Sama nie była pewna, kiedy nastąpiła ta chwila, w której przestała myśleć o sobie jako o ofierze, a zaczęła się czuć jak łowca. Może zmęczyła ją opieszałość policji, która ciągle bagatelizowała temat. W końcu nadszedł moment, kiedy jej oprawca popełnił jeden jedyny błąd, którego sam nie był świadomy, ale je pomógł namierzyć swojego demona. Mogła iść z tym na policję i temat byłby zamknięty, ale jakiś głos z tyłu głowy szeptał, żeby zając się tym samodzielnie i wymierzyć karę taką, na jaką zasługuje. Jej złość podsycał fakt, że jej dręczycielem był zupełnie zwyczajny facet, który codziennie chodził do pracy, a po południu spędzał czas ze swoimi dziećmi i z czułością obejmował żonę.
- Zwyrol - szepnęła do siebie - gdy przez lornetkę obserwowała kolejne wesołe chwile w gronie rodziny. - Jeszcze BĘDZIESZ NA TO PATRZYŁ, a wtedy ja będę miała swoje wesołe chwilę - zachichotała jak nastolatka.
Mężczyzna jeszcze nie wiedział, że obudził bestię, a takich chwil jak teraz zostało mu tyle, co na palcach jednej ręki. Maszyna ruszyła...

Sama nie była pewna, kiedy nastąpiła ta chwila, w której przestała myśleć o sobie jako o ofierze, a zaczęła się czuć jak łowca. Może zmęczyła ją opieszałość policji, która ciągle bagatelizowała temat. W końcu nadszedł moment, kiedy jej oprawca popełnił jeden jedyny błąd, którego sam nie był świadomy, ale je pomógł namierzyć swojego demona. Mogła iść z tym na policję i temat...

-Ilu gości potwierdziło przybycie nas ślub? - zapytał mój przyszły teść.
-Nie będzie tylko cioci Uli - odpowiedziała Kasia.
-Czyli wszystko załatwione, tak? - wtrąciła Elżbieta.
-Prawie wszystko mamo. Musimy jeszcze jechać na Mazury.
-Po co? - zaciekawił się Marek.
-Po zaświadczenie od księdza - odpowiedziałem przyglądając się jego reakcji.
-Przecież jesteś z Warszawy.
-Nie, urodziłem się i wychowywałem na Mazurach. To tam przystąpiłem do bierzmowania. W Warszawie zamieszkałem po maturze.
-Chcielibyśmy też odwiedzić mamę Marka, podobno czuje się lepiej - dodała Kasia.
-Ale czy to dobry pomysł? - zmartwiła się Elżbieta.
-Chodzi o wizytę w szpitalu dla chorych psychicznie? Mama nie jest agresywna a ja chcę żeby poznała Kasię.
-A co właściwie było przyczyną jej załamania? - zapytał pobladły Marek.
-Jak możesz? Nie wypada... - przerwała mu żona.
-W rodzinie wypada - wszedłem jej w słowo - 30 lat temu mama poznała pewnego urlopowicza. Zakochała się w nim i zaszła w ciążę. To po nim mam imię. Tylko imię, nie dał mi nawet nazwiska. Zostawił matkę. Dał pieniądze na zabieg i więcej go nie widziała. Po porodzie chciała popełnić samobójstwo. Odratowali ją, ale od tego dnia przebywa w zakładzie.
-Muszę się przewietrzyć - powiedział Marek i wyszedł.

-I jak tato, poukładałeś to sobie w całość? - dołączyłem do niego.
-To niemożliwe. Marek jeśli ja jestem twoim ojcem to Kasia...
-To moja narzeczona i siostra.
-Ty potworze!
-Zniszczę jej życie i BĘDZIESZ NA TO PATRZYŁ.

-Ilu gości potwierdziło przybycie nas ślub? - zapytał mój przyszły teść.
-Nie będzie tylko cioci Uli - odpowiedziała Kasia.
-Czyli wszystko załatwione, tak? - wtrąciła Elżbieta.
-Prawie wszystko mamo. Musimy jeszcze jechać na Mazury.
-Po co? - zaciekawił się Marek.
-Po zaświadczenie od księdza - odpowiedziałem przyglądając się jego reakcji.
-Przecież jesteś z Warszawy.
...

Zemsta najlepiej smakuje na zimno! Dlatego kiedy na kilka dni przed okresem miałam szaleńczą ochotę na ulubione żelki, które jak się okazało zjadł mi mąż i zapomniał mi w ogóle o tym powiedzieć moja furia sięgnęła zenitu!
Początkowo miałam ochotę od razu na niego nawrzeszczeć, tyle szczęścia, że nie było go właśnie w domu. Nim wrócił ja nieco ochłonęłam, a w głowie już planowałam zemstę za moje żelki w kryzysowej sytuacji!
Był to okres mistrzostw, więc co może być gorsze niż zaprosić koleżanki na filmowy wieczór, poczęstować je ukochanym whisky mojego męża (którego notabene sama nie piję, bo nie znoszę  ), otworzyć jego meczowe zapasy chipsów i co najważniejsze zająć telewizor! Akurat wpadł też jego kumpel z pracy, tyle tylko że panowie nie są świadomi jeszcze tego, że sałatkę nie szykuję dla nich! Zemsta zaboli ze zdwojoną siłą, bo nawet jeśli zdecydują się iść do kumpla, lub do knajpy, to stracą przynajmniej pierwszy kwadrans meczu reprezentacji!
Nadchodzi umówiona godzina, a dziewczyny zjawiają się punktualnie. Zapraszam je do salonu, a już po chwili wchodzą niczego nieświadomi panowie. Mąż pyta:
-Co jest?
-To nasza ulubiona babska komedia romantyczna. Właśnie włączyłyśmy. Dołączycie się?
-Chyba żartujesz! Gra nasza reprezentacja.
-Ale my mamy dziś wieczór filmowy, i albo BĘDZIESZ NA TO PATRZYŁ z nami, albo nie macie czego tu szukać.
-Wiedziałaś, ze jest mecz, jak mogłaś się umówić akurat na dziś.
-Kochanie jak się pospieszysz to może zdążysz na drugą połowę. I nie zapomnij odkupić żelek jak będziesz już wracał do domu!

Zemsta najlepiej smakuje na zimno! Dlatego kiedy na kilka dni przed okresem miałam szaleńczą ochotę na ulubione żelki, które jak się okazało zjadł mi mąż i zapomniał mi w ogóle o tym powiedzieć moja furia sięgnęła zenitu!
Początkowo miałam ochotę od razu na niego nawrzeszczeć, tyle szczęścia, że nie było go właśnie w domu. Nim wrócił ja nieco ochłonęłam, a w głowie już...

Przygotowywałem dzieciom kolację, gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Odruchowo spojrzałem na zegar nad drzwiami. Siódma.
-Kto o tej porze? - zdziwiony poszedłem otworzyć. Za drzwiami stał chłopak, którego widziałem wcześniej w sklepie. To już zaczęło robić się dziwne. Korzystając z mojego osłupienia wślizgnął się do domu.
-Czego ty chcesz?! - trzasnąłem drzwiami. -Śledzisz mnie czy co?
-Nie - uśmiechnął sie smutno i podszedł do komody, na której stały nasze rodzinne zdjęcia.
Zatrzęsło mnie, kiedy wziął jedno z nich do ręki.
-Piękna rodzina - powiedział odstawiając je z powrotem. W tej samej chwili na schodach pojawiła sie starsza córka, Kama.
-Kuba! - wykrzyknęła i błyskawicznie zbiegła na dół. - Myślałam, że nie przyjdziesz!
W osłupieniu patrzyłem jak przytula się do chłopaka. Ten ponad jej głową patrzyła na mnie z kpiącym uśmiechem.
-Tato - uśmiechała się radośnie. - Pamiętasz, mówiłam, że zaprosiłam znajomego na kolację. To jest Kuba Traszka. Niedawno przeprowadził sie do naszego miasta.
Drgnąłem, nazwisko zdawało się znajome. Ale to niemożliwe. Dawno temu popełniłem błąd, głupi błąd.
-Skoczę do łazienki i zaraz wrócę - zaszczebiotała Kama i pobiegła na górę.
Obaj patrzyliśmy za nią w milczeniu.
-Widzę, że moje nazwisko zabrzmiało znajomo... - chyba zrobiłem głupią minę bo zaśmiał się. Jednak ten śmiech nie był wesoły. - Potrzebowałem trzech lat, żeby cię znaleźć. Ale znalazłem.
-Nie rozumiem...
-Rozumiesz, rozumiesz... - nie dał mi nic powiedzieć. - Trzy lata temu zabrałeś mi wszystko. Nie zostało nic. A mama...
-Co z nią? - spytałem ostrożnie. To miała być przygoda, nic zobowiązującego. Okazało sie jednak, że kobieta ubzdurała sobie, że jest moją żoną. Kiedy tylko stwierdziłem, że coś jest z nią nie tak, ulotniłem się. Wiem, chamskie ale co miałem robić. Przecież mam już żonę....
-Nie żyję - jego odpowiedź sprawiła, że zrobiło mi się słabo. - Skoczyła z okna...
Nie wiedziałem co powiedzieć.
-Zniszczyłeś naszą rodzinę - powiedział cicho. - Teraz ja zniszczę twoją. Osoba po osobie. Jedna córka, druga a na koniec żona. A ty BĘDZIESZ NA TO PATRZYŁ.

Przygotowywałem dzieciom kolację, gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Odruchowo spojrzałem na zegar nad drzwiami. Siódma.
-Kto o tej porze? - zdziwiony poszedłem otworzyć. Za drzwiami stał chłopak, którego widziałem wcześniej w sklepie. To już zaczęło robić się dziwne. Korzystając z mojego osłupienia wślizgnął się do domu.
-Czego ty chcesz?! - trzasnąłem drzwiami....

Historia z życia wzięta :)
-Obejrzymy sobie dziś jakąś komedię?
-Chyba zwariowałaś!! Zaczyna się mundial! Za miesiąc możemy obejrzeć!
Miesiąc później:
-To co, obejrzymy jakiś film?
-Zapomnij, dziś rusza nowy sezon "Sekretów lekarzy" i teraz Ty BĘDZIESZ NA TO PATRZYŁ!

Historia z życia wzięta :)
-Obejrzymy sobie dziś jakąś komedię?
-Chyba zwariowałaś!! Zaczyna się mundial! Za miesiąc możemy obejrzeć!
Miesiąc później:
-To co, obejrzymy jakiś film?
-Zapomnij, dziś rusza nowy sezon "Sekretów lekarzy" i teraz Ty BĘDZIESZ NA TO PATRZYŁ!

Nienawiść i chęć zemszczenia się rosły w mym sercu nieprzerwanie od czterech lat. Cztery lata ciągłych upokorzeń, wyśmiewania się i poniżania. Dlaczego? Bo byłam grubsza niż reszta osób w klasie. Do tego dołożyły się problemy finansowe rodziców, a więc biedniej się ubierałam. Nie miałam też super smartfonów i najdroższych przyborów.I tak dzień za dniem, Franek i jego banda wyśmiewali się ze mnie.Aż do dzisiaj.Nie mogę się już doczekać.
Przez ostatni rok zbierałam informacje o moich oprawcach.Ich problemach w domu i wstydliwych nawykach.Opłacało się. Na zakończenie edukacji w technikum przed całą szkołą ma zostać wyświetlony film o uczniach. Spreparowałam go i umieściłam w nim całą prawdę. Franek ma problemy i codziennie w nocy moczy prześcieradło, Damian regularnie zażywa narkotyki, a Kryspin po przyjściu ze szkoły ogląda bajki. Dziewczyny są nie lepsze- Daria śpi z mamą, twierdząc, że ma koszmary, Olga zarabia na czatowaniu z starszymi mężczyznami.Każdy coś ukrywa. I oni mają prawo wyśmiewać się z mojej nadwagi? W oddali rozległy się oklaski. Podeszłam więc do konsoli i nacisnęłam przycisk "START".
-Czas rozpocząć show- powiedziałam do związanego z tyłu Filipa. - Będziesz na to patrzył, tak samo jak patrzyłeś na moją krzywdę tyle lat. Byłeś bierny i tchórzliwy. Nie martw się, o tobie też sporo wiem. Osobiście nie mam nic do gejów, ale myślę, że twoi koledzy nie są tak tolerancyjni.- Wyszłam uśmiechając się pierwszy raz od czterech lat, gdy w tle rozbrzmiewały dźwięki filmu.

Nienawiść i chęć zemszczenia się rosły w mym sercu nieprzerwanie od czterech lat. Cztery lata ciągłych upokorzeń, wyśmiewania się i poniżania. Dlaczego? Bo byłam grubsza niż reszta osób w klasie. Do tego dołożyły się problemy finansowe rodziców, a więc biedniej się ubierałam. Nie miałam też super smartfonów i najdroższych przyborów.I tak dzień za dniem, Franek i jego banda...

Nie wiedział co się wtedy stało. Był młodym chłopakiem. Jednak to jego rodzice. To oni ich zabili. Miałam tylko ich. Byłam z nimi w aucie. Mieliśmy pojechać na zakupy. Wyjechaliśmy na drogę
i nagle wjechało na nas auto. Dobiło do drzwi dziadka. Oboje zginęli na miejscu. A ja, tylko patrzyłam jak umierają. Miałam jedynie 15 lat, a straciłam już cztery najważniejsze osoby w moim życiu.
To ja przez ostatnie pięć lat go prześladowałam. Wpatrywałam się w niego na stołówce. Patrzyłam na jego uśmiechniętą twarz, myśląc tylko o tym, że jego rodzice zostali bez kary. Udało mi się znaleźć dowody na to, że nie był to zwykły wypadek. Jego rodzice mieli podejrzane interesy, a mój dziadek kiedyś wsadził do więzienia dziadka chłopaka. To była zemsta na mojej rodzinie. Zatrudniłam się jako korepetytorka u tego chłopca. Uczyłam go matematyki, zawsze moje zadania polegały na tym ile osób może zginąć jeśli.
Tego dnia byłam na policji. Mieli już dowody na to, że nie był to wypadek. Mieli przyjechać do ich domu o 17:30.
- Będziesz na to patrzył… - powiedziałam do chłopca.
- Nie rozumiem. O co ci chodzi? – zapytał chłopak.
- Zaraz zrozumiesz - powiedziałam patrząc się na drzwi, przez które zaraz mieli wejść policjanci. Usłyszałam tylko dzwonek. Matka chłopaka otworzyła drzwi gliną, zaraz po tym zagubiona wezwała męża na prośbę policjantów.
- Jesteście państwo zatrzymani za podejrzenie morderstwa dwóch osób z dnia 30 sierpnia 2013 roku. Proszę z nami. – na mojej twarzy malował się uśmiech zwycięstwa.

Nie wiedział co się wtedy stało. Był młodym chłopakiem. Jednak to jego rodzice. To oni ich zabili. Miałam tylko ich. Byłam z nimi w aucie. Mieliśmy pojechać na zakupy. Wyjechaliśmy na drogę
i nagle wjechało na nas auto. Dobiło do drzwi dziadka. Oboje zginęli na miejscu. A ja, tylko patrzyłam jak umierają. Miałam jedynie 15 lat, a straciłam już cztery najważniejsze osoby w...

Bogdan Wysocki, bogaty przedsiebiorca z Krakowa, wpatrywał się w oszalałago mężczyznę, który trzymał jego córkę w morderczym uścisku. Bigdan sam nie mógł się ruszyć, bo był przywiązany do krzesła, ale to się nie liczyło. Chciał ratować córkę.
-Zostaw Pan ją, zapłacę.- próbował przekupić napastnika, bo każdy ma swoja cenę.
-Nie stać Cię.
-Stać, naprawdę. Powiedz ile chcesz...
-Sprawdźmy ile pamiętasz. Trzydzieści lat temu, przed wyjazdem do Ameryki spędziłeś noc na imprezie. Pamiętasz? Była tam taka mała blondyneczka, Magda. Śliczna acz nieśmiała. A Ty i Twoi koledzy co zrobiłeś, no co?
Bogdan zrozumiał co się dzieje. Przełknął głośno ślinę.
-Zgwałciliście ją. Zgwałciłeś moją córkę. Uciekłeś do Ameryki, a ona popełniła samobójstwo. Ile za to zapłacisz?
-Nie krzywdź mojej córki.- wyszeptał Bogdan.
-Skrzywdzę, a Ty BĘDZIESZ NA TO PATRZYŁ.

Bogdan Wysocki, bogaty przedsiebiorca z Krakowa, wpatrywał się w oszalałago mężczyznę, który trzymał jego córkę w morderczym uścisku. Bigdan sam nie mógł się ruszyć, bo był przywiązany do krzesła, ale to się nie liczyło. Chciał ratować córkę.
-Zostaw Pan ją, zapłacę.- próbował przekupić napastnika, bo każdy ma swoja cenę.
-Nie stać Cię.
-Stać, naprawdę. Powiedz ile...

"Tomasz, odpal monitor równo o 11:00, mam dla ciebie urodzinową niespodziankę" brzmiał komunikat, który Kaśka wysłała mu rano smsem.

Była niedziela, a oni nie rozmawiali ze sobą od trzech tygodni, kiedy to jego żona stwierdziła, że składa pozew o rozwód.
- Tak, tak. Może zaczniesz mi wmawiać, że zacząłeś używać damskich perfum, a twoje klientki mają w zwyczaju całować cię w szyję po wygranej sprawie! - ironizowała podczas histerycznej przemowy.
On nawet nie próbował jej tłumaczyć, że tuż przed sprawą, wylał na siebie kubek z kawą i w ostatniej chwili poratował go kolega, który zamienił się z nim koszulą i marynarką.
Od tygodni, Kaśka mijała się z nim jedynie w drzwiach, traktując jak powietrze, ucieszył się więc teraz, gdy obserwował startujący ekran komputera, bo to oznaczało, że w końcu dopuści go do głosu.

Uśmiechnął się na widok żony w kamerce. Była piękna, a on kochał ją tak samo mocno, jak w dniu ślubu. Mina zrzedła, gdy Kaśka przemówiła:
- Zdradziłeś mnie za moimi plecami, kiedy ja ci to zrobię, będziesz na to patrzył. Zapraszam na seans.

Kaśka odwróciła kamerkę w stronę ogromnego łóżka, po chwili do pokoju, prawdopodobnie hotelowego, wszedł jego przyjaciel. Tomek przejechał dłońmi po twarzy i szepnął pełen furii:
- Nie tylko będę patrzył, ale i nagrywał, skoro robisz pośmiewisko z mojego uczucia, ja zrobię z ciebie. Najpierw jednak zniszczę cię w sądzie.

"Tomasz, odpal monitor równo o 11:00, mam dla ciebie urodzinową niespodziankę" brzmiał komunikat, który Kaśka wysłała mu rano smsem.

Była niedziela, a oni nie rozmawiali ze sobą od trzech tygodni, kiedy to jego żona stwierdziła, że składa pozew o rozwód.
- Tak, tak. Może zaczniesz mi wmawiać, że zacząłeś używać damskich perfum, a twoje klientki mają w zwyczaju całować cię...

- Gdzie? Co? – wymamrotał Hubert, odzyskując przytomność.
Próbował się poruszyć, ale mocno uwiązałam jego nadgarstki do haka przy suficie. Mimo siniaków i krwiaków, które chcąc nie chcąc musiałam mu zrobić, nadal prezentował się przystojnie. Ze strużką krwi pod nosem wyglądał nawet męsko, jak bokser albo zawodnik MMA.
Stałam pod ścianą w głębokim półmroku, więc najpierw mnie nie zauważył. Rozejrzał się tylko w panice, uświadamiając sobie, że znajduje się w ciemnym pomieszczeniu, jest nagi i związany.
- Halo?
Zaczął szybko oddychać ze strachu, szarpnął ręce, próbując się uwolnić.
- Co jest? Halo!
Wtedy jego wzrok spoczął na mnie. Źrenice rozszerzyły się z przerażenia.
- Kim…
Wyszłam powoli z cienia, uśmiechając się do Huberta.
- Cześć.
W jego oczach zapłonęła wściekłość.
- To TY! Co to ma znaczyć!
Mimo że zwisał, uwiązany za ręce, cofnęłam się parę kroków. Nadal pamiętałam tę furię na jego twarzy, gdy kazał mi się wynosić z domu i tak po prostu mnie wyrzucił.
- Co ty, do cholery, wyprawiasz! Rozwiąż mnie!
Nie lubiłam, gdy na mnie krzyczał. Walnęłam go na odlew w twarz, a potem smagnęłam go batem po udzie. I jeszcze raz, po brzuchu, i jeszcze, po żebrach, i jeszcze, po plecach, i jeszcze, i jeszcze, i jeszcze. Pomieszczenie wypełniła kakofonia jego krzyków i świstu bata.
Gdy wreszcie przestałam, oboje dyszeliśmy – ja z wysiłku, on z bólu.
- Zemsta jest cudowna, kochanie. – wyszeptałam. – Będę cię biła, aż opadnę z sił. A potem może wymyślę coś innego. A ty… Będziesz na to patrzył.

- Gdzie? Co? – wymamrotał Hubert, odzyskując przytomność.
Próbował się poruszyć, ale mocno uwiązałam jego nadgarstki do haka przy suficie. Mimo siniaków i krwiaków, które chcąc nie chcąc musiałam mu zrobić, nadal prezentował się przystojnie. Ze strużką krwi pod nosem wyglądał nawet męsko, jak bokser albo zawodnik MMA.
Stałam pod ścianą w głębokim półmroku, więc najpierw...