-
ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać206
-
ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
-
ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać2
Cytaty z tagiem "gołębie" [14]
[ + Dodaj cytat]A tymczasem gołębie z rękami założonymi na plecach dreptały niespokojnie tam i z powrotem po chodniku.
-Najdziwniejsze - wyjaśnił Zeus Peter Lama swoim gościom - że kiedy gołębice zostaną już pomalowane, łączą się z gołębicami z tej samej kadzi; żyją razem, nie zadają się w ogóle z innymi. Kolor staje się rasą. Widać, wbrew temu, co się powszechnie uważa, głupota to nie tylko ludzka przypadłość.
Już nie będzie gruchania na dębie
Poszły spać skurwysyny gołębie".
(...)
wolność gołębia
jest wolnością powrotu do gołębnika
do swoich gówien i
wolnością następnej sprzedaży gołębie życie
jest szare to życie w którym nic
się nie dzieje dla sprzedawcy to interes
dla pijaka iluzja ale
pięknie jest
widzieć je w powietrzu (...)
[Jáchym Topol-Zwierzyniec w: Kocham cię jak wariat] s. 34.
Jastrzębie uważają, że istnieje jakieś starodawne, tajemnicze przekleństwo losu, które skazało nas na odwieczny konflikt z nieprzyjaznym, obcym światem, bez względu na to, co zrobimy; dlatego więc wymażmy wizerunek "miłego żydowskiego chłopca" i stańmy się dla odmiany bandą złych wilków - i tak nas nie pokochają, ale może będą się nas bać. Co to zresztą za wilk: z kłami wyprodukowanymi w Stanach Zjednoczonych i pazurami darowanymi przez organizacje dobroczynne.
(...) w życiu czasem jesteśmy gołębiami, a czasem pomnikiem.
Jastrzębia zaś trzeba szanować, bo to strażnik porządku w rodzinnej przyrodzie i zjada pokraki ukształtowane wyobraźnią człowieka.
Pytanie było równie idiotyczne, jak to, czy gołębie są zdolne do obsrywania pomników.
Dzwony biły, a w powietrze wzbijały się stada żółtych gołębi. Wypuszczono je z klatek ustawionych na trzech rynnach miasta i teraz mknęły po niebie, rozkoszując się odzyskaną wolnością i ćwierkając radośnie. Każdego dnia miliony tych stworzeń sprowadzano z farm przemysłowych położonych na wybrzeżu, gdzie rozmnażano ptactwo na niespotykaną skalę. Ptaki nie były przystosowane do życia w ciepłym klimacie tej części kontynentu i po kilku godzinach zdychały na skutek odwodnienia i przegrzania organizmu. Pola wokół miasta podobno były zasłane ich ciałami i pierzem na wysokość kolan. Mimo to ich wzlot stanowił pewien symbol. Wznosząc się w powietrze, rozpoczynały nowe dzieło i wyruszały w podróż. Dlatego każdego południa wypuszczono je w ostatni lot, który miał się dla nich skończyć pewną śmiercią. To była koszmarna ironia, na którą nie raz chciałem zwrócić uwagę Eklezjarchii.