cytaty z książek autora "Piotr Adamczyk"
Samotność nie jest naturalnym stanem; wszystko wokół występuje w parach – poduszki w sypialni, palniki w kuchence, a nawet baterie w latarce. Samemu może i dobrze się mieszka, ale zasypia fatalnie
Wieczorem wychodzę z psem i patrzę na niebo. Gdy jest taki wiatr jak dziś, zazwyczaj spadają gwiazdy, wtedy wymyślam sobie różne życzenia. Wczoraj miałem takie, że aż gwiazda, która spadała, zatrzymała się w połowie, jakby ze zdumienia ją zatkało. Powiedziała: „O pardon, monsieur” i taka była zaskoczona, że nie tylko nie spadała dalej, ale po chwili wróciła i przykleiła się ponownie do nieba. Ale kiedyś wezmę patyk i strącę skubaną, niech mi się spełni.
Wracam do domu z uczuciem tęsknoty. Takiej dziwnej tęsknoty, nie wiadomo ani za czym, ani za kim. Takiej tęsknoty chyba metafizycznej, na którą pomagają tylko ciepłe dłonie. Nie chcę sam spędzić reszty tego wieczoru.
-Chodź ze mną na spacer.
-Nie mogę.
-Dlaczego?
-Bo ze spaceru trudno się potem obudzić.
-Aha. Mówisz o tęsknocie?
-Tak.
-Boisz się tęsknoty?
-Tak.
-Kochałaś się ze mną.
-Tak.
-I za tym nie będziesz tęsknić? Za moim dotykiem, ciałem?
-Będę, ale pójść do łóżka to zupełnie coś innego niż pójść na spacer.
- Brak mi twojej dłoni w moich rękach - szeptałem - twojego głosu w moich uszach, twoich warg na moich ustach, twojego uśmiechu w moich oczach. Czasami mam wrażenie, że wszystko wokół wariuje z tęsknoty i nawet mojej podłodze brak przez ciebie piątej klepki.
Miałem zamiar podejść do ciebie i zapytać, czy masz wolny wieczór, ale uświadomiłem sobie, że wieczór to za mało, więc chciałbym zapytać od razu, czy masz dla mnie wolne całe swoje życie.
Lubię czerwone wino i całą przygodę z nim związaną – najpierw poszukiwanie i trudną, ale miłą sztukę wyboru. To trochę jak z kobietą. Może zauroczyć wyglądem, zaintrygować efektowną nalepką lub skusić męską próżność wizją zdobycia łupu z wysokiej półki. Podczas degustacji bywa, że okazuje się cierpkie albo, co gorsze, banalne i płytkie, aż szkoda ryzykować kacem. Albo może sprawiać wrażenie nieszczególne lub skromne, stać obok wielu równie z pozoru przeciętnych i tylko przypadek sprawi, że ktoś po nie sięgnie, po czym nieoczekiwanie odkryje smak aksamitny, głęboki i bogaty, i ma ucztę radosną, której się nie spodziewał.
Zgodnie z moją obserwacją, człowiek ma w sobie tyle tęsknoty, że w każdej chwili może się zakochać. I to jest domniemanie miłości.
Takie głupoty tłuką mi się po głowie, gdy wyciągam pizzę z piekarnika, odłamuję kawałek i wychodzę z domu. Muszę się przejść, zebrać myśli, może gdzieś tam leżą.
Pomyślałem, że rzeczy ostateczne można odłożyć na koniec. Nie ma co się przejmować śmiercią, większość ludzi nie żyje.
W internecie jest jak w „Państwie” Platona. Człowiek nie widzi prawdziwych rzeczy, ludzi, zjawisk, lecz złudzenia i cienie. U Platona ludzie siedzieli w jaskini i patrzyli na ścianę przed sobą. Za nimi palił się ogień. Między ogniem a nimi działa się rzeczywistość. Nie widzieli jej, bo byli do niej odwróceni plecami. Widzieli tylko cienie, które na ścianę rzucał płonący z tyłu ogień. Układali z nich swój złudny świat, nigdy nie poznając prawdziwego. Tak Platon przewidział istnienie świata wirtualnego, dziś w nim żyjemy jak jego ludzie w jaskini. Internet to współczesna jaskinia Platona. Tworzymy rzeczywistość ze swoich wyobrażeń. Budujemy światy, które nie powstają, wskrzeszamy ludzi, którzy nie istnieją. W świecie wirtualnym możemy być młodzi, piękni i bogaci. Nie mamy krzywych nóg ani cellulitu, próchnicy, kurzajek ani hemoroidów, zmarszczek, pryszczy na nosie, dziurawej skarpety, niewyprasowanej koszuli, nieświeżego oddechu. Nie wydzielamy brzydkich zapachów, lecz pięknie pachniemy. Możemy urosnąć o dziesięć centymetrów, schudnąć o dwadzieścia kilogramów. Możemy latać. A tam, po drugiej stronie klawiatury siedzą mieszkańcy jaskini Platona, którzy nam wierzą.
Tęsknota to piękne uczucie. Podobne do miłości, ale smutniejsze. Tęsknota to takie uczucie jak smutna miłość. Uczucie rozpamiętywania tego, co było złe. Przypominania sobie rzeczy, które w ogóle się nie zdarzyły, i życia z nadzieją, że jeszcze się kiedyś powtórzą.
Książki, której nie warto czytać więcej niż raz, nie warto czytać w ogóle.
Zamykam laptopa, muszę odpocząć, zresetować się; szkoda, że człowiek nie ma przycisku reset albo nie może na dziesięć sekund wyłączyć się z prądu.Wszystko w nim od nowa by się poukładało i już by się przez jakiś czas nie zawieszał.
Mam świadomość, że coś ze mną jest nie w porządku, może to jakaś nerwica, jestem podenerwowany i niespokojny, pocą mi się dłonie, nie potrafię spokojnie czekać. Czekanie rozciąga mnie między drzwiami a oknem, od dwóch godzin mam wrażenie, że muszę być w obu miejscach jednocześnie, bo może jak będę patrzył przez judasza, to ona akurat wysiądzie pod domem z taksówki, ale jak pójdę do okna, może akurat będzie już na schodach. Nie mam pomysłu na przeczekanie tego czekania, które żyje już bytem samoistnym i panoszy się w całym mieszkaniu, więc wchodzę do łazienki i biorę prysznic, a tam, w pokoju, niech czekanie czeka sobie beze mnie.
Dotyk wyznacza początek miłości. Jeśli kogoś kochasz, czujesz potrzebę jego dotyku, przytulania, głaskania, całowania. Ale dotyk wyznacza też koniec miłości. Jeśli nie chcesz już przytulać, głaskać i całować, to przestałeś kochać.
To dziwne, jak łatwo dajemy się uwieść cudzym fantazjom. Z jaką naiwnością wchodzimy w świat ze słów i jak miękko się w nim zapadamy. Ulegamy ich nastrojom, emocjom, obietnicom. wierzymy, że piękne krainy istnieją, chociaż na razie to tylko wiodąca w nieznane ścieżka. Nic o nich nie wiemy, wystarczy, że mają coś z obietnicy, a już jesteśmy spakowani, by wybrać się w podróż.
Kiedyś wydawało mi się, że jest jakaś granica głupoty, przed którą rozsądny człowiek zdąży się zatrzymać. Teraz wiem, że z granicą głupoty jest jak z horyzontem - nie można tam dotrzeć.
Nie znoszę takich pytań, w których ktoś się pyta, czy może zapytać. Jak chcesz pytać, to pytaj, a nie pytaj, czy możesz zapytać.
Zamykam oczy i wyobrażam sobie piersi, uda, włosy, twarz dziewczyny, szepczę jej imię, ale ona milczy, nie idzie do mnie z moim imieniem na ustach, nie dzwoni do drzwi, nie bierze prysznica w łazience, nie unosi lekko kołdry i nie kładzie się na mnie, a to, co czuję, nie jest ciężarem jej ciała, to ciężar jego braku, którego nie mogę z siebie zdjąć.
Czasami słowom się wydaje, że nawet w beznadziejnych sytuacjach mają jakąś misję do spełnienia, więc przepychają się do ust i tak powstają banialuki
Niby wszyscy składamy się z takich samych atomów, ale niektórzy mają wredniejsze.
Ze swoimi smutkami w garści już się nie mieszczę. Mam w sobie tyle tęsknot, że garść jest za mała.
W niespodziankach najpiękniejsze jest to, że dopiero się zdarzą.
Są pytania, na które nie ma dobrej odpowiedzi. Ale próbować warto.
Nie życz mi, proszę, spokojnej nocy, codziennie mam tak spokojną, że we śnie mogę umrzeć z nudów, życz mi w końcu niespokojnej i pełnej szaleństwa, takiej chcę nocy od ciebie.
Dom opuszczony przez kobietę jest przerażająco smutny... Idę do łazienki, a tam nasze szczoteczki do zębów śpią jeszcze razem, jedna do drugiej przytulona, ciemnozielona obok błękitnej, jedna z nich już się nie obudzi, muszę to w końcu mojej powiedzieć. Opuszczone łazienki są bolesne jeszcze bardziej niż puste sypialnie, łóżko można zasłać i nie patrzeć, a w łazience nie patrzeć się nie da, łazienka wręcz wymaga oglądania, łazienki są izbą pamięci kobiet, które od mężczyzn odeszły.
Kiedyś w sklepach sprzedawali wyroby czekoladopodobne, ale przynajmniej życie było prawdziwe. Teraz prawdziwa jest czekolada, ale życie coraz mniej.
Nie mam pojęcia, po co są sny wprowadzają w człowieku takie zamieszanie.
Miłość jest środkiem stylistycznym, który prozę życia zamienia w inne gatunki literackie: poezję, komedię, dramat.