-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać285
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński10
Cytaty z tagiem "wina" [363]
[ + Dodaj cytat]Głupota, to jest niezdolność zrozumienia mechanizmów wydarzeń, może być przyczyną olbrzymich cierpień, jakie człowiek zadaje bliźnim. W tym sensie dowódcy polscy, którzy wydali rozkaz rozpoczęcia powstania warszawskiego w roku 1944, są winni głupoty, a ich wina ma charakter indywidualny. Inna jednak wina indywidualna ciąży na dowództwie Armii Czerwonej, która nie przyszła powstaniu z pomocą -- nie z głupoty, przeciwnie, z pełnego zrozumienia ,,procesów historycznych'' (to jest po prostu z właściwej oceny siły).
To, co żołnierzowi liczy się za drobną przewinę, generałowi poczytujemy za zbrodnię - i vice versa.
Prezes tworzy potwory o gołębich sercach i nerwach pokrytych miodem. Tyle, że nie daje im możliwości uśmiechnąć się do świata. I normalnych ludzi o sercach mrocznych jak samo piekło. I tak samo zimnych. Którzy mają piękny uśmiech i piękne słówka. Prawdziwe potwory wyglądają jak ludzie.
Stachu Frankensztajnowicz umiał mówić, ale nie chciał. Nie miał nic do powiedzenia. Umiał też kochać, o czym wkrótce się przekonamy.
Serca potworów, guzik o nich wiemy. A na dodatek nic nas to nie obchodzi.
Ten konkretny potwór o sercu niewinnego dziecięcia zapłacił rachunki swoje i nie swoje. Przyjął na siebie winę i odkupił ją własną krwią. Wziął na siebie tyle, że prawdziwe potwory przebrane za ludzi mogły spać spokojnie.
Jako, że jestem winien tego lub tamtego (mam, wynajduję na to tysiąc dowodów), ukarzę siebie, zniszczę swoje ciało: obetnę bardzo krótko włosy, schowam spojrzenie za ciemnymi okularami (jakbym szedł do klasztoru), poświęcę się studiom nad poważną i abstrakcyjną dziedziną. Będę wstawał rano, aby popracować jeszcze w ciemnościach niby mnich. Będę bardzo cierpliwy, nieco smutny, słowem – godny, jak przystoi człowiekowi resentymentu. Będę histerycznie zaznaczał swą żałobę w ubraniu, we fryzurze, w regularności nawyków. Będzie to łagodny odwrót; tyle tylko odwrotu, aby dobrze mógł zadziałać dyskretny patos.
Moja nadmierna uczciwość czyniła mnie nieznośną; jeśli komuś z mych ukochanych sprawiłam mimo woli choćby najmniejszą przykrość, wówczas zamiast przejść nad tym do porządku dziennego, płaczem powiększałam swoją winę, zamiast ją zmniejszyć. Płakałam jak Magdalena, a kiedy przestawałam płakać z powodu samej winy, płakałam dlatego, że wcześniej płakałam.
A skoro nie mają poczucia winy, to nie próbują naprawić krzywd, których i tak naprawić się nie da, więc każdy jest sobie sterem, żeglarzem i okrętem, i każdy ponosi odpowiedzialność za siebie.
Czy można przyznać się do winy, gdy pogardzamy tym, komu wyrządziliśmy krzywdę?
Jestem jednym z niewinnych,
który mógłby wypowiedzieć swoje zdanie, gdy nikt nie chciał słuchać „winnego”,
ale nic nie mówiłem i w ten sposób stałem się winnym.
Czy ciąży na nas inna wina prócz tej, żeśmy mniej lub bardziej niewolniczo naśladowali stwórcę?
Młody człowiek był zdumiony. Przyznał się do winy i zapytał co ma zrobić. Kahuna wytłumaczył mu starodawne prawo hawajskie głoszące, że nikomu nie wolno krzywdzić bliźniego ani na ciele, ani na mieniu, ani na uczuciach. Są to jedyne grzechy jakie istnieją i na to jest tylko jeden sposób, winny musi dać zadośćuczynienie i uzyskać przebaczenie skrzywdzonego.