cytaty z książek autora "Jo Baker"
Być może zdobycie tego, czego się pragnęło przez długie lata, wcale nie jest do końca szczęśliwe. Osiągnięty cel może wydawać się inny, niż się spodziewano. Możliwe, że z czasem traci na swojej atrakcyjności i wszystkie jego wady, ignorowane przez długi czas, nagle stają się wyraźne. I nie wiadomo, co z tym zrobić.
Pan Wickham najwyraźniej potrafił wejść wszędzie, pojawiając się w najmniej spodziewanych miejscach, na przykład przy rozlanej rtęci. Wystarczyło wyjść na róg schodów, by na niego wpaść, stojącego na półpiętrze i wpatrzonego w obraz; wystarczyło wejść do skądinąd już pustego pokoju śniadaniowego, by znaleźć go siedzącego nad talerzem z resztką śledzia albo przesuwającego paznokciem po brzegu okleiny.
Jeszcze jako dziewczynka, a potem i w okresie dojrzewania, mimo wilczego apetytu, za każdym razem, kiedy pojawiało się ciasto - biszkopt posypany cukrem pudrem, który pani Hill wyczarowywała z jajek, mąki i kremowego masła - Sara zawsze wzbraniała się przed patrzeniem, bo wiedziała, że to nie dla niej. Zamiast tego zanosiła je na górę, gdzie szybko znikało - nawet okruszki, zebrane zwilżonym palcem któregoś z Bennetów - a potem zanosiła pusty talerz z powrotem do kuchni. Dlatego dziewczyna patrzyła na dywan pod jej stopami albo na obraz konia z dziwnie małą głową, wiszący na końcu korytarza, albo pomarszczone żółte firanki w salonie, i z całych sił starała się nie oddychać, żeby nie czuć zapachu wanilii albo cytryn, albo migdałów; nawet zerknięcie na ciasto przynosiło ból.
Właśnie zdała sobie sprawę, że James nie patrzył na nią od miesięcy.
Gdziekolwiek jesteś pomyślała gospodyni, Bóg cię obserwuje. Po prostu patrzy na ciebie swoim nieludzkim okiem, z bezdusznym sercem.
Praca nie leczyła, nigdy tak nie było: po prostu zbierała się na rozpaczy i otaczała ją skórką.
Tylko dżentelmen dysponował czasem niezbędnym do tego, by na wydobywanie kobiety z jej własnej skorupy poświęcić długie godziny.
Damom, które wcześniej tak skwapliwie pocieszały ją w chwilach niedoli, trudniej było podzielać radość pani Bennet, do tego bowiem trzeba prawdziwej przyjaźni.