara a zagranicznych to na pewno sanderson koło prawdy długo tak bym mógł

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Nie jestem jakąś szczególną fanką uniwersum Achai i jej pokłosia, więc żeby nie było, że bronię pana Ziemiańskiego, ale przykład Komudy jest chyba dość słaby. Każda jego książka to tylko "sarmatyzm" w wielkim uproszczeniu rzecz jasna.WIęc jeśli trzyma poziom, to owszem, trzyma. Pisząc w kółko o tym samym z innymi bohaterami, chociaż i tu znalazłoby się pole do wątpliwości. Pisarz powinien od siebie wymagać, chyba, że jak np. Sparks daje tą samą sieczkę książka w książkę, żeby się po prostu sprzedało. Tak samo właśnie Komuda. Nie wiem czy w przypadku Achai to skok na kasę, ta książka ma chyba więcej przeciwników, niż fanów. Viriona uważam za znacznie lepszego niż pierwotną trylogię i późniejszą serię "Pomnikową" tyle, żeby nie odbiegać od tematu zapoczątkowanego przez autora tekstu.

Nie jestem jakąś szczególną fanką uniwersum Achai i jej pokłosia, więc żeby nie było, że bronię pana Ziemiańskiego, ale przykład Komudy jest chyba dość słaby. Każda jego książka to tylko "sarmatyzm" w wielkim uproszczeniu rzecz jasna.WIęc jeśli trzyma poziom, to owszem, trzyma. Pisząc w kółko o tym samym z innymi bohaterami, chociaż i tu znalazłoby się pole do wątpliwości....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Komuda słaby to to tak samo powiedzieć że Albert Einstein nie zna się na fizyce koniec tej dyskusji

Komuda słaby to to tak samo powiedzieć że Albert Einstein nie zna się na fizyce koniec tej dyskusji

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

@Sillie
O Komudzie możesz powiedzieć, że Ci się nie podoba, albo że mało porywający. Ale zarzucać mu, że pisze w kółko to samo, tylko bohaterów wymienia? Toż przecież tak działa historia: w kółko mamy to samo, tylko nazwiska się zmieniają. Takie zarzuty można stawiać producentom schematycznej papki, np. jakichś romansideł, nędznych kryminałów, prymitywnych przygodówek spod znaku magii i miecza, ale nie autorowi, który względnie wiernie i rzetelnie opisuje historię. Taka była, więc co historyk ma z nią zrobić? Zmieniać, uatrakcyjniać, fantazjować? Sienkiewicza już mieliśmy, Komuda stawia sobie inne cele.
Nie rozumiem tylko, jak on się znalazł w tej dyskusji, tak jak i mam problem z zaakceptowaniem jego obecności na półkach z fantastyką. Jego dzieła to są głównie powieści HISTORYCZNE, nie fantastyczne, o fantastykę Komuda tylko bardzo z rzadka się ociera, więc porównywanie go z fantastami niewielki ma chyba sens.

@Sillie
O Komudzie możesz powiedzieć, że Ci się nie podoba, albo że mało porywający. Ale zarzucać mu, że pisze w kółko to samo, tylko bohaterów wymienia? Toż przecież tak działa historia: w kółko mamy to samo, tylko nazwiska się zmieniają. Takie zarzuty można stawiać producentom schematycznej papki, np. jakichś romansideł, nędznych kryminałów, prymitywnych przygodówek spod...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

@Monika Nigdzie nie napisałam, że Komuda jest zły merytorycznie, albo, że jest złym autorem. Jedynym moim zarzutem był fakt, że całą swoją twórczość, wszystkie powieści i cykle umieszcza w konkretnym okresie historycznym, przez co, w znaczeniu artystycznym, nie rozwija się.

@Monika Nigdzie nie napisałam, że Komuda jest zły merytorycznie, albo, że jest złym autorem. Jedynym moim zarzutem był fakt, że całą swoją twórczość, wszystkie powieści i cykle umieszcza w konkretnym okresie historycznym, przez co, w znaczeniu artystycznym, nie rozwija się.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

@Sillie
Kolega RAFWOLO9027 podrzucił nazwisko Komudy jako przykład autora, który trzyma poziom. A Ty na to:
przykład Komudy jest chyba dość słaby. Każda jego książka to tylko "sarmatyzm" w wielkim uproszczeniu rzecz jasna.WIęc jeśli trzyma poziom, to owszem, trzyma. (...) Pisarz powinien od siebie wymagać, chyba, że jak np. Sparks daje tą samą sieczkę książka w książkę, żeby się po prostu sprzedało. Tak samo właśnie Komuda.
Porównałaś Komudę do pisarza, który, Twoim zdaniem, "daje tą samą sieczkę książka w książkę", więc to mi chyba wygląda nie tylko na krytykę powtarzalności pewnych zawartych w książkach elementów, ale także na krytykę samej jakości tych elementów, skoro porównujesz je do sieczki. Co więcej, wyraźnie piszesz, że "jeśli trzyma poziom, to owszem, trzyma", czyli przyznajesz rację przedmówcy w tym, że jakiś poziom jest trzymany. A jednocześnie zaprzeczasz jakoby Komuda był tu dobrym przykładem. Skoro RAFWOLO9027 podał go jako przykład pisarza trzymającego poziom (w domyśle: trzymającego poziom względnie dobry, bo chyba jego zamiarem nie było podawanie przykładu kogoś, kto trzyma stały niski poziom), a Ty przyznajesz, że poziom jest trzymany, ale jednocześnie twierdzisz, że Komuda jest słabym przykładem, to logicznym się wydaje, że masz wątpliwości nie tyle do samego trzymania poziomu (przyznałaś, że Komuda poziom trzyma), co raczej do wysokości tego trzymanego przezeń poziomu. Do czego wyraźnie pasuje Twoja wypowiedź porównująca jego twórczość do sieczki. Czyli w tamtej wypowiedzi wyraźnie skrytykowałaś poziom twórczości tego pisarza. Nie pisałaś wprost, że jest pisarzem złym, ale porównałaś go do autora sieczki i napisałaś, że nie robi tego, co pisarz robić powinien, czyli czegoś od siebie wymagać - czy to nie jest twierdzenie, że jest pisarzem jeśli nie dosłownie złym, to co najmniej miernym?
Nie dziw się więc, że zarówno ja, jak i RAFWOLO9027, odebraliśmy Twoje słowa jako po prostu krytykę poziomu twórczości Komudy.
Teraz zaprzeczasz, twierdzisz, że jedynym Twoim zarzutem było to, że Komuda pisze tylko o jednym okresie historycznym, co oznacza, że się nie rozwija.
Gdyby nawet była to prawda, gdyby pisał w kółko to samo i się nie rozwijał, gdyby to "to samo" było przyzwoite (a teraz utrzymujesz, że do jakości zastrzeżeń nie miałaś), to pisanie stale tego samego na tym samym poziomie jest chyba wystarczającym warunkiem do tego, żeby autor nadawał się na doskonały przykład pisarza, który trzyma poziom - tylko tyle postulował RAFWOLO9027 i dokładnie temu początkowo zaprzeczałaś.
Piszę: "gdyby to była prawda", bo nawet w tym racji nie masz. Nie wiem, ile książek Komudy przeczytałaś lub o ilu słyszałaś, ale nie jest prawdą, że trzyma się jednego tylko okresu historycznego. W jednym osadził najwięcej książek, bo chyba jest to jego okres ulubiony, ale sięgał też daleko poza sarmacki wiek siedemnasty, tak w czasie, jak i w przestrzeni, a ostatnio nawet w wyobraźni: Krzyżacy, piętnastowieczna Francja, wiek co prawda XVII, ale Gdańsk, Bałtyk i miast szlachty kaszubscy piraci i kaprowie, dalej piraci mórz i oceanów różnych, II wojna światowa, nawet czasy niemal współczesne, bo lata osiemdziesiąte i dziewięćdziesiąte XX wieku, a ostatnio już nie historia, tylko prawdziwa fantasy. Nie wiem, czy się rozwija, bo ani nie śledzę, dawno już nic jego autorstwa nie czytałam, ani nie czuję się na siłach to oceniać, ale jeśli miarą braku rozwoju miałaby być monotonność scenerii i tematyki, to tego zarzucić mu nie można.

I żeby nie było, że bronię ulubionego pisarza. Wystarczy zerknąć na moje oceny żeby zobaczyć, że jakoś bardzo mnie nie zachwyca i że wielu, w tym wielu tych różnorodnych, nie przeczytałam. Jestem tylko świadoma dorobku i doceniam. Nie tyle bronię i wychwalam, co po prostu prostuję nieuzasadnione zarzuty. I namawiam do większej spójności, do stosowania logiki podczas czytania cudzych wypowiedzi i podczas konstruowania własnych argumentów - odrobina precyzji pomaga rozmówcom lepiej się nawzajem rozumieć, a czasami pomaga także lepiej rozumieć samego siebie i swoje własne poglądy oraz to, czy na pewno są sprzeczne z tym, przeciwko czemu w pierwszym odruchu chcemy wystąpić.

@Sillie
Kolega RAFWOLO9027 podrzucił nazwisko Komudy jako przykład autora, który trzyma poziom. A Ty na to:
przykład Komudy jest chyba dość słaby. Każda jego książka to tylko "sarmatyzm" w wielkim uproszczeniu rzecz jasna.WIęc jeśli trzyma poziom, to owszem, trzyma. (...) Pisarz powinien od siebie wymagać, chyba, że jak np. Sparks daje tą samą sieczkę książka w książkę,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Obiektywizm gdzieś się przedmówczyni zatracił w momencie, w którym napisała adresowany do mnie elaborat na temat słuszności tego co się komu podoba.
Absolutnie nie neguję rzeczy, które napisałaś. Ale jeśli chodzi o "sieczkę" to podtrzymuję swoje słowa. Porównałam Sparksa do Komudy właśnie ze względu na podobny model działania. Zarówno jeden, jak i drugi autor bazuje na wypracowanym schemacie uparcie się go trzymając. Napisałam "sarmatyzm" w cudzysłowie nie bez przyczyny, dopisek, "w wielkim uproszczeniu" był tam po to, by faktycznie nie okrajać pisania Komudy do ściśle określonego ramami okresu historycznego. Więc tak, Komuda trzyma poziom, ale w obrębie swojego gatunku. Pisanie o tym, że o książkach Komudy słyszałam, sugerując, że żadnej z nich nie miałam w ręku, jest zwyczajnie chamskie i nie usprawiedliwia tego nawet Twój pseudo akademicki wywód. cała Twoja wypowiedź skierowana jest na krytyce cudzego zdania i aby to udowodnić przeinterpretowujesz wypowiedź rozmówcy. Niech Ci będzie, że napisałam niezrozumiale. Faktem jest, że najbardziej Cię boli, że ktoś ma zastrzeżenia co do twórczości autora, którego twórczość, mimo zapewnień, że tak nie jest, wyjątkowo cenisz. Jeśli uraziłam Cię jako fankę, wybacz. Ale jeśli zachowujesz postawę chamskiej nonszalancji w wymianie opinii, wartościując swoje zdanie jako "bardziejsze" od cudzego, to nie mamy o czym rozmawiać. Reasumując. Nie przepadam za Komudą, jako czytelnik i absolwent dwóch kierunków na Wydziale Nauk Historycznych z tytułem naukowym.

Obiektywizm gdzieś się przedmówczyni zatracił w momencie, w którym napisała adresowany do mnie elaborat na temat słuszności tego co się komu podoba.
Absolutnie nie neguję rzeczy, które napisałaś. Ale jeśli chodzi o "sieczkę" to podtrzymuję swoje słowa. Porównałam Sparksa do Komudy właśnie ze względu na podobny model działania. Zarówno jeden, jak i drugi autor bazuje na...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Nie wiem, czy pamiętasz jeszcze, czego dotyczy ta dyskusja. Kolega napisał, że Komuda jest przykładem pisarza, który trzyma poziom. Tylko tyle, nie pisał nawet, że jest to poziom wysoki, tyle tylko, że nie niski i względnie stabilny, po prostu przyzwoity i nadający się do czytania. Ty na to, że Komuda przykładem jest słabym. I od tamtej pory próbuję z Ciebie wydobyć przesłanki, na których opierasz swoją opinię, że Komuda przykładem jest słabym. Nie bronię Komudy, a już na pewno go nie wychwalam i nie próbuję Cię przekonywać, że jest jakimś pisarzem wybitnym. Ja Cię tylko i wyłącznie proszę o argumenty potwierdzające Twoje wyrażone tutaj zdanie. Proszę o uściślenie tego, co dotąd napisałaś, dlatego, że widzę nieścisłości - wyglądają mi one na sprzeczności, więc daję Ci szansę ich wyjaśnienia, pokazania mi, jak powinnam je interpretować, żeby je zrozumieć.
Niestety, z każdą Twoją wypowiedzią rozumiem je coraz gorzej i coraz więcej widzę sprzeczności.

RAFWOLO9027:
są autorzy którzy potrafią napisać cały cykl książek który trzyma poziom nierówno bo nierówno ale trzyma Komuda

Sillie:
przykład Komudy jest chyba dość słaby. Każda jego książka to tylko "sarmatyzm" w wielkim uproszczeniu rzecz jasna.WIęc jeśli trzyma poziom, to owszem, trzyma. Pisząc w kółko o tym samym z innymi bohaterami
(...) daje tą samą sieczkę książka w książkę, żeby się po prostu sprzedało. Tak samo właśnie Komuda.

Sillie:
Nigdzie nie napisałam, że Komuda jest zły merytorycznie, albo, że jest złym autorem. Jedynym moim zarzutem był fakt, że całą swoją twórczość, wszystkie powieści i cykle umieszcza w konkretnym okresie historycznym

Sillie:
Napisałam "sarmatyzm" w cudzysłowie nie bez przyczyny, dopisek, "w wielkim uproszczeniu" był tam po to, by faktycznie nie okrajać pisania Komudy do ściśle określonego ramami okresu historycznego.

Nie widzisz sprzeczności w swoich wypowiedziach? Nie widzisz, jak bardzo się w nich plączesz? Raz stwierdzasz jedno, potem drugie, więc jak rozmówca może zrozumieć, o co Ci chodzi?


Wycieczki osobiste wydają mi się nie na miejscu, ale jeśli jesteś pewna ich słuszności, to proszę, uzasadnij je odnosząc się do moich wypowiedzi. Lub do czegokolwiek, co wiesz o mnie z innych źródeł, podeprzyj się może moją biblioteczką, czy czym tam chcesz.
1. Gdzie i jaką Twoją wypowiedź przeinterpretowałam? Proszę, zacytuj jakąś moją wypowiedź świadczącą o tym, że źle interpretuję jakieś Twoje słowa.
2. Dlaczego sądzisz, że w jakikolwiek sposób sugerowałam, że nie miałaś w ręku żadnej z książek Komudy? Przecież napisałam wyraźnie, że nie wiem ile ich przeczytałaś i nie wiem o ilu słyszałaś. Nie tyle sugerowałam (sugerowanie w tym kontekście wygląda niemal jak insynuowanie, a na pewno nie takie były moje intencje), co raczej wyrażałam przypuszczenie, że nie wszystkie jego książki przeczytałaś i że być może nie jesteś świadoma istnienia niektórych z tych nieprzeczytanych, być może tych wykraczających poza najbardziej typowe dla Komudy realia. Czy przypuszczenie moje było niesłuszne? Przeczytałaś wszystkie jego książki? Wątpię, bo po pierwsze autora nie cenionego raczej mało kto dogłębnie studiuje, a po drugie po przeczytaniu wszystkich jego książek chyba trudno by było twierdzić, że nie ma w nich żadnej różnorodności. Ale nieważne, czy trafiłam, było to tylko przypuszczenie, nie żadna sugestia czy insynuacja, jeśli nie trafiłam, to nie byłoby trudno wyprowadzić mnie z błędu - wystarczyłoby zaprzeczyć. Ale temu, co napisałam, nie musisz od razu zaprzeczać temu, czego nie tylko nie napisałam, ale i nie miałam na myśli, a co sama sobie tylko w mojej wypowiedzi wyobraziłaś! Nie widzę też nic złego w nieprzeczytaniu tej czy innej książki, nie chciałam Ci też zarzucać, że wypowiadasz się o twórczości autora, którego dorobku nie znasz w całości. Jedyne, co miałam w tym miejscu na celu, to, jeślibyś nie była świadoma różnorodności tematów podejmowanych przez Komudę, co zdawało się wynikać z Twoich wypowiedzi, to chciałam Ci tę różnorodność wskazać, poinformować Cię, że być może od czasu, kiedy mogłaś wyrobić sobie zdanie o pisarzu ze skromnym jeszcze dorobkiem, pisarz ten się rozwinął i sięgnął po coś, co wykracza poza jego najdawniejsze tematy. Tylko tyle, wskazywałam Ci różnice pomiędzy tym, co twierdzisz, a rzeczywistym dorobkiem pisarza - bez żadnych podtekstów, insynuacji i prób wykazywania czyjejkolwiek wyższości nad kimkolwiek innym. Co wyczytałaś, to już Twoje przeinterpretowywanie moich wypowiedzi, nie odwrotnie.
3. Skąd przekonanie, że wiesz, co mnie boli, a już zwłaszcza, że wiesz, co boli najbardziej? Twoje zdanie o Komudzie mi zwisa, zwisałoby mi nawet Twoje zdanie o Le Guin, Tolkienie i Lemie - nie każdemu wszystko się musi podobać. Co mnie irytuje ("boli" to o wiele za mocne określenie mojego stosunku do tak błahego tematu), to nie to, że pisarza nie cenisz i uważasz za producenta sieczki, ale raczej to, że krytykując czyjąś wypowiedź używasz zarzutów, które słabo korespondują z twoją krytyką, nie bardzo przypominają argumenty, a kiedy już zaczynasz coś argumentować, to nie tylko tezę inną od początkowo postawionej, ale jeszcze Twoje wypowiedzi stają się sprzeczne między sobą, nie tylko zaprzeczasz rozmówcy, ale głównie sama sobie. To mnie irytuje, dlatego próbowałam Cię skłonić do przedstawienia jakiegoś jednego spójnego stanowiska - żebym mogła je zrozumieć i albo się z nim zgodzić, albo je skrytykować, bo póki żadnego stanowiska nie ma, póki jest zlepek wzajemnie sprzecznych stwierdzeń, to nawet dyskutować nie ma z czym.
4. Skąd przekonanie, że dyskutujemy tu o autorze, którego wyjątkowo cenię? Skąd przypuszczenie, że jestem jego fanką? Zapraszam do mojej biblioteczki, jest tam kilka książek Komudy, ale dalece nie wszystkie i nie ma żadnych nowych, bo nie czytałam nic jego autorstwa już od kilku lat, a to, co przeczytałam dawniej, oceniłam wcale nie bardzo wysoko. Jeśli to są objawy bycia fanką, to chyba dotąd nie zdawałam sobie sprawy, jak wielu rzeczy jestem fanką. Może jestem fanką mojego szefa, bo wcale nie uważam go za najgorszego i nie krytykuję go na każdym kroku, a raz nawet upomniałam kolegę, żeby się szefa nie czepiał, bo sam zawinił? Sporo fanklubów będę musiała założyć, żeby odrobić dotychczasowe zaległości :) I czy mam rozumieć, że moje obecne zaprzeczenie, jakobym była fanką Komudy, tylko utwierdza Cię w przekonaniu, że nią jestem? :)
5. Gdzie i które moje zdanie przedstawiam jako bardziejsze od cudzego, od Twojego, bo chyba to miałaś na myśli? Poproszę może jakiś cytat? Wydawało mi się, że po prostu dyskutujemy. Ty przedstawiasz jakieś swoje argumenty, ja przedstawiam kontrargumenty, Ty masz okazję przedstawić kontrargumenty do moich - zapraszam, wszystkie uważnie czytam i staram się jak mogę merytorycznie na nie odpowiadać - znajdź argumenty skuteczne, a zgodzę się z Twoją tezą. Jeśli najpierw ją poznam, bo na razie w kółko sama sobie zaprzeczasz! A tak w ogóle, to jakie jest to moje zdanie, które rzekomo uważam za bardziejsze od czyjegokolwiek innego? Bo nie przypominam sobie wyrażenia tu jakiegokolwiek mojego własnego stanowiska względem twórczości Komudy. Czy wobec jakiegokolwiek innego tematu poruszonego w tym wątku. Ja tylko pytam o Twoje argumenty potwierdzające to, co dotąd wyraziłaś i staram się zbijać własnymi argumentami to, co w Twoich wypowiedziach mi się nie spodobało, cały czas bazuję na tym, co Ty napisałaś i na faktach, do których się odnosisz lub którym zaprzeczasz, ale chyba nie wyraziłam tu jeszcze ani jednego zdania, które mogłabym uważać za bardziejsze bo mojsze.


Sillie:
Więc tak, Komuda trzyma poziom, ale w obrębie swojego gatunku.
No i po co była cała dyskusja? Po co najpierw twierdzisz, że Komuda jest słabym przykładem pisarza trzymającego poziom, jeśli na koniec sama przyznajesz, zresztą przyznałaś to i wcześniej, że faktycznie pisarzem trzymającym poziom jest? Nikt tu nie twierdził, że trzyma poziom w więcej niż jednym gatunku (inna sprawa, że pisze w co najmniej dwóch znacząco się od siebie różniących), nikt tu nie twierdził, że jest pisarzem wybitnym i wszechstronnym. Napisano: trzyma poziom. Ty temu zaprzeczyłaś. Ja zapytałam jakie masz argumenty uzasadniające to Twoje przeczenie. Nie miałaś, nie masz, a teraz wreszcie przyznajesz, że zgadzasz się z pierwotnym twierdzeniem, że Komuda trzyma poziom. Dziękuję za rozmowę, miło mi, że wreszcie doszłaś do porozumienia ze zdaniem kolegi, któremu na samym początku zaprzeczyłaś.

Nie wiem, czy pamiętasz jeszcze, czego dotyczy ta dyskusja. Kolega napisał, że Komuda jest przykładem pisarza, który trzyma poziom. Tylko tyle, nie pisał nawet, że jest to poziom wysoki, tyle tylko, że nie niski i względnie stabilny, po prostu przyzwoity i nadający się do czytania. Ty na to, że Komuda przykładem jest słabym. I od tamtej pory próbuję z Ciebie wydobyć...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Więc po raz ostatni, bo to się robi nudne. Nudne jest to Twoje powtarzanie jak to bardzo ja sobie zaprzeczam.
Porównałam Komudę do Sparksa, nazywając ich twórczość sieczką. Ok, napisałam tak. Bo w kwestii odbioru przez czytelnika, zarówno czytelnik Sparksa jak i Komudy, dokładnie wie czego się mniej więcej spodziewać bo obaj panowie nie wychylają się poza przyjęty przez siebie schemat. Oto mi tylko chodzi. Zarzucasz mi, że sobie zaprzeczam. Porównanie nie dotyczyło jakości pisarstwa a samego schematu na jakim ta twórczość bazuje. Napisałam, że Komuda trzyma poziom w obrębie swojego tematu, bo trzyma. Owszem, ale nie rozklejałam się nad tym bardziej bo wydawało mi się, że zostanie to właściwie zrozumiane, to wszystko, nie ma w tym nic więcej ponad samo suche stwierdzenie, że faktycznie ten poziom trzyma. Nie mniej jednak, jako czytelnik, który kilka tygodni temu skończył Moskiewską ladacznicę, uznałam, że warsztatowo Komuda stoi w miejscu od kilku książek i nuży mnie ten jego "sarmatyzm" (chodzi mi tu o uproszczenie fabularyzacyjne). Lubię powieści historyczne, stąd moja znajomość z Komudą jest dość długa i chociaż nie znam wszystkich jego powieści, to czytałam większość opowiadań, wszystkie tomy Samozwańca, ostatnio Ladacznicę. Mam osobisty niesmak wobec tego, stąd w dużym i jak widać niekonkretnym uproszczeniu napisałam, że on podobnie jak Sparks (dla mnie) stoi w miejscu od jakiegoś czasu. Na zasadzie (kolejne bardzo krzywdzące pewnie dla kogoś uproszczenie) Widzisz Spaksa? Pewnie ktoś umrze na raka, albo w ogóle umrze i będzie o tym jak nie płakać - ironia. Na tej zasadzie zestawiłam Komudę. Widzisz nowego Komudę? Czego się spodziewasz? Smoków, rozbicia dzielnicowego, czy może bitwy nad Sommą? Nie, Polski Szlacheckiej i w kółko tych samych wartości. Nie neguję jego merytoryczności, powtarzam, ale sam fakt "twórczego stania w miejscu". Nie neguję też samych wartości i modeli zachowania, to wymusza historia, ja to wszystko rozumiem. Chodzi mi o sam fakt, że trochę źle sie dzieje jeśli biorąc do ręki książkę jakiegoś autora, bez względu na fabułę powieści, wiemy tak naprawdę czego się spodziewać już na wstępie. Odbiera to jakąś część przyjemności z czytania.
Ale czy naprawdę musiała tu powstać aż taka rozwlekła dyskusja? Dlaczego więc moim zdaniem Komuda jest słabym przykładem tego, że trzyma poziom? Bo osiadł na konkretnym poziomie, tu pozostaje kwestią indywidualną dla każdego, czy jest to poziom wysoki, niski, czy zadowalający. Ale osiadł, nie widzę progresu, w "swoim" temacie czuje się widać na tyle pewnie, żeby w nim trwać. Ale dla mnie to za mało na autora powieści historycznych.

Więc po raz ostatni, bo to się robi nudne. Nudne jest to Twoje powtarzanie jak to bardzo ja sobie zaprzeczam.
Porównałam Komudę do Sparksa, nazywając ich twórczość sieczką. Ok, napisałam tak. Bo w kwestii odbioru przez czytelnika, zarówno czytelnik Sparksa jak i Komudy, dokładnie wie czego się mniej więcej spodziewać bo obaj panowie nie wychylają się poza przyjęty przez...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Jeśli po przeczytaniu Achai orientujesz się, że nie wiesz o czym była, to znaczy że mózg się jeszcze broni.

Jeśli po przeczytaniu Achai orientujesz się, że nie wiesz o czym była, to znaczy że mózg się jeszcze broni.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Spoko, spoko, czytam twoje opinie i zapewniam cię, że ty czytasz książki ze zrozumieniem. I ja to tak zupełnie poważnie.

Spoko, spoko, czytam twoje opinie i zapewniam cię, że ty czytasz książki ze zrozumieniem. I ja to tak zupełnie poważnie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Zależy jaka to est niepełnosprawność. Chociaż sama miałam takie okresy w życiu, że trudność mi sprawiało mi przeczytanie strony książki. Pod koniec strony nie pamiętałam co było na początku. Na szczęście to przeszło.

Zależy jaka to est niepełnosprawność. Chociaż sama miałam takie okresy w życiu, że trudność mi sprawiało mi przeczytanie strony książki. Pod koniec strony nie pamiętałam co było na początku. Na szczęście to przeszło.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

To jest tak.Ze owszem,jak piszą że.Pada śnieg,to ja to rozumiem.Ale, bardziej trudniejszych rzeczy mam problem.Co co choroby to nam schizofrenia paranoidalna.

To jest tak.Ze owszem,jak piszą że.Pada śnieg,to ja to rozumiem.Ale, bardziej trudniejszych rzeczy mam problem.Co co choroby to nam schizofrenia paranoidalna.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Czyli podejrzewam masz okresy lepsze i gorsze.Wpływ też mają leki. Ja cenię sobie twoje recenzje. U mnie to było związane z depresją. Każdy czyta to co lubii i co mu sprawia przyjemność. Mnie na razie coś trafia, gdyż na komputerze piszę na wyczucie, gdyż mało co widzę, a czytać mogę z trudem tylko wieczorami. ćzekam na termin zabiegu. Dobrze, że można słuchać książek.

Czyli podejrzewam masz okresy lepsze i gorsze.Wpływ też mają leki. Ja cenię sobie twoje recenzje. U mnie to było związane z depresją. Każdy czyta to co lubii i co mu sprawia przyjemność. Mnie na razie coś trafia, gdyż na komputerze piszę na wyczucie, gdyż mało co widzę, a czytać mogę z trudem tylko wieczorami. ćzekam na termin zabiegu. Dobrze, że można słuchać książek.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Pewnie tak,może dlatego wybieram.Lekkie ) książki.Taki,to łatwego zrozumienia.

Pewnie tak,może dlatego wybieram.Lekkie ) książki.Taki,to łatwego zrozumienia.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Nie przesadzaj z tym samobiczowaniem. "Mistrz i Małgorzata", czy "Sto lat samotności" nie należą do lekkiej literatury, ani tacy pisarze jak Kundera,Murakami, Grass, Faulkner. Ja mam pewność, że jeżeli oceniasz książkę zke, to nie warto po nią sięgać.

Nie przesadzaj z tym samobiczowaniem. "Mistrz i Małgorzata", czy "Sto lat samotności" nie należą do lekkiej literatury, ani tacy pisarze jak Kundera,Murakami, Grass, Faulkner. Ja mam pewność, że jeżeli oceniasz książkę zke, to nie warto po nią sięgać.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Kiedyś czytałem Mistrza...oraz Sto lat....
chyba,gdzieś są opinie

Kiedyś czytałem Mistrza...oraz Sto lat....
chyba,gdzieś są opinie

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Mimo mojej ślepoty byłam "wredna" i po prostu przejrzałam część Twojej biblioteki. Tylko część, gdyż całość nie iałam szans, za dużo książek do przejrzenia. Nie bądź taki skromny;-)

Mimo mojej ślepoty byłam "wredna" i po prostu przejrzałam część Twojej biblioteki. Tylko część, gdyż całość nie iałam szans, za dużo książek do przejrzenia. Nie bądź taki skromny;-)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post