Nie staje po żadnej ze stron. Z chęcią przeczytałabym całą rozmowę.Obaj byli pacyfistami i przeciwstawiali się wszelkiej przemocy. Obaj byli wielkimi osobowościami tamtych czasów i zupełnie z innej perspektywy patrzyli na świat.Czy można to nazwać dyskusją między nauką, a religią,przecież Einstein był na swój sposób religijny. Raczej między dwoma wielkimi tradycjami i filozofiami. W krytyce zachodniej kultury R. Tagore miał często rację, tak jak Einstein nie był osobą nieomylną. Myślę, że obaj wynieśli dużo z tej rozmowy. Dyskusja nad tym czym jest prawda ma bardzo długą historię. Czy prawda należy do świata ludzi, czy jest platońską ideą, którą odkrywamy?

Nie staje po żadnej ze stron. Z chęcią przeczytałabym całą rozmowę.Obaj byli pacyfistami i przeciwstawiali się wszelkiej przemocy. Obaj byli wielkimi osobowościami tamtych czasów i zupełnie z innej perspektywy patrzyli na świat.Czy można to nazwać dyskusją między nauką, a religią,przecież Einstein był na swój sposób religijny. Raczej między dwoma wielkimi tradycjami i...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Einstein był wielki i jego rozmowa z Rabindranathem Tagore o tym świadczy. Bo tylko geniusz może usiąść z kimś, kogo poglądy są tak odmienne, dyskutować i z zainteresowaniem zapoznać się z innym punktem widzenia na świat. Albert wcale nie był biedny, bo musiał wysłuchiwać bzdur, jak uważa Starkiller, był po prostu ciekawy świata i to jest właśnie cecha geniuszy, a przynajmniej geniuszy, którzy do czegoś doszli. To oczywiście działa w drugą stronę i to samo można powiedzieć o Tagore. Jeśli o mnie chodzi, staję oczywiście po stronie Einsteina.

Einstein był wielki i jego rozmowa z Rabindranathem Tagore o tym świadczy. Bo tylko geniusz może usiąść z kimś, kogo poglądy są tak odmienne, dyskutować i z zainteresowaniem zapoznać się z innym punktem widzenia na świat. Albert wcale nie był biedny, bo musiał wysłuchiwać bzdur, jak uważa Starkiller, był po prostu ciekawy świata i to jest właśnie cecha geniuszy, a...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Po pierwsze wszystko, co napisałeś zakłada istnienie umysłu i reguł stworzonych przez człowieka. Nawet obiektywizm i prawda zakładają Twoją wcześniejszą, wyuczoną zdolność odróżniania tego co obiektywne od tego co subiektywne, tego co prawdziwe, od tego co takim nie jest. Nawet wyobrażenie o istnieniu świata przed nami jest uwarunkowane Twoją wyuczoną wiedzą, a nie jakimś oderwanym od umysłu obiektywizmem. Nie ma takiej wiedzy, która nie byłaby filtrowana przez umysł. Dlatego nazywa się to wiedzą. To samo dotyczy prawdy. To o czym piszesz to tzw. „Mit danego”. Filozofia i nauka odeszły od tego podejścia dobrych kilkadziesiąt lat temu. Co najmniej od krytycznej pracy Sellarsa z 1956 roku. Nawet gdybym się z Tobą zgadzał, to niestety ale dziś w filozofii już nie wierzy się w obiektywizm oderwany od warunkowania go przez umysł. Taki obiektywizm to mit. Przynajmniej dla współczesnej filozofii nauki. Pozdrawiam.

Po pierwsze wszystko, co napisałeś zakłada istnienie umysłu i reguł stworzonych przez człowieka. Nawet obiektywizm i prawda zakładają Twoją wcześniejszą, wyuczoną zdolność odróżniania tego co obiektywne od tego co subiektywne, tego co prawdziwe, od tego co takim nie jest. Nawet wyobrażenie o istnieniu świata przed nami jest uwarunkowane Twoją wyuczoną wiedzą, a nie jakimś...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Z całym szacunkiem, ale Rabindranath bredzi w sposób przypominający niejako solipsystyczne banialuki, co wynika raczej z jego niedouczenia. Biedny Albert, musiał tego wszystkiego wysłuchiwać - gdyby faktycznie pojęcie prawdy funkcjonowało tylko jako wytwór człowieka, nasz wszechświat nie mógłby istnieć, a jak wiadomo istniał jeszcze przed nami. Bez pojęcia prawdy żadne prawa nie mogą wystąpić. Obiektywizm jest konieczny, żeby działała nauka.
Gorzej, że ten obdarzony "wielką umysłowością ducha" - choć ja bym tutaj określił to prędzej "wielką antyumysłowością" - zdaje się być absolutnie przekonanym o swoich racjach i jeszcze pewnie miał jakiś wpływ na środowisko, skoro jest znany. "Nie istnieje nic, czego ludzki umysł nie mógłby pojąć"
W 100% nienaukowe podejście, Einstein, trzymaj się!
"i jest to dowodem na to, że Prawdą Wszechświata jest ludzka Prawda."
I jeszcze jegomość usiłuje używać takiego słowa jak "dowód", choć związku przyczynowo-skutkowego w tym rozumowaniu nie ma.

"Używam faktów naukowych, by tego dowieść"
Jezu Chryste, teraz wypowiedział "fakty naukowe"...

" – Materia składa się z protonów i elektronów, z przerw między nimi; ale materia wydaje się jednolita. Podobnie ludzkość składa się z indywiduów, ale między nimi zawiązują się relacje, które sprawiają, że życie na ziemi stanowi zwartą całość. Cały wszechświat jest z nami połączony, to świat ludzi. Doświadczam tej myśli poprzez obcowanie ze sztuką, literaturą i rozwijanie religijnej świadomości. "
No cóż, ostatnie poniekąd wyjaśnia skąd się biorą takie kretynizmy.
Oprócz tego, gość zupełnie wyklucza istnienie innych ras inteligentnych.

Z całym szacunkiem, ale Rabindranath bredzi w sposób przypominający niejako solipsystyczne banialuki, co wynika raczej z jego niedouczenia. Biedny Albert, musiał tego wszystkiego wysłuchiwać - gdyby faktycznie pojęcie prawdy funkcjonowało tylko jako wytwór człowieka, nasz wszechświat nie mógłby istnieć, a jak wiadomo istniał jeszcze przed nami. Bez pojęcia prawdy żadne...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej mniej

Albercik oczywiście :)

Albercik oczywiście :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post

Zapraszam do dyskusji.

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post