-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Cytaty z tagiem "porządek" [138]
[ + Dodaj cytat]Większość z nas jednak obawia się chaosu i dlatego próbujemy wprowadzić porządek. Kiedy jednak panuje porządek, nie potrzebujemy już bogów. Gdy wszystko jest uporządkowane i na swoim miejscu, nie zdarza się nic nieoczekiwanego. Jeżeli wszystko rozumiesz, to nie ma miejsca na czary. Wzywasz bogów tylko wtedy, kiedy jesteś zagubiony i wylękniony. Oni jednak lubią być wzywani, czują się bowiem wtedy potężni, i dlatego właśnie chcą, żeby panował chaos. (Derfel)
Niezbyt duża, nawet trochę ciasna izba, bez żadnych wątpliwości należała do samotnego mężczyzny (lub samotnych mężczyzn) - panował w niej bowiem swoisty ład, jakiego nie ścierpi żadna kobieta. Każda rzecz znajdowała się nie tam, gdzie "wypadało", ale tam, gdzie najbardziej była pod ręką. (...) A jednak, pomimo pozorów bałaganu (...)wszystkie należące do gospodarzy przedmioty zawsze były stawiane, wieszane i kładzione dokładnie w tych samych miejscach. Taki bałagan - to ład...
Anarchizm nie rozumie prawdziwej natury człowieka. Byłby on możliwy tylko w świecie aniołów i świętych.
Wolność konsumpcji i wolność działalności gospodarczej muszą w świadomości każdego obywatela zaistnieć jako nienaruszalne prawo podstawowe. Naruszanie tych praw powinno być karane jako zamach na porządek społeczny.
-Kiedy świat człowieka śmiertelnego leżeć będzie w ruinie, dopiero wtedy zwycięży piękno. Drzewa odrosną na nowo tam, gdzie do tej pory były ulice, kwiaty na powrót pokryją łąki, które teraz są ociekającymi wilgocią polami z ludzkimi ruderami i szopami. Zniszczenie tego ma być celem szatańskiego mistrza. Ujrzeć na nowo dziką trawę i gęsty las, które pokryją wszystkie ślady ludzkiej bytności na ziemi.
-Ale dlaczego nazywać to wszystko dziełem szatańskim?- zapytałem- dlaczego nie nazwać tego po prostu chaosem? Przecież w rzeczywistości tym skończyłoby się to wszystko.
- Ponieważ- odrzekła- tak tylko nazwaliby to ludzie. To oni wymyślili Szatana czyż nie? „Szatański” to zaledwie przymiotnik, którym określają zachowanie naruszających porządek w którym właśnie oni chcą żyć.
(…)
Oczywiście Bóg niekoniecznie jest antropomorficzny albo kimś, kogo my w naszym kolosalnym egotyzmie i sentymentalizmie nazywamy „porządną osobą”. Bóg jednak prawdopodobnie istnieje. Szatan jednakże jest wymysłem człowieka, pojedynczą nazwą przypisywaną sile, która chce obalić cywilizowany porządek rzeczy. Pierwszy człowiek, który stworzył prawo- niech to będzie Mojżesz czy Ozyrys- stworzył też diabła. Diabeł miał być tym, który nakłania Cię do złamania tych praw. A my jesteśmy naprawdę „szatańskimi” w tym, że nie przestrzegamy żadnych praw, które stworzono właśnie dla ochrony człowieka.
Oto hipoteza, którą chcę wysunąć dzisiejszego wieczoru, aby ustalić miejsce - lub raczej bardzo prowizoryczny teatr - pracy, którą wykonuję: podejrzewam mianowicie, że w każdym społeczeństwie wytwarzanie dyskursu jest równocześnie kontrolowane, selekcjonowane, organizowane i poddane redystrybucji przez pewną liczbę procedur, których rolą jest zaklinać moce i niebezpieczeństwa, zawładnąć przypadkowością zdarzeń, wymknąć się ciężkiej, niepokojącej materialności.
Sądzę jednak, że - przynajmniej od pewnej epoki - jednostka decydująca się pisać tekst, w którego horyzoncie krąży możliwość dzieła, przyjmuje na siebie rolę autora. To, co pisze, i to, czego nie pisze, to, co zarysowuje, nawet jako prowizoryczny brulion, jako szkic dzieła, jak i to, co pozostawi jako codzienną wypowiedź - cała ta gra różnic przypisana jest przez rolę autora - taką, jaką przyjmuje on od swej epoki, lub taką, jaką sam z kolei ukształtował.
Komentarz ograniczał przypadkowość dyskursu przez grę tożsamości, która miała formę powtarzania tego samego. Zasada autora ogranicza tę samą przypadkowość poprzez grę tożsamości, która przybiera formę indywidualności oraz "ja".
Każdy system edukacji jest politycznym sposobem utrzymywania lub modyfikacji przyswajania dyskursów wraz z wiedzą i władzą, które te ze sobą niosą.
Zdaję sobie dobrze sprawę, że jest posunięciem bardzo abstrakcyjnym oddzielenie, tak jak to przed chwilą zrobiłem, rytuałów słownych, towarzystw dysursu, grup doktrynalnych i przystosowań społecznych. W większości wypadków wiążą się one ze sobą i tworzą coś w rodzaju gmachów, które zapewniają dystrybucję podmiotów mówiących w różnych typach dyskursów oraz przypisanie dyskursów pewnym kategoriom podmiotów. Powiedzmy jednym słowem, że są to własnie wielkie procedury ujarzmienia dyskursu. Czymże bowiem jest ów system nauczania, jeśli nie rytualizacją słowa, jeśli nie kwalifikacją i ustalaniem ról dla podmiotów mówiących, jeśli nie konstytuowaniem grupy doktrynalnej, choćby rozproszonej, i jeśli nie dystrybucją i zawłaszczeniem dyskursu wraz z jego władzą i wiedzą? Czym właściwie jest "pismo" (owo "pismo pisarzy"), jeśli nie podobnym systemem ujarzmienia, który przybiera może formy nieco odmienne, lecz którego główne akcenty są analogiczne?