-
ArtykułyKocia Szajka na ratunek Reksiowi, czyli o ósmym tomie przygód futrzastych bohaterówAnna Sierant1
-
ArtykułyAutorka „Girl in Pieces” odwiedzi Polskę! Kathleen Glasgow na Targach Książki i Mediów VIVELO 2024LubimyCzytać1
-
ArtykułyByliśmy na premierze „Prostej sprawy”. Rozmowa z Wojciechem ChmielarzemKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyStrefa mrokuchybarecenzent0
Cytaty z tagiem "powieść" [182]
[ + Dodaj cytat]
Wysokie klify, urwiste zbocza, kręte, kamieniste drogi wijące się pośród skalnych stromizn. Doliny porośnięte dziewiczym, prastarym lasem. Bliskość arktycznego morza, którą wyczuwało się w chłodnym, przesyconym wilgocią powietrzu. I ta niezwykła aura dzikości oraz surowości, wszystko to interesowało i zachwycało młodą obserwatorkę. Widziane po raz pierwszy krajobrazy, chłonęła niemal z dziecięcą fascynacją.
Urodzona i wychowana w ciepłym klimacie południowej Francji, nigdy nie widziała tak pełnego kontrastów kraju, gdzie kamieniste pustkowia przechodziły nieoczekiwanie w gęste, dziewicze bory, a skaliste, strome zbocza, u podnóża których wiły się drogi, schodziły w urocze, żyzne doliny. Tam też głównie znajdowały się ludzkie siedziby. Przeważnie jednak kraj ten był z rzadka zamieszkały. Napotykani ludzie, hojnie obdarzeni przez naturę, niezwykle rośli i silni, odznaczali się jowialną bezpośredniością. Budowali swe domostwa głównie wokół warownych osad lub też przy kamiennych murach potężnych zamków.
Chłodny, arktyczny wiatr powiał ze zdwojoną siłą. Młoda niewiasta dokładniej otuliła się grubą, wełnianą peleryną przyozdobioną srebrzyście połyskującym lisim futerkiem i na powrót skryła się we wnętrzu powozu.
To tylko w złych powieściach ludzie są podzieleni na dwa obozy i nie stykają się ze sobą.
Mądrość powieści jest czymś innym niż mądrość filozofii. Powieść nie zrodziła się z ducha teorii, lecz z poczucia humoru. Jedną z klęsk Europy jest niezrozumienie najbardziej europejskiej sztuki - powieści; jej ducha, jej olbrzymiej wiedzy i odkryć, wreszcie jej niezależnej historii. Sztuka natchniona śmiechem Boga nie hołduje ze swej istoty ideologicznym pewnikom, lecz im zaprzecza. Niczym Penelopa rozpruwa nocą tkaninę, którą utkali za dnia teologowie, filozofowie, uczeni.
Powieść jest więc procesem psychicznym, który nie należy do nikogo, procesem granicznym, miejscem, gdzie czytelnik i autor uzgadniają wspólnie świat. Jest hotelem, gospodą, w której gości się od czasu do czasu. Jest głębszym językiem komunikacji, ponieważ dotyka spraw, które z trudem dają się nazwać słowami.
W podróży Selena miała dużo czasu na rozmyślania. Łzy rozstania z rodziną już obeschły, młodość i ciekawość życia brały górę nad smutkiem i obawami przed nieznaną przyszłością. To co się wokół niej działo, dostarczało jej coraz to nowych wrażeń, a i myśli uporczywiej zaczynały krążyć dookoła niewyraźnej jeszcze postaci przyszłego męża. Wiedziała o nim jedynie to, że był młodym, dwudziestopięcioletnim mężczyzną. Bardzo majętnym i posiadającym wielkie wpływy w Norwegii, a jego ambicją było jeszcze bardziej tę pozycję ugruntować. W tym celu właśnie jego ojciec zaplanował małżeństwo syna z panną znamienitego rodu, która miała uszlachetnić dalszą rodową linię Einarsonów swą książęcą krwią. Owa rola przypadła w udziale Selenie. Dziewczyna zastanawiała się nad tym, czy hrabia okaże się mężczyzną przystojnym? Czy jest odważny, i szlachetny? Jakie ma usposobienie? Czy obydwoje przypadną sobie do gustu?
Z okna jej komnaty roztaczał się wspaniały widok na strome, skalne wzniesienia, za którymi znajdowało się morze. Słyszała jedynie gwałtowne uderzenia fal i żałowała bardzo, że nie może ujrzeć owego fascynującego bezkresu wody. Nie zważając na chłodny wiatr, przedzierający się poprzez wysokie, skalne nadbrzeże, wychyliła się przez otwór okienny i przymknąwszy oczy rozkoszowała orzeźwiającym zapachem słonego, wilgotnego powietrza. Wiatr bawił się jej ciemnymi, długimi włosami, które uwolniła spod podróżnego czepka. Zamyśliła się. Jej pierwsze spotkanie z przyszłym mężem trwało bardzo krótko, i nieco ją rozczarowało. Zamienili ze sobą zaledwie kilka grzecznościowych zdań z których dowiedziała się jedynie, iż dzień ich zaślubin wyznaczono już za dwa dni.
Serce zatrzepotało jej w piersi niczym spłoszony ptak. Nie myliła się! Była obserwowana! Na stromym, skalnym szczycie urwistego nadbrzeża stał jakiś mężczyzna. Było w jego postaci coś tak niezwykłego, tajemniczego i jednocześnie władczego, że aż zadrżała. Patrzył wprost na nią, czuła to wyraźnie, mimo że nie widziała jego twarzy, bowiem odziany w długi, czarny płaszcz, ukrywał swe oblicze pod głęboko nasuniętym na głowę kapturem. Stał nieporuszenie, jedynie silny wiatr szarpał wściekle połami jego długiego okrycia. Był bardzo wysoki, co rzucało się w oczy nawet z tej odległości. Nagle ogarnął ją prawdziwy strach. Czuła, że patrzy on jej prosto w oczy, a przecież twarz miał skrytą w cieniu kaptura. Przejęta lękiem chciała jak najszybciej odsunąć się od okna. Ku swemu przerażeniu odkryła, iż nie jest w stanie tego uczynić. Jakaś tajemnicza siła trzymała ją w miejscu. Nie umiałaby tego wyjaśnić, ale nie miała wątpliwości, że to mężczyzna ze wzgórza nie pozwala jej odejść. Jakby tego było mało, nagle poczuła, iż on zna jej myśli, wie o jej strachu. Gdy usłyszała, gdzieś we własnej podświadomości, płynące od niego słowa, bez wątpienia przeznaczone dla niej, z trudem łapiąc oddech w piersi, czuła iż jest blisko omdlenia.
Powinnością naszą jest doszukiwać się w codzienności rzeczy niecodziennych, drobnych, dających nadzieję. Gdy się wie na co zwracać uwagę, nawet w najgorszych chwilach można wypatrzeć choćby jej iskierkę.
Powinnością naszą jest nauczyć się magazynować takie iskierki i posługiwać się nimi, gdy sięgamy dna.
Mężczyźni wiecznie dojrzewają. To kobiety się starzeją.