-
ArtykułyKocia Szajka na ratunek Reksiowi, czyli o ósmym tomie przygód futrzastych bohaterówAnna Sierant1
-
ArtykułyAutorka „Girl in Pieces” odwiedzi Polskę! Kathleen Glasgow na Targach Książki i Mediów VIVELO 2024LubimyCzytać1
-
ArtykułyByliśmy na premierze „Prostej sprawy”. Rozmowa z Wojciechem ChmielarzemKonrad Wrzesiński1
-
ArtykułyStrefa mrokuchybarecenzent0
Cytaty z tagiem "oświęcim" [11]
[ + Dodaj cytat]
ZOFIA
W czterdziestym szóstym, rok po wojnie, znów odwiedziłam Oświęcim, To piękne zdrojowe miasteczko, gdzie spędzałyśmy z Hanele nasze wspólne wakacje, zmieniło się w Auschwitz. Ktoś wpadł na pomysł, żeby posegregować to, co znaleziono po wyzwoleniu obozu. Na sterty. Sterta butów. Sterta protez. Sterta włosów. Wyglądały jak sterty siana. Była to próba pokazania inferno przez zwielokrotnienie okropieństw. Nie udało się. (...) Rzeczy, które pozostały po ofiarach, zostały zmienione w teatralne rekwizyty. Zamiast ukazywać okropieństwo, wyglądały wręcz niezręcznie. I we mnie rodziło to opór, właściwie czułam tylko przymus, żeby jako Polka wziąć na siebie winę za to, co spotkało Żydów. Jak mam odpowiadać za to, co się stało? Broniłam się przed tym, bo jakie były moje przewinienia? Dlaczego nie wywiozą tego do Niemiec i nie wystawią na największym placu, żeby mordercy mogli widzieć swoje dzieło po wsze czasy?
(Cyjanek o piątej).
Muszę przyznać, że nigdy nie odczuwałam nienawiści do doktora Mengelego. Powinnam go nienawidzić, wiem, bo był mordercą, ale nas zachował przy życiu. Nie dlatego, że nas lubił, wykorzystywał nas tylko do swojego celu, żeby stać się sławnym naukowcem. Ale to jemu zawdzięczamy, że dana nam była pewna wolność w obozie i że przeżyliśmy".
Oni też widzieli w kuchni numery na rękach ludzi, którzy byli tu już dłużej. Powtarzano zwłaszcza, szukano sensu w odpowiedzi, jakiej jeden z więźniów udzielił któremuś z nas na pytanie: co to jest? Himmlische Telephonnummer, to znaczy numer telefonu do nieba, miał podobno powiedzieć ten więzień. Widziałem, że ta sprawa intryguje nas wszystkich, i choć nie bardzo mogłem się połapać, sam też byłem zdziwiony tymi słowami.
Zapamiętałem też słowa dyrektora – był to poważny człowiek, o wyglądzie, jak go teraz widzę, przywódcy, surowy, w binoklach i z pięknymi, siwymi wąsami. Na zakończenie, jak sobie przypominam, powołał się na starożytnego filozofa: – Non scholae, sed vitae discimus – „uczymy się nie dla szkoły, lecz dla życia”, zacytował jego słowa. No więc pomyślałem, że stosując się do tych słów, powinienem był się uczyć wyłącznie o Auschwitz-Birkenau. Należało mi wszystko wyjaśnić, szczerze, uczciwie, dorzecznie. A ja przez cztery lata nie słyszałem w szkole na ten temat ani słowa.
Raz czy dwa przejęło mnie chłodem to szczególne, obce uczucie, którego doznałem po raz pierwszy na widok kobiet, raz czy dwa zdarzyło mi się znaleźć w kręgu gapiących się na siebie ludzi o osłupiałych, wyciągniętych twarzach, którzy bezustannie zadawali sobie nawzajem pytanie: – I co wy na to? I co wy na to? – Odpowiedź była albo żadna, albo jedna: – Potworne. – Ale to nie jest to słowo, to nie jest dokładnie to wrażenie, oczywiście, z mojego punktu widzenia, którym naprawdę mógłbym określić Oświęcim.
Tak, widziałam wtedy Oświęcim, byłam tam, zdawałam sobie sprawę, na co patrzę i nie chciałam patrzeć już nigdy więcej. Takiego czegoś też się nie zapomina.
Auschwitz to cmentarz Żydów, Cyganów, homoseksualistów, ale to także cmentarz nadziei.
Tymczasem, jak słyszałem, są dla nich aż do końca bardzo uprzejmi, otacza ich troska i serdeczność, dzieci bawią się piłką, śpiewają, a to miejsce, gdzie się ich dusi, jest bardzo ładne, położone wśród trawników, drzew i klombów: już choćby dlatego to wszystko robiło na mnie wrażenie jakiegoś żartu, sztubackiego psikusa.
Na luksus zapomnienia nie możemy sobie pozwolić. Nie możemy też zdobyć się na subtelne dzielenie włosa na czworo, na mozolne sortowanie dobrych i złych Niemców, bo dla nas ten podział nie istnieje. W więziennych pasiakach przemierzaliśmy Niemcy wzdłuż i wszerz i lepiej znamy duszę tego narodu niż turyści, uzbrojeni w lornetkę i kodaka. Wspomnienie obozu będzie szło z nami przez całe życie, choć jesteśmy ludźmi jak wszyscy inni ludzie na ziemi. Ale na ręku wytatuowano nam numery na znak, że byliśmy niewolnikami.
(...) nie wolno o Oświęcimiu pisać bezosobowo.