-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać140
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz1
-
Artykuły„Piszę to, co sama bym przeczytała”: wywiad z Mags GreenSonia Miniewicz1
-
ArtykułyOficjalnie: „Władca Pierścieni” powraca. I to z Peterem JacksonemKonrad Wrzesiński9
Cytaty z tagiem "unia" [8]
[ + Dodaj cytat]Europa, która nie żyje w ludzkich sercach jako wiarygodny podmiot i nie jest postrzegana jako prawdziwa wspólnota losu, dla której warto ponosić ofiary, Europa, która nie ceni najwyżej wolności, lecz chce być wodzona na pasku i tłumiona, i wreszcie Europa, która w swoich duchowych i politycznych konturach jest nierozpoznawalna, nie może poruszyć świata ani samych narodów europejskich. Europa manipulowana przez biurokrację, która wzbudza więcej nieufności niż posiada wspólnych wartości oraz zorientowana jest przede wszystkim materialistycznie, przynosi Europejczykom więcej zagrożeń niż korzyści.
Integracja Europy jest dzisiaj bardziej konieczna niż kiedykolwiek w przeszłości, nawet jest już spóźniona. Ale najlepsza integracja europejska, jaką mogę sobie wyobrazić, nie opiera się na tworzeniu nowych urzędów i form administracyjnych czy rosnącej biurokracji, lecz (...) pełnej wolności i swobodnego przepływu towarów, usług i kapitału miedzy krajami.
Poza tym nikt przy zdrowych zmysłach nie wpuściłby do Unii kraju, w którym karze się dorosłych ludzi za seks. Nieważne, w ile osób i w jakiej konfiguracji / oczywiście, tak długo jak wszyscy zainteresowani wyrazili na to zgodę.
Unia z Litwą i zwycięstwo nad zakonem krzyżackim nadały Polsce status poważnego europejskiego mocarstwa.
Patrząc na obecne działania Niemców wobec Polski, dopiero rozumiemy jak głupi był kanclerz Adolf Hitler. Nie rozumiał, że podbić Polskę i rzucić ją na kolana można bez jednego wystrzału. Wystarczy mieć Komisją Europejską i mieć nad nią władzę.
Ty głupia kuro, miałam ochotę krzyknąć, opowiedzieć ci o antysemickich czystkach, o strzelaniu do robotników, o stanie wojennym, o zamykaniu ludzi w więzieniach za poglądy, o cenzurze, prześladowaniach, wszechmocnej tajnej policji, śmierci księdza Popiełuszki, o radzieckich wojskach, o biedzie tak strasznej, że codziennie płakałam w drodze do sklepu i płakałam nad patelnią, smażąc dziecku piąty dzień makaron na oleju i słysząc, jak mnie zapewnia, że to jego ulubione danie. Unia Słowiańska, tradycja przodków i wiara ojców, dlaczego ten nieszczęsny naród się zawsze na to nabiera, co to za klątwa w ogóle jest, co za ziemia przeklęta?
W obawach przed Unią kryje się kompleks zniewolenia, jakiejś
genetycznej gorszości, strach, że akurat Polska najwięcej straci ze swojej podmiotowości w ramach Unii, że jest tak słaba i niesprawna, że musi się bronić poprzez izolację, ciągłe wywieszanie biało-czerwonej. Ulubiony poeta
PiS Jarosław M. Rymkiewicz w wywiadzie dla prawicowego portalu wPolityce.pl wyraził to najdobitniej: „Polska jest zagrożona, jej istnienie jest w niebezpieczeństwie (...), za chwilę okaże się, że Polski już nie ma”. Tu pada pytanie stwierdzenie dziennikarza: „Bo inne narody nie znikną”.
I odpowiedź Rymkiewicza: „Nie znikną, pozostaną narodami, a co więcej, będą jeszcze potężniejsze, staną się jeszcze silniejsze. A nas bez państwa, bez Polski, czeka w tym otoczeniu los wygnańców”.
Widać tu przekonanie, że tylko Polska jest zagrożona, że tylko Polacy zostaną wygnańcami, a reszta się wzmocni i będzie nad nami dominować, jak mówi poseł Hofman – zepchnie
Polaków do rezerwatu. Jest to podszyty narodowym masochizmem pierwszy paradoks tzw. niepodległościowców: Polacy to wielki, wspaniały naród, ale zarazem jakoś najsłabszy, najbardziej zagrożony wynarodowieniem i marginalizacją, pierwszy w kolejce do unicestwienia.
Drugi paradoks „prawdziwych patriotów” polega na tym, że duża część prawicy pielęgnuje syndrom Polski zdanej na łaskę odwiecznych wrogów, opuszczonej i zdradzonej, a zarazem robi wszystko, aby Polska była właśnie
opuszczona, samotna w swej mitycznej suwerenności, stojąca dumnie na peryferiach, aby się nie poddać miazmatom metropolii.
W obawach przed Unią kryje się kompleks zniewolenia, jakiejś
genetycznej gorszości, strach, że akurat Polska najwięcej straci ze swojej podmiotowości w ramach Unii, że jest tak słaba i niesprawna, że musi się bronić poprzez izolację, ciągłe wywieszanie biało-czerwonej.
[...]
Jest to podszyty narodowym masochizmem pierwszy paradoks tzw. niepodległościowców: Polacy to wielki, wspaniały naród, ale zarazem jakoś najsłabszy, najbardziej zagrożony wynarodowieniem i marginalizacją, pierwszy w kolejce do unicestwienia.
Drugi paradoks „prawdziwych patriotów” polega na tym, że duża część prawicy pielęgnuje syndrom Polski zdanej na łaskę odwiecznych wrogów, opuszczonej i zdradzonej, a zarazem robi wszystko, aby Polska była właśnie
opuszczona, samotna w swej mitycznej suwerenności, stojąca dumnie na peryferiach, aby się nie poddać miazmatom metropolii.
Taki status osiągają kraje, które nie są w stanie – z powodu permanentnej podejrzliwości – wejść w żadne alianse, gdzie trzeba przyjąć jakieś wspólne
cele, trochę ustępując z całkowitej niezależności i samodzielności. Ale prawica jest przekonana, że każdy traktat czy każda jego zmiana, nowy zapis czy regulacja są wymierzone przede wszystkim w Polskę, że to ona najwięcej
straci, że istnieje Polska oraz jakaś wroga zbiorowość, która zagraża jej suwerenności. Europoseł PiS Konrad Szymański postuluje: Polska nie powinna być w awangardzie Europy. Niech wszyscy inni – od Portugalii po Finlandię – podpisują unijne cyrografy, my nie powinniśmy.