-
ArtykułyDzień Bibliotekarza i Bibliotek – poznajcie 5 bibliotecznych ciekawostekAnna Sierant12
-
Artykuły„Kuchnia książek” to list, który wysyłam do trzydziestoletniej siebie – wywiad z Kim Jee HyeAnna Sierant2
-
ArtykułyLiteracki klejnot, czyli „Rozbite lustro” Mercè Rodoredy. Rozmawiamy z tłumaczką Anną SawickąEwa Cieślik2
-
ArtykułyMatura 2024 z języka polskiego. Jakie były lektury?Konrad Wrzesiński9
Cytaty z tagiem "melancholia" [173]
[ + Dodaj cytat]W lustrze swego istnienia ogląda melancholik siebie samego i widzi siebie ciągle w odbiciu, jako przedmiot własnego oglądu; lustru swego istnienia prezentuje swoje libido, wycofane „w głąb ja”, pozbawione zewnętrznego obiektu, z którym miałby możliwość lub byłby zdolny się związać.
Lecz jako w świecie etycznym złe jest wynikiem dobrego, tak samo w świecie rzeczywistym z radości rodzą się bóle. Albo wspomnienie minionego szczęścia rozpaczą napełnia dzień dzisiejszy, albo męka, która się staje, ród swój wywodzi od uniesień, które stać się mogły.
Ufa mi, dłoń ma łagodną, długorzęse oczy. I dokąd, u diabła, przenoszę ją poza tę zasłonę? Do nieuniknionej modalności nieuniknionej widzialności. Ona, ona, ona. Jaka ona? Dziewica przed oknem wystawowym Hodges Figgisa, zaglądająca w poniedziałek, w poszukiwaniu jednej z alfabetycznych książek, które miałeś napisać. Rzuciłeś jej przejmujące spojrzenie. Przegub w plecionym uchwycie parasolki. Mieszka w Leeson Park, żywiąc się melancholią i byle czym: literatka. Powiedz to komu innemu, Stefciu: dziwka. Założę się, że nosi te przeklęte fiszbinowe gorsety z podwiązkami i żółte pończochy, cerowane grubą wełną.
Z każdej trasy przygranicznej wracam objuczony kolejnymi zapasami cudzych historii, nie moich wspomnień, które potem magazynuję i przetwarzam. Napełniam krajobraz cudzymi opowieściami, łapię go w siatkę czyichś rozczarowań, radości, dramatów. Udaję, że posiadami coś naprawdę własnego, że istnieje kawał świata, do którego mam prawo.
Całe moje życie to licha namiastka, wegetacja - zauważyła Valancy. - Wszystkie wielkie uczucia i namiętności mnie ominęły. Nie przeżyłam nawet prawdziwej rozpaczy. A czy kochałam kogoś prawdziwie? Nie kocham nawet matki. I to jest prawda, cokolwiek by o tym myśleć. Nie mam więc pojęcia o miłości. Moje życie było puste, a nie ma nic gorszego od pustki.
Właśnie matematyka, której Dürer poświęcił połowę swego życia, przyniosła mu gorzkie doświadczenia, ponieważ nie mogła go zaspokoić tak, jak zaspakaja człowieka objawienie metafizyczne. Nawet matematyka – a może właśnie ona – nie prowadziła do odkrycia Absolutu; Absolutu, który Dürer ze zrozumiałych względów rozumiał przede wszystkim jako absolutne piękno. Jako trzydziestolatek upajał się wglądem w „nowe królestwo” teorii sztuki, które otworzył przed nim Jacopo de'Barbari, i wierzył, że uda mu się określić to jedyne, wielkie piękno za pomocą cyrkla i kątomierza. Jako czterdziestolatek musiał przyznać, że owe nadzieje okazały się płonne. Właśnie w latach poprzedzających powstanie „Melencolia I” świadomość dojrzała w nim do pełnej jasności - „Czym jest piękno, nie wiem” - pisał - „Nie ma na ziemi człowieka, który mógłby powiedzieć lub pokazać najpiękniejszą postać ludzką. Bowiem jest kłamstwo w naszym poznaniu, a ciemność tkwi w nas tak mocno, że błądzimy po omacku.
(...) umarł na klęczkach, z głową opartą o mur, jakby zabiła go melancholia.
Melancholia, której wzrok nie spoczywa na niczym, widzi przedmioty tylko w przelocie, dostrzega co najwyżej ich kruchą, rozpaczliwą materialność, nie chce wnikać w ich możliwą wyższą istotę, ześlizguje się z nich – w przeciwieństwie do kontemplacji, która dostrzega w tym, przez co jej spojrzenie przechodzi, prawdę i logos rzeczy. W obu przypadkach należy mówić o spojrzeniu całościowym. Kontemplacja widzi wszystko naraz, obejmuje całość rzeczywistości prostym niczego niewyróżniającym spojrzeniem.
Tak jak wino zależnie od różnych jego ilości, znajdujących się w organizmie, wywołuje odmienne zachowania i zakreśla, rzec można, drogę stylu zachowań, która prowadzi od chłodu i ciszy do przypływu elokwencji, dowcipu, do uniesienia, a nawet gwałtowności i szaleństwa, i wreszcie do otępienia (...), tak obecna w organizmie czarna żółć powoduje analogicznie, w zależności od swej masy i temperatury, całą serię zmiennych stanów, właściwych melancholii (...).