-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać2
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński23
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Cytaty z tagiem "interwencjonizm" [15]
[ + Dodaj cytat]Jeżeli ktoś zgodnie ze sposobem myślenia charakterystycznym dla gospodarki planowej wierzył, że los narodu można na wiele lat na przód określić za pomocą bilansów surowców lub innych danych statystycznych, to był bezgranicznym fantastą. Politycy i urzędnicy myślący o gospodarce w sposób mechanistyczny i dyrygistyczny nie mają najmniejszego wyobrażenia, jaką dynamiczną siłę można wyzwolić w sytuacji, gdy naród znowu uświadomi sobie wartość i dostojeństwo wolności.
W ostatnich trzydziestu latach ideologowie wolnego rynku nieustannie powtarzali nam, że państwo jest częścią problemu, a nie rozwiązaniem kłopotów naszego społeczeństwa. Zdarzają się przypadki błędów popełnianych przez rządy – czasem spektakularnych porażek – ale zawodzą też rynki i korporacje. Ważniejsze jest to, że mamy wiele przykładów na skuteczną aktywność państwa w gospodarce. Jego rola powinna być poddana na nowo gruntownej ocenie.
Zwolennicy tej jedności są liczni i to się rozumie. Zrządzeniem opatrzności wszyscy mamy zaufanie do własnych sądów i uważamy, że jest w świecie tylko jedna opinia słuszna, to znaczy: nasza. Uważamy także, że prawodawca
nie może postąpić lepiej, jak tylko narzucić ją wszystkim i – dla większej pewności - chcemy być tym prawodawcą. Ale prawodawcy zmieniają się, jeden przychodzi po drugim - i co się dzieje? To, że przy każdej zmianie jedna Jedność jest zastępowana inną.
Nigdy dość jest powtarzać, że nie żąda się od ustawy,
by zakazywała, ale żeby nie nakazywała. Niech pozostawi obywatelom wolny wybór. Sami wiedzieć będą najlepiej, jakie jest miejsce historii, co w niej godnego podziwu, a co potępienia i sami potrafią uwolnić się od tego
klasycznego konwencjonalizmu, będącego plagą współczesnych społeczeństw.
Każdy, kto lekceważy fakt, iż ciało społeczne jest zespołem praw naturalnych, podobnie jak ciało ludzkie, kto marzy o stworzeniu sztucznego społeczeństwa i zabiera się do dyktowanego własnym widzimisię manipulowania rodziną, własnością, prawem, człowieczeństwem – jest socjalistą.
Jesteście nim nadpsuci w duszy.
Wasze wyrównywanie majątków poprzez akcje taryf podatkowych, wasze prawo ubezpieczeniowe, wasze apele o bezpłatne nauczanie, wasze zachęcające premie z kasy państwa, wasz centralizm, wasza wiara w Państwo, wasza literatura, teatr – wszystko potwierdza, że jesteście socjalistami. Różnicie się
od tych apostołów tylko stopniem, ale schodzicie po tych samych schodach.
I dlatego właśnie, kiedy czujecie, że prześcigają was w tych żądaniach - zamiast przeciwstawić się im (czego nie umiecie zrobić i czego nie moglibyście zrobić nie potępiając zarazem samych siebie) załamujecie tylko ręce, wyrywacie sobie włosy z głowy, apelujecie o ograniczenie tych żądań i powiadacie żałośnie: „Francja umiera”!
Dojdzie do tego, że dla takich słów jak Rodzina, Własność, Wolność, Sprawiedliwość, społeczeństwo znajdzie inne definicje niż te, które dostarczacie waszym nauczaniem. Pokona nie tylko ten
socjalizm, który sam się dzisiaj ogłasza socjalizmem, ale i socjalizm, który jeszcze o sobie nie wie. Ten duch mas pracujących i klas średnich zabije waszą wszechobecną interwencję Państwa, wasz centralizm, waszą sztuczną jedność, wasz system opiekuńczy, waszą urzędową filantropię, wasze prawa
o pożyczaniu na procent, waszą barbarzyńską dyplomację, wasze zmonopolizowane nauczanie.
Poza wszystkim, zważcie to dobrze; gdy przeciwstawiam się studiom klasycznym nie domagam się przecież, żeby były zakazane; żądam tylko, żeby nie były narzucane. Nie zwracam się do Państwa, żeby mu powiedzieć: „Podporządkujcie wszystkich mojej opinii”– ale mówię: „Nie podporządkowujcie mnie opinii cudzej”. Różnica jest ogromna, i niech nie będzie lekceważenia w tym względzie.
Spójrzmy więc z punktu widzenia nauczyciela, ojca rodziny i społeczeństwa, do czego sprowadza się ta Wolność, o której powiadacie, że jest tak wielka. Na mocy waszej ustawy zakładam Kolegium - prywatną szkołę średnią z internatem. Po przyjętych
cenach muszę kupić albo wynająć lokal, zapewnić uczniom utrzymanie i opłacić profesorów. Ale obok mojej szkoły jest państwowa szkoła, Liceum. Nie musi kłopotać się kosztami lokalu i wynagrodzenia dla profesorów: podatnicy, ze mną włącznie , pokrywają koszty. Liceum może zatem tak obniżyć swe koszta utrzymywania, że moje Kolegium nie będzie miało chętnych, nie będzie mogło istnieć. Czy to jest wolność?
Pozostaje mi jednak jeszcze jeden atut: zapewnić mojej szkole poziom nauczania wyższy, niż oferuje wasza, tak bardo poszukiwany przez rodziców, którzy przyjdą do
mnie mimo wyższych kosztów nauczania ich dzieci. I tu znów spotykam was, a wy mi mówicie: Nauczaj czego zechcesz, ale jeśli będziesz w tym nauczaniu odbiegał od ustalanych przez nas szablonów edukacyjnych, wszelkie wolne zawody będą niedostępne dla twoich uczniów. Czy to jest wolność?
A teraz stawiam się w sytuacji ojca rodziny; umieszczam swych synów w wolnej szkole; w jakiej stawia mnie to pozycji? Jako ojciec opłacam edukację moich dzieci i nikt mi w tym nie pomaga; jako podatnik i katolik opłacam edukację innych dzieci – kształconych w szkołach państwowych – gdyż nie mogę odmówić płacenia podatku finansującego państwowe Licea, ani uchylić się w Wielkim Poście od wrzucenia obola do koszyczka księdza kwestora dla wsparcia Seminariów. Ale w tej kwestii przynajmniej jestem wolny. Lecz czy jestem wolny w sprawie podatku? Ależ nie! Powiedzcie zatem, że wprowadzacie waszą ustawą Solidarność w sensie socjalistycznym, wymuszoną, ale nie mówcie, że ustanawiacie Wolność nauczania.