Rudzielcu, uważasz, że powinien wydać byle ochłap, w którym nie domknie połowy wątków, bo ludzie czekają? Martin poświęcił Westeros ponad 20 lat swojego życia i nic w tym dziwnego, że nie chce puścić do druku tekstu, z którego jeszcze nie jest zadowolony. Według mnie jest to swego rodzaju przejaw szacunku wobec czytelników PLiO, niestety niektórych fanatyków nie można posądzić o to samo. Pod każdym jego wpisem musi pojawić się komentarz w stylu: „Koleś, kupuję twoje książki i te wszystkie książkopodobne gadżety; to dzięki mnie masz szmal na wygodne życie, więc siedź se wygodnie na dupie i pisz. Nie śpij, nie korzystaj z życia, pisz. Tylko szybko, bo chce je przeczytać zanim wyciągniesz kopyta”. Odnoszę wrażenie, że jako fani zapominamy często, że uwielbiane przez nas uniwersum nie jest dobrem wspólnym, nie mamy udziału w procesie jego tworzenia, a „wsparcie” finansowe w postaci kupionych książek, to nie datek dla pisarza, a zapłata za kilkadziesiąt godzin przedniej rozrywki. Wielu pisarzy przymyka na to oko, ale Martin się nie patyczkuje (i dobrze). Jeśli faktycznie masz w głębokim poważaniu jego książki, to dlaczego w Twoim komentarzu przebrzmiewa tyle pogardy? Ja uważam, że tych ostatnich tomów może wcale nie wydać (jeśli nie ma dobrego pomysłu na zwieńczenie cyklu, to nawet lepiej, żeby tak się stało), ale piszę to bez sarkazmu.

Rudzielcu, uważasz, że powinien wydać byle ochłap, w którym nie domknie połowy wątków, bo ludzie czekają? Martin poświęcił Westeros ponad 20 lat swojego życia i nic w tym dziwnego, że nie chce puścić do druku tekstu, z którego jeszcze nie jest zadowolony. Według mnie jest to swego rodzaju przejaw szacunku wobec czytelników PLiO, niestety niektórych fanatyków nie można...

Pisanie to praca. Twórcza, owszem, ale nadal praca. Jeśli budowałabyś dom, to zadowoliłabyś się czterema ścianami bez dachu, bo się komuś dalej nie chciało/ nie mieli weny/ cokolwiek? W tej chwili ten cykl jest dla mnie takim domem bez dachu. Ja uważam to za brak szacunku.
Czy uważasz za normalne, że serial wyprzedza książki? Z tym pan Martin nie miał problemu? Że coś się nie domknie? Twórcy serialu znają już ostateczne zakończenie, które zdradził im nie kto inny jak Martin. Czyli, że co najmniej z grubsza wie dokąd zmierza cała historia.

Co do „Koleś, kupuję twoje książki i te wszystkie książkopodobne gadżety; to dzięki mnie masz szmal na wygodne życie, więc siedź se wygodnie na dupie i pisz. Nie śpij, nie korzystaj z życia, pisz. Tylko szybko, bo chce je przeczytać zanim wyciągniesz kopyta”:

Szybko? No wiesz? Gdyby ludzie tak pisali po roku, dwóch... I tak, to dzięki fanom ma szmal. Nie uważasz, że taki pisarz jest niejako zatrudniony przez swoich czytelników? Ja tak właśnie uważam. W związku z tym uważam też, iż mamy prawo mieć realne wymagania wobec pisarzy. Zwłaszcza takich, których historie ciągną się przez kilka tomów. Owszem, zawsze można "rzucić pracę", ale późniejszy powrót na dawne stanowisko to już zupełnie inna bajka.

Pisanie to praca. Twórcza, owszem, ale nadal praca. Jeśli budowałabyś dom, to zadowoliłabyś się czterema ścianami bez dachu, bo się komuś dalej nie chciało/ nie mieli weny/ cokolwiek? W tej chwili ten cykl jest dla mnie takim domem bez dachu. Ja uważam to za brak szacunku.
Czy uważasz za normalne, że serial wyprzedza książki? Z tym pan Martin nie miał problemu? Że coś się...

"Jeśli budowałabyś dom, to zadowoliłabyś się czterema ścianami bez dachu, bo się komuś dalej nie chciało/ nie mieli weny/ cokolwiek?"

Co się stanie z nieprawidłowo skonstruowanym budynkiem? Jeśli już posługujemy się przykładem domu, to - moim zdaniem - PLiO zbudowana jest z tak wielu cegiełek, że upchnięcie ich na szybko i byle jak będzie opłakane w skutkach dla całego uniwersum, a na pewno rozczaruje tych, którzy (i tak już długo) czekają. Wyrazem szacunku wobec nich jest opublikowanie utworu kompletnego i dopracowanego.

"Twórcy serialu znają już ostateczne zakończenie, które zdradził im nie kto inny jak Martin. Czyli, że co najmniej z grubsza wie dokąd zmierza cała historia"

Jasne, ale taka wiedza, to trochę za mało, jeśli książka ma dorównywać poprzedniczkom. Serial to tylko główne wątki, a literackie Westeros zbudowane jest przede wszystkim z opowieści, krótszych i dłuższych, mniej lub bardziej ciekawych, które -zebrane do kupy - świetnie się uzupełniają. Zwróciłaś uwagę, jak wiele z nawiązuje do historii? Stworzenie czegoś takiego wymaga nie tylko talentu i wyobraźni, ale też długich przygotowań i czasu. Tak, siedem lat to długo, ale nie rekord. Wiele wyjątkowych utworów powstawało latami (choćby Tolkien i jego, pisany przez 60 lat, "Silmarillion").

"Czy uważasz za normalne, że serial wyprzedza książki? Z tym pan Martin nie miał problemu?"

Nie twierdzę, że to normalne, ale jeśli stacja kupiła prawa do całego cyklu, to Martin miał w tej kwestii niewiele do powiedzenia. Mógł, albo współpracować, albo pozwolić komu innemu grzebać we własnej historii.

"Nie uważasz, że taki pisarz jest niejako zatrudniony przez swoich czytelników?"

A uważasz, że tak powinno być? Cóż, to wyjaśnia dlaczego na księgarskich półkach zalega tyle literackich kal(e)k, które są kopiami kopii, pisanych hurtowo i "na zamówienie", byle podtrzymać jakąś nową modę. A wydawałoby się, że fantastyka to taki kreatywny gatunek.

W jednej sprawie Martin nie zachowuje się w porządku wobec swoich czytelników: każdego roku niepotrzebnie podsyca nadzieję.

"Jeśli budowałabyś dom, to zadowoliłabyś się czterema ścianami bez dachu, bo się komuś dalej nie chciało/ nie mieli weny/ cokolwiek?"

Co się stanie z nieprawidłowo skonstruowanym budynkiem? Jeśli już posługujemy się przykładem domu, to - moim zdaniem - PLiO zbudowana jest z tak wielu cegiełek, że upchnięcie ich na szybko i byle jak będzie opłakane w skutkach dla całego...

Tak, uważam że tak powinno być. Jak inaczej sobie to wyobrażasz? Pisarzy- wolontariuszy czy państwową pensję dla każdego, kto nazwie się pisarzem? Serio, ciekawa jestem innych pomysłów.
Moim zdaniem każdy może pisać co chce i jak długo chce, ale żeby się z pisania utrzymać trzeba też sprzedawać swoje książki. I tu wkraczamy my, czytelnicy. To my decydujemy jakie gatunki, tematy i jaka jakość utworu zadowala nas na tyle, by po daną lekturę sięgnąć i wydać na nią nasze ciężko zarobione pieniądze. Co za tym idzie to my decydujemy o tym, kto "na księgarskie półki" będzie trafiał, by zalegać (i zapewne zmienić zawód), a kto wręcz przeciwnie. Niestety podejście Martina sprawia, że część czytelników stracił, choć pewnie już mało go to obchodzi.


"Nie twierdzę, że to normalne, ale jeśli stacja kupiła prawa do całego cyklu, to Martin miał w tej kwestii niewiele do powiedzenia. Mógł, albo współpracować, albo pozwolić komu innemu grzebać we własnej historii."

Niewiele? A od kogo te prawa kupiło HBO? Nie wiedział, że sprzedaje coś co nie istnieje? Miał zamiar dopisać resztę zawczasu, coś nie wyszło, a kasę już wziął? Mało to poważne podejście. Wygląda to jakby zarobił i mu się już odechciało ciężkiej pracy. Nie lubię niezamkniętych historii i już. Raczej nie jestem w tym osamotniona. Serial pewnie dokończę, bo mieszkam z fanem, ale innych książek Martina już nie kupię. Co mi po tym wydumanym domu z milionów cegieł, skoro na łeb wciąż pada?

Tak, uważam że tak powinno być. Jak inaczej sobie to wyobrażasz? Pisarzy- wolontariuszy czy państwową pensję dla każdego, kto nazwie się pisarzem? Serio, ciekawa jestem innych pomysłów.
Moim zdaniem każdy może pisać co chce i jak długo chce, ale żeby się z pisania utrzymać trzeba też sprzedawać swoje książki. I tu wkraczamy my, czytelnicy. To my decydujemy jakie gatunki,...

„A od kogo te prawa kupiło HBO? Nie wiedział, że sprzedaje coś co nie istnieje?”

Sprzedaż praw majątkowych do jeszcze nie istniejących projektów nie jest rzadkością w tej branży. Podpisał kontrakt z HBO i, jako konsultant, wywiązuje się z niego. Twój wybór czy obejrzysz, poczekasz na książkę, czy sobie odpuścisz. A jego chyba to jednak go obchodzi, bo ciągle pisze, i uważam, że ma prawo do skończenia w spokoju. Mógłby tylko nie trąbić co roku, że już prawie napisał.

„Pisarzy- wolontariuszy czy państwową pensję dla każdego, kto nazwie się pisarzem?”

Nie każdy pisarz utrzymuje się wyłącznie z pisania. Nie wiem jak to było z Martinem przed serialem, ale przyznam, że nie wyobrażałam go sobie jako "produkującego" książki, wydawało mi się też, że tworzy coś na tyle oryginalnego (jak na standardy literatury popularnej), że nie musi się oglądać na czytelnicze kaprysy, żeby z głodu nie zginąć. Zresztą płacimy nie za obietnicę napisania, a za książkę już wydaną, która dostarcza nam spodziewanej rozrywki. Czy przedłużające się oczekiwanie na kolejną, to powód do obrażania się na pisarza? Czym on tak właściwie zraził ludzi do siebie? Nie żebym stawiała Martina na równi z Tolkienem, ale ten drugi, po wydaniu Hobbita, też kilkanaście lat wciskał kit wydawcy i fanom, że już prawie skończył "Władcę Pierścieni", i jakoś nikomu nie przyszło do głowy zasugerować mu, że nie nadaje się na pisarza. A dziś nikt nie wyobraża sobie fantasy bez Śródziemia. Dobre utwory muszą dojrzewać.

„A od kogo te prawa kupiło HBO? Nie wiedział, że sprzedaje coś co nie istnieje?”

Sprzedaż praw majątkowych do jeszcze nie istniejących projektów nie jest rzadkością w tej branży. Podpisał kontrakt z HBO i, jako konsultant, wywiązuje się z niego. Twój wybór czy obejrzysz, poczekasz na książkę, czy sobie odpuścisz. A jego chyba to jednak go obchodzi, bo ciągle pisze, i...

Czym on tak właściwie zraził ludzi do siebie? Hmmmm.... No nie wiem... Może obiecankami na wyrost, swoim zachowaniem i wypowiedziami?

"Zresztą płacimy nie za obietnicę napisania, a za książkę już wydaną, która dostarcza nam spodziewanej rozrywki."
Nie, jeśli z założenia i planów pisarza jest to część X z Y to płacimy również za niemą obietnicę autora, iż w późniejszym terminie dojdziemy do końca całej historii. No umówmy się, jakby ktoś z góry uprzedził "sorki ludziska, piszę trylogię, ale mam pomysł tylko na dwie części i raczej nie dokończę", to możesz sobie podjąć decyzję czy chcesz takiego autora wspierać finansowo czy nie. A tu? Obiecanki cacanki, a głupiemu radość.

"Sprzedaż praw majątkowych do jeszcze nie istniejących projektów nie jest rzadkością w tej branży."

U nas też tacy kiedyś byli. Developerzy. Nasprzedawali mieszkań, a budynków nie kończyli. Ogólnie projekty budynków były kompletne, a mimo to ludzie jakoś nie byli zadowoleni. Dlaczego? Bo nie to im obiecano.

"Podpisał kontrakt z HBO i, jako konsultant, wywiązuje się z niego."

Fanom też naobiecywał i już się nie wywiązał. To uważasz za szacunek? W necie widzę filmiki jak pokazuje "f*cki", ale zwykłego przepraszam jakoś nie widziałam (może przegapiłam, oby). Tak się nie podchodzi do ludzi, których podobno się szanuje. Nie można składać obietnic na wyrost, bo taki się ma kaprys czy pomysł na podsycenie zainteresowania serialem i gadżetami. Odmawiam uznania takiego podejścia za normalne. Jak coś obiecuję, to tak robię i tego samego wymagam od innych. Szacunek za szacunek, old school. Mam swoje zasady i będę się ich trzymać. Jeśli ktoś nieustannie zawodzi moje oczekiwania, ściemnia i kręci to zrywam wszelkie zbędne kontakty z takim osobnikiem.
Druga kwestia, że sezony serialu, które wyprzedzają książki są w moim odczuciu wyraźnie słabsze. A więc sprzedaje się nam niedopracowany produkt. Niedopracowany w wyniku zaniedbań Martina. O ileż więcej materiału mieliby twórcy serialu, gdyby powieść już wyszła?

Nie rozumiem ostatnio wszechobecnego uznawania Martina za półboga. Owszem, fajnie to sobie wymyślił, nie można odmówić mu talentu i pomysłów. Sama byłam pod wrażeniem, ale to było na początku mojej przygody z fantastyką. Teraz wiem, że jest wielu innych świetnych pisarzy, którym się jeszcze chce.

Czym on tak właściwie zraził ludzi do siebie? Hmmmm.... No nie wiem... Może obiecankami na wyrost, swoim zachowaniem i wypowiedziami?

"Zresztą płacimy nie za obietnicę napisania, a za książkę już wydaną, która dostarcza nam spodziewanej rozrywki."
Nie, jeśli z założenia i planów pisarza jest to część X z Y to płacimy również za niemą obietnicę autora, iż w późniejszym...

"U nas też tacy kiedyś byli. Developerzy."
Może nie żonglujmy obrazowymi porównaniami? W branży książkowej to norma, u nas czy gdziekolwiek.

Cały czas powtarzasz, że nie skończył cyklu, nie wywiązał się z obietnic i zawiódł fanów. Nie wywiązałby się, gdyby powiedział wprost, że już nic nie napisze, a wiemy, że ciągle pracuje nad zakończeniem. Zgodzę się jednak, o czym już pisałam, że ciągłe ściemnianie, że "może już w tym roku" nie jest w porządku, ani wobec fana, ani wydawcy.

Co do serialu, nie będę się kłócić, dla mnie cały jest słaby, a ostatnich odcinków nawet nie obejrzałam, może dlatego mnie to tak nie boli. Nie uważam się nawet za fankę Martina, doceniam to co stworzył, ale rewelacje na temat "Wichrów" i "Wiosny" przyjmuję na chłodno, to zaoszczędza niepotrzebnych skoków ciśnienia. Świat nie legnie w gruzach, jeśli przyjdzie mi poczekać jeszcze 10 lat.:) Jak sama piszesz, jest wielu innych świetnych pisarzy.

"U nas też tacy kiedyś byli. Developerzy."
Może nie żonglujmy obrazowymi porównaniami? W branży książkowej to norma, u nas czy gdziekolwiek.

Cały czas powtarzasz, że nie skończył cyklu, nie wywiązał się z obietnic i zawiódł fanów. Nie wywiązałby się, gdyby powiedział wprost, że już nic nie napisze, a wiemy, że ciągle pracuje nad zakończeniem. Zgodzę się jednak, o czym...

Zacząć zaczął, bo coś tam na blogu publikuje, ale idzie mu to tak wolno, że niech go jasna cholera. No nic, mam nadzieję, że Sanderson będzie kończyć if you know what i mean.

Zacząć zaczął, bo coś tam na blogu publikuje, ale idzie mu to tak wolno, że niech go jasna cholera. No nic, mam nadzieję, że Sanderson będzie kończyć if you know what i mean.

W sensie, że jeśli Martin umrze przed zakończeniem sagi, to Sanderson będzie ją kontynuował?

W sensie, że jeśli Martin umrze przed zakończeniem sagi, to Sanderson będzie ją kontynuował?

Proszę, nie.:)

Proszę, nie.:)

to by było ciekawe

to by było ciekawe