-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant5
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać422
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Cytaty z tagiem "kaplica" [4]
[ + Dodaj cytat]Wchłonięcie nie ominęło nawet Piątek i kilku eksperymentalnych Szóstek, złożonych wyłącznie z eidolonowej formy. Terra zgasła, zupełnie jakby ją wyłączono. A Stygmat, kaplica Jedności, powoli uwolnił się z olbrzymich zaczepów i zabierając ze sobą dużą część Sanktuarium, uniósł się ku wypalonym gwiazdom.
Celinda chroni się w kaplicy,
Ledwie ją pocznę bałamucić;
Lecz łzy się leją z nieszczęśnicy
Na myśl, że mógłbym ją porzucić.
Gdzież wyjście? Są aż dwa (w postaci
Alternatywy rzecz uchwycę):
Niech mnie w anioła przekabaci,
Albo ja zrobię z niej grzesznicę.
[„Pobożna Celinda”, przeł. Stanisław Barańczak, s. 4].
Do środka każdej kaplicy można się dostać na dwa sposoby. Albo na własnych nogach, wycierając nos ze wzruszenia i szczerej rozpaczy lub z nudów skubiąc liście asparagusa zdobiącego trzymane w rękach kwiecie, albo w trumnie. Każdy z tych sposobów był lub stanie się naszym doświadczeniem - czy nam się to podoba, czy nie. Czyni to kaplicę obiektem ważnym i trudnym do przecenienia.
[Kum] Nie lubił oddalać się z Warszawy. Poza Warszawą czuł się nagi. Nie licząc Łodzi, w której często bywał w interesach, nigdy tam nie nocując, i którą uważał za odległe przedmieście stolicy, wyjechał z miasta dwa razy.
Raz w 1928 roku z dziewczętami i żoną na wywczas do Zakopanego. W pensjonacie jedzenie było podłe, towarzystwo strasznie głupie, bo sami inteligenci, jaśnie państwo w dupę jebane (...)
Pod koniec turnusu Kum nie wytrzymał, gdy jakiś bydgoski urzędnik po raz siódmy przy śniadaniu wysokim kontratenorem zaczął rezonować o konieczności zdecydowanego przeciwstawienia się żywiołowi germańskiemu wszystkimi siłami narodu, duchowymi i materialnymi. Słysząc to po raz kolejny, Kum wstał, poprosił żonę i córki, aby raczyły mu wybaczyć i udały się do pokojów celem ekspresowego spakowania bagaży. (...) Kum zaś podszedł do bydgoskiego rezonera i walnął go w tył głowy z taką siłą, że wpakował mu twarz w talerz pełen zimnej i przesolonej jajecznicy. Następnie, aby podkreślić siłę swej argumentacji, wyrwał spod trybuna sprawy polskiej krzesło i połamał je na trybuńskich plecach, po czym ukłonił się, wyszedł z pensjonatu i kazał przyprowadzić sobie samochód.
Wyskoczyło ku niemu po paru minutach dwóch gazdów, braci, prawdziwych górali, oburzonych, że bije im się w pensjonacie gości, co dobry pieniądz płacą. Brali się do ciupag i bicia, dodając sobie nawzajem odwagi dziarskimi przekleństwami. Kaplica wyciągnął rewolwer i powiedział, że jeśli jest na świecie coś, czego nienawidzi bardziej od faszystów i Ruskich, to są tym górale, więc jeśli zechcą jeszcze chociaż raz otworzyć gębę, to z przyjemnością obydwóch ich tutaj na miejscu zastrzeli. Gazdowie na widok rewolweru przeprosili grzecznie, Kum wsiadł do samochodu (...) i upewniwszy się, iż żona i córki spakowały, co trzeba, odjechał do stolicy, obiecując sobie nigdy więcej bez potrzeby granic administracyjnych miasta nie przekraczać.