-
ArtykułyKsiążki o przyrodzie: daj się ponieść pięknu i sile natury podczas lektury!Anna Sierant4
-
ArtykułyTu streszczenia nie wystarczą. Sprawdź swoją znajomość lektur [QUIZ]Konrad Wrzesiński37
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 10 maja 2024LubimyCzytać417
-
Artykuły„Lepiej skupić się na tym, żeby swoją historię dobrze opowiedzieć”: wywiad z Anną KańtochSonia Miniewicz2
Cytaty z tagiem "czarownice" [43]
[ + Dodaj cytat]
Egzorcysta zapytał złego:
- Jak długo mieszkasz w tym nieszczęśniku?
- Siedem lat. - odpowiedział szatan.
- Trapisz go dopiero trzy miesiące. Gdzie byłeś do tej pory? - pytał dalej egzorcysta. Po chwili usłyszał w odpowiedzi:
- Siedziałem w jego ciele.
Udało się po tysiącach wieków ujarzmić elektryczność, siłę znaną doskonale hierofantom egipskim i Mojżeszowi, uda się też niewątpliwie ujarzmić i tę siłę, którą okultyzm od kilku tysięcy lat zna pod nazwą ''od'' - a wtedy będzie to wszystko, co dziś gusłami, czarami i przesądem nazywamy, czymś tak zrozumiałym i powszednim, jak jest obecnie siła elektryczna.
Zdałem sobie nagle sprawę w trakcie wypowiadania tej myśli, że nawet kiedy umrzemy, prawdopodobnie nie otrzymamy odpowiedzi na pytanie, dlaczego i po co właściwie żyliśmy. Nawet zaprzysiężony ateista myśli prawdopodobnie, że w chwili śmierci uzyska jakąś odpowiedź. Mam na myśli to, że albo spotka się z Bogiem, albo po prostu niczego więcej nie będzie.
- Właśnie o to chodzi- powiedziałem- żadnego doświadczenia, żadnego odkrycia w tym momencie! Po prostu koniec! Przechodzimy w niebyt, nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Ujrzałem wszechświat, miałem wizję słońca, planet, zapadającej się na zawsze i czarnej jak smoła nocy i zacząłem się śmiać.
- Czy zdajesz sobie z tego sprawę! Nigdy się nie dowiemy dlaczego do diabła żyliśmy, nawet wtedy, kiedy będzie po wszystkim!- krzyczałem do Nicolasa siedzącego nieopodal na łóżku, przytakującego głową i popijającego wino z dzbana- Umrzemy i niczego się nie dowiemy. Nigdy nie będziemy wiedzieć, cały ten bezsens po prostu będzie trwał dalej i dalej. A my już po prostu nie będziemy jego świadkami. Nie będziemy mieli nawet tej odrobiny siły, by nadać jakieś znaczenie naszemu życiu, choćby w naszych umysłach. Po prostu odejdziemy martwi, martwi, martwi, nic nie wiedząc!
Przestałem się śmiać. Stanąłem bez ruchu, bo pojąłem nagle doskonale to, co sam wypowiadałem.
Nie było Dnia Sądnego, nie było żadnego ostatecznego wytłumaczenia, żadnej Świetlistej Chwili, w której wszystkie straszne grzechy i zło zostaną naprawione, wszelkie okropności odkupione.
Czarownice spalone na stosie nigdy nie zostaną pomszczone!
Na szczycie Łysej Góry powstał pierwszy (i jak na razie jedyny) magiczny uniwersytet w Polsce. Zajął on miejsce niegdysiejszego klasztoru, co wywołało oburzenie wielu środowisk, gdyż uważano to za świętokradztwo. Do dzisiaj pamiętam, jak premier Gwizd, z dumnie uniesioną głową, spokojnie, ale stanowczo, odpowiada dziennikarzowi w Wiadomościach:
- Ależ oczywiście, że to świętokradztwo. Ktoś postawił kościół na szczycie świętej góry Słowian! W miejscu, które zostawiono bogom. Lepiej bym tego nie ujęła, redaktorze.
Telepatia to sztuka wymagająca niemałego skupienia. Pod koniec zajęć, poziom skupienia w sali był już tak ogromny, że konieczne było otwarcie okna.
Przed biurkiem stały dwa krzesła i to jedno z nich właśnie wskazał mi profesor.
– Usiądź proszę – powiedział Wid, a jego głęboki, niemal aksamitny głos wypełnił przestrzeń między nami.
Proszę bardzo, siedzę, detonuj bombę.
Jonasz Wid zajął miejsce naprzeciwko mnie i przez chwilę przyglądał mi się w milczeniu. Kątem oka, zupełnie niechcący zauważyłam, że na wierzchu leży ten sam notatnik, z którego korzystał na naszych ostatnich zajęciach.
– Chciałbym, żebyś została moją asystentką – powiedział w końcu. Zrobił to takim tonem, jakby mianował nowego Burmistrza Galaktyki, a nie Palec Włączający Ekspres do Kawy.
Bagnistego węża szczęka
Niech w ukropie tym rozmięka;
Żabie oko, łapki jeża,
Psi pysk i puch nietoperza,
Żądło żmii, łeb jaszczurzy,
Sowi lot i ogon szczurzy,
Niech to wszystko się na kupie
Warzy w tej piekielnej zupie.
Polowania na czarownice wymierzone były zwłaszcza w kobiety starsze dlatego właśnie, że wykazywały się one pewnością siebie, która dla mężczyzn była nie do zniesienia. Ośmielały się bowiem odpowiadać swoim sąsiadom, księżom i pasterzom, a nawet sędziom i katom.
(...) gdy Erik Midelfort pisze, że w społeczeństwach, które nie akceptowały niezamężnych kobiet, polowania na czarownice odgrywały rolę "terapeutyczną", Mary Daly zadaje dwa pytania. Po pierwsze, czy ośmielilibyśmy się użyć podobnego określenia w odniesieniu do pogromu Żydów czy linczów na Czarnych? A po drugie, dla kogo ta "terapia"?
O ile oficjalne lecznictwo, zarezerwowane dla najbogatszych, było tolerowane, o tyle działalność uzdrowicielek nie cieszyła się podobną pobłażliwością. Znachorki bowiem jawnie i wprost odrzucały fatalizm, jaki kler chciał zaszczepić ludowi w obliczu choroby. [...] Dlatego właśnie, by odkupić grzech pierworodny, kobiety miały znosić cierpienia, wydając na świat dzieci. Znachorki starały się im ulżyć, podając sporysz (buławinkę czerwoną), z którego pochodnych do dziś wyrabia się leki ordynowane kobietom w trakcie porodu i w okresie połogu. Wiele stosowanych przez nie roślin nadal wchodzi w skład nowoczesnego zestawu środków leczniczych. To czarownicom udało się dojść do głębszego zrozumienia funkcjonowania kości i mięśni, roślin i substancji leczniczych, już wtedy, gdy medycy w swych diagnozach uciekali się do pomocy astrologii.