-
Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać3
-
ArtykułyTo do tych pisarek należał ostatni rok. Znamy finalistki Women’s Prize for Fiction 2024Konrad Wrzesiński9
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 1LubimyCzytać14
Cytaty z tagiem "ekumenizm" [11]
[ + Dodaj cytat]Ale wolałbym mieć przesrane w prawdziwym Kościele i u prawdziwego kapłana, niż ma mnie głaskać po główce jakiś ekumeniczny palant i opowiadać, że wcale nie trzeba wierzyć w Boga, żeby być chrześcijaninem, i że nic się muszę wysilać - cokolwiek bym zrobił, Jezus mnie i tak kocha, i żaden szatan nie dybie, żeby mnie sprowadzić na złą drogą, bo w ogóle nie ma żadnych złych dróg, są tylko te w twoim guście i nie twoim guście, wrzuć monetę.
(...)- jest w nas dostatecznie dużo religii, żebyśmy się nawzajem nienawidzili, ale za mało, żebyśmy się kochali.
- Zaczęło się od tego papieskiego orzeczenia w sprawie Wodników z Rosy. Roma locuta, causa finita, okay; ale sprawa nie była bynajmniej zakończona, bo po Wodnikach przyszli następni Obcy, a wówczas nie było już powodów do czynienia wyjątków i teraz oto mamy jedenaście różnych gatunków posiadających dusze, łącznie z ludźmi i Świerszczami. [...] A już dzisiaj ludzie stanowią zaledwie trzy piąte składu elekcyjnego.
- Jak to możliwe...?
- Bardzo prosto. - Blackwood wydmuchnął dym, zaraz zassany przez klimatyzację szalupy. - Dziewięćdziesiąt osiem procent katolików nie należy do gatunku homo sapiens. [...] Kościół nigdy się nie uchylał. A poczynione przed wiekami wykładnie nijak się mają do świata dzisiejszego, to są rzeczywistości niekompatybilne, wzajemnie nieprzystające; tradycja — ona też podlega ewolucji. Cóż święty Paweł powiedziałby na widok Świerszcza? Diabeł, powiedziałby; potwór, apage, apage. I cóż dzisiejszy katolik rzekłby na tradycję średniowieczną? Też nie lepiej. A wszak nie ma tu mowy o żadnym odstępstwie, herezji. To po prostu postęp; wszystkiego: nauki, kultury, polityki, religii. Jest ciągłość — ale nie ma tożsamości.
- No ale ten panekumenizm prowadzi przecież donikąd! To znaczy...
- Dokąd prowadzi, to ja dobrze wiem. Schizma jest nieunikniona. Pomimo wszystko większość ludzi nie zaakceptuje papieża, który oddycha chlorem, znosi jaja, żyje tysiąc lat, zjada własne odchody, nie ma twarzy ani rąk i nie potrafi mówić po angielsku - a tym to się skończy, to tylko kwestia czasu.
- Rany boskie...
- Aha.
Liberalizmie, to przez ciebie umieram" - zdaje się mówić dzisiejszy Kościół leżący na łożu śmierci. Może też powtórzyć za Jezusem słowa, jakie wypowiedział On do tych, którzy przyszli Go pojmać: "ta jest godzina wasza i moc ciemności" (Łk 22,53). Oto Kościół znajduje się w Gestemani, ale nie może umrzeć. Sprawia wrażenie miasta zajętego przez wroga, jednak opó przeciw liberalnej sekcie organizuje się i wzmacnia.
Widzieliśmy, jak ta sekta powstała z protestanckiej rewolty XVI wieku by później stać się zarzewiem rewolucji. W walce przeciw liberalizmowi, jaką papieże prowadzili bez wytchnienia przez sto pięćdziesiąt lat, potępili zarówno jego zasady, jak i konkretne zastosowania. Mimo to sekta nadal podążała swoją drogą. Widzieliśmy, jak przenikała do wnętrza Kościoła pod płaszczykiem "dopuszczalnego" liberalizmu, w idei pogodzenia Chrystusa z rewolucją. Następnie z zaskoczeniem poznaliśmy spisek spisek zmierzający do przejęcia hierarchii katolickiej przez sektę liberalną. Patrzyliśmy, jak kroczy naprzód, obejmując coraz wyższe stanowiska, a wreszcie oglądaliśmy jej triumf na II Soborze Watykańskim. Mieliśmy papieży liberałów... Pierwszy liberalny papież, który kpił sobie z "proroków nieszczęścia" zwołał pierwszy w historii Kościoła liberalny sobór. Brama owczarni została otwarta, wilki wdarły się do środka i zmasakrowały owce. Wtedy nadszedł drugi liberalny papież, papież o podwójnym obliczu, papież humanistyczny. Zburzył ołtarz, obalił Najświętszą Ofiarę, sprofanował miejsce święte. Po nim pojawił się trzeci liberalny papież, papież praw człowieka, papież ekumeniczny, papież połączonych religii. W obliczu tych piętrzących się ruin obmył ręce i zakrył sobie twarz, aby nie widzieć krwawiących ran Córy Syjońskiej, śmiertelnych ran Oblubienicy Jezusa Chrystusa.
We współczesnym ekumenizmie chodzi o coś więcej niż o jedność chrześcijaństwa; odnowa wiary może być krokiem do owego uniwersalnego braterstwa, które jest jednym z najważniejszych przesłań pontyfikatu papieża Franciszka.
Zaiste dla twórczego współistnienia (...) rozłączonych braci w wierze więcej uczynić może jeden proboszcz, co zaprosi swych parafian na wieczorne przesłuchanie Bachowskiej Kantaty numer 4, niż wszystkie intelektualne konwentykle wałkujące frazesy o ekumenizmie.
- Na czym ma polegać ta wewnętrzna formacja ekumeniczna?
- Na przezwyciężaniu podziałów w sobie. Na tym, żeby nie ranić innych. Dobrze jest przyjrzeć się temu, co mówimy o innych, gdy jesteśmy sami. Kiedy oni nas nie słyszą. Czy nie deprecjonujemy ich, czy nie wyrażamy się o nich z dezaprobatą lub pogardą? Czy nie powtarzamy w naszych środowiskach stereotypowych i grzeszących wielką ignorancją opinii o innych chrześcijanach? Czy nie opowiadamy, że na przykład polskie prawosławie jest owocem rozbiorów Polski, owocem rusyfikacji, że wcześniej prawosławnych w Polsce nie było? To są historyczne zafałszowania. Trzeba mieć w sobie pragnienie prawdy o naszej historii. Cieniem na naszym stosunku do ekumenii kładą się czasy germanizacji i rusyfikacji, przedłużając w ten sposób żywot poglądu, że Polak to katolik. Jak mało wiemy o tym, ilu protestantów i prawosławnych jest zasłużonych dla naszej kultury, dla sprawy narodowej. (...) Zabójcza jest tylko obojętność.
Stało się nareszcie to, czego spodziewali się, na co czekali prześladowani unici. Działacze prawosławni, katy i szpiegi musieli usunąć się z wiosek i miasteczek podlaskich, unici zaś odetchnęli swobodnie i mogli już żyć po swojemu. Radość niewymowna zapanowała we wszystkich parafiach unickich i lud gromadnie, całymi tysiącami jął garnąć się jawnie pod skrzydła Kościoła świętego.
Dla prześladowców była to niespodzianka. Myśleli, że katolicy na Podlasiu prawie zupełnie już są wytępieni, nie spodziewali się tak męskiego oporu, takiej nadludzkiej wytrwałości. Ale lud podlaski pokazał, że umie się bronić i nie pozwoli się połknąć nawet takim olbrzymom, jakim była Rosja. To też nie zginie ten lud i teraz, gdy się wyciągają po niego chciwe szpony prawosławnej Ukrainy. Nie zginie i pozostanie zawsze polskim i katolickim.
Gdziekolwiek zjawił się "ekumenizm miecza", ludzie przybierali postawę podbitej ludności - stawali się skryci, defensywni, wymykali się z rąk.
Angelo modli się inaczej. Nazywa swojego Boga innym imieniem. Ale jestem przekonana, że Bóg nie jest moim Bogiem, czy Bogiem Angela. Jest Bogiem. Gdyby był Bogiem tylko niektórych swoich dzieci, nie byłby nim wcale... prawda? Nieważne, czy wszystkie dzieci nazywają go tym samym imieniem. Ja nazywam ojca „babbo”. Angelo mówi o swoim „papà”. Czy to ważne, jak ich nazywamy? Czy to ważne, jak się modlimy, skoro nasze oddanie jest czyste, skoro nasza miłość do Niego prowadzi nas ku miłości do innych, do służby, do przebaczenia, do stawania się lepszym człowiekiem?