-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać1
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński16
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Cytaty z tagiem "przemoc" [502]
[ + Dodaj cytat]
Każdy człowiek przychodzi na świat z wyraźną, a nie ambiwalentną potrzebą kochania, bycia kochanym i zachowania życia. Ale gdy dziecko zamiast miłości, prawdy i opieki doświadcza nienawiści i kłamstwa, gdy jest bite, musi krzyczeć i szaleć z wściekłości, aby bronić się przed głupotą i złością. Gdyby tak zachował się dorosły człowiek, byłaby to zdrowa, naturalna reakcja na atak. Ten protest uratowałby jego psychiczne zdrowie, jego godność, jego poczucie wartości, jego integralność i poczucie odpowiedzialności.
Bitemu, upokarzanemu i maltretowanemu dziecku nie wolno się jednak bronić. Dane mu przez naturę sposoby obrony własnej integralności są mu zabronione, taki protest mógłby kosztować je życie.
- Oni myślą, że jestem zła. - Amy pochyliła głowę.
- Kto taki?
- Stan Connecticut - szepnęła Amy, łzy popłynęły jej po twarzy. - Myślą, że jestem gwałtowna, bo przewróciłam Amber.
- Oznacza to tylko, że popełniłaś omyłkę - odparła Lucinda. - A nie, że jesteś gwałtowna.
- Twierdzą, że przemocy nauczyłam się od Buddy'ego. Że kiedy dziecko uczy się czegoś takiego we własnym domu, staje się złe.
- Może tak się stać - powiedziała spokojnie Lucinda, wspominając brutalną twarz przybranego ojca, jego ordynarny język, trzask pasa, godziny spędzone w zamkniętym pokoju. - Ale dziecko nie musi włączać tego do swojego życia.
- Nie musi? - Amy uniosła głowę.
- Nie. Prawdę mówiąc, uważam, że obowiązkiem takiego dziecka - ze względu na nie samo, jego rodziców i Boga - jest wyrosnąć ponad to.
Straszliwie jest mieć nadzieję na takie dowody rzeczowe, ale Alan, jadąc do domu Dianne, tego sobie właśnie życzył. W medycznej walizeczce miał polaroid. Jako pediatra widział wiele straszliwych rzeczy, słyszał mnóstwo kłamstw. Wycieńczone dzieci pozbawione jedzenia. Oparzenia papierosem, o których mówiono, że są od kaloryfera. Sińce po biciu pasem, powstałe rzekomo przy upadku. W takich sprawach Alan błyskawicznie podejmował działanie. Jeden telefon na policję i widział, jak pracownik opieki społecznej odwozi dzieci do domu dziecka. Nie zadawano żadnych pytań. Prawo zabrania bicia i przypalania dzieci.
Ale inne przypadki były bardziej subtelne. Aż nie do wiary, ile odcieni miało słowo "przemoc". Zdarzali się zimni rodzice, którzy zapewniali jedzenie i prezenty, ale odmawiali miłości. Nigdy nie przytulali ani nie całowali swoich dzieci, nigdy nie dodawali im ducha owym wszechpotężnym kochającym dotykiem. Kilka odcieni dalej plasowało się jeszcze większe okrucieństwo, kiedy rodzice karali słownie, kiedy własne frustracje i niepowodzenia wyładowywali na dzieciach - nazywali je głupimi, brzydkimi, nikczemnymi, niezdarnymi zerami. Bez wątpienia rodzice czuli, że takie epitety dotyczą ich samych, ale Alan nie był psychiatrą i nie obdarzał ich najmniejszym współczuciem.
Alan miał wyjątkową słabość do dzieci pogrążonych w depresji. Do dzieci, których rodzice kiedyś chcieli dobrze, którzy darzyli je prawdziwą, szczerą miłością, byli opiekuńczy, prawdopodobnie odczuwali większy ból niż przeciętny człowiek, a nie potrafili poradzić sobie z tym bólem. Niektórzy, jak matka Alana, popadali w alkoholizm. Inni, jak matka Amy, naciągali koc na głowę, dzieci zaś zostawały przepełnione samotnością i rozpaczą.
Buddy Slain nie był ojcem, należał jednak do świata Amy.
(...)dopóki młodzi ludzie będą mówić, że wierzą w siłę i przemoc, to nic na lepsze się nie zmieni.
Zadałem cios otwartą dłonią (bo cóż to by były za obyczaje, abym kobietę bił pięścią niczym jakiś wozak lub tragarz! Przecież nawet przemoc można stosować z grzecznością wynikającą z dobrego wychowania).
W męskiej dominacji, oraz w sposobie w jaki jest narzucana i doświadczana, dostrzegałem zawsze przykład paradoksu podległości - efektu tego, co nazywam przemocą symboliczną - przemocą delikatną, niewyczuwalną i niewidoczną nawet dla jej ofiar, przemocą wywieraną głównie symbolicznymi kanałami komunikacji i wiedzy oraz niewiedzy, przez nieświadome przyzwolenie, a wreszcie za pomocą uczuć.
- Mówiłeś, że mogę dać się zawiesić.
- Tak, ale nie przypuszczałem, że wsadzisz dzieciakowi łeb go garnka z gorącą fasolą.
Ludzie tak bardzo przywykli do myśli, że w rękach człowieka znajduje się i powinna się znajdować pełnia władzy, zarówno nad ziemskimi jak i nad wszystkimi możliwymi bytami, że najprawdopodobniej nie mogą istnieć, nie mogą nawet znieść myśli o tym, że takiej władzy nie posiadają i nigdy nie posiadali.
LISA Małe zbrodnie małżeńskie. W końcu twoja najlepsza książka.
GILLES Tak. Kto kogo zabije? (pauza) Jednak zgrzeszyłem naiwnością, nie śmiałem wyobrazić sobie, że jedno z małżonków może oskarżyć drugie o zbrodnię, którą samo popełniło. (skłania się przed nią) Brawo, jesteś ode mnie lepsza.
LISA Kiedy w małżeństwie pojawia się przemoc, nieważne, z czyjej strony wychodzi.
GILLES Brawo, pani mecenas, piękny pomysł na mowę obrończą.
Lisa wzrusza ramionami, posępna, zamknięta w sobie. Gilles podchodzi i przybiera łagodniejszy ton.
GILLES Jaka przemoc, Liso?
Burze ogniowe były morderczo skutecznymi zrządzeniami losu. Nikt nie wiedział i nikt nie wie do dzisiaj, co je wywołuje. Prawdopodobnie zależą od sytuacji pogodowej, na którą nakłada się bombardowanie. Burza rozprzestrzenia się z wielką szybkością, wytwarza niezwykle wysoką temperaturę i spala tlen na rozległych obszarach miasta. Ludzie giną nawet w schronach przeciwlotniczych. W każdym wielkim nalocie staraliśmy się wywołać burzę ogniową, ale udało nam się to tylko dwukrotnie: raz w Hamburgu i raz, w dwa lata później, w Dreźnie.