cytaty z książki "Księżyc wschodzi"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
A potem przyjdzie śmierć: wszystko rozwiązując niczego nie wyjaśni. Odejdziemy tak, jakeśmy żyli: osobno. Świat nasz własny i jedyny musi nam wystarczyć do śmierci i po śmierci. Byle tylko nie zgłębiać tej myśli do końca, byle tylko nie przemyśleć tego fizycznie. Obumieranie rąk, mącenie się myśli, sen wieczysty przeżyty naprawdę: wtedy chwyta paroksyzm piekielnego, kurczowego strachu. Odejdziemy tak, jakeśmy naprawdę żyli: osobno. Zawsze pomiędzy potwornie wielkim światem i potwornie wielkim niebem, samotni.
Co to jest miłość? Niepojęte jakieś prawo najwyższe, nad wszystkimi prawami prawo, zginające dęby jak trzciny i trzciny zmieniające w mocne dęby.
Bowiem życie prawdziwe jest zamknione jak iskra boża w pięknie przedmiotów. Żyć - to znaczy obcować przez piękno z nieskończonością.
Wiem, co chcesz powiedzieć, ale nie rozumiem. Jest to jakaś abstrakcja, w której imię owijasz wszystko, co na drodze spotykasz, bawisz się wszystkim, a nie przeżywasz nic. Mówisz, że kochasz życie. Przepraszam cię, ale to nieprawda. Cóż to jest owo osławione życie? Dziś, wczoraj, jutro: każdy moment. Dlaczego jeśli pojedziesz do Włoch, to będzie życie, a jeżeli pojedziesz do Kijowa, to nie? Dlaczego, jeżeli będziesz próżnował w Południowej Ameryce, to nie jest to samo życie, co próżnowanie na Ukrainie? Widzisz, ja tak sobie tu siedzę przez parę tygodni w tym pokoju i myślę; pomyślałem sobie, ile przedmiotów, ile rzeczy przywaliło mnie w ciągu tego lata, ile widziałem ich, ile czułem, ile dni, ile godzin... I to wszystko zmarnowałem. Bo nie wiedziałem, że to jest właśnie życie. czekałem innych rzeczy, szukałem innych rzeczy, omijałem wszystko, co było pod ręką. Wierzyłem w wasze abstrakcje; dlaczego wasze? w twoje abstrakcje, Jerzy. Ale teraz, popatrz przez okno, widzisz: deszcz, szaruga, żółte liście, jeden liść, dwa liście, trzy liście, dużo liści, każdy inny; tu na parapecie leży mały liść klonu, żółty; ma czerwone żyłki i jeden kącik całkiem zielony; ten stół, to łóżko, ten pokój, ta nasza rozmowa, to jest życie - owo dobro najwyższe. To jest naprawdę, to istnieje naprawdę. Chcę to chwytać, brać, starać się poznawać; wszystko, ten liść, ten stół, poznać, zrozumieć, zachować w sercu... to są drobne rzeczy, ale to właśnie jest życie. Trzeba chwytać, chwytać, chwytać... Bo to tylko naprawdę istnieje.
- No, a życie?
- Życie! tak! do tego trzeba siły; realizowanie marzeń to nie są żarty.
Przed zaśnięciem widział, jak droga migdałowego koloru, co się rozciągała przed nim, wyprostowała się, podniosła gdzieś ku niebu, jak wstążka, jak żagiel. A później już nawet nie było majaczenia, tylko ta twarda i tajemnicza pustka, o której nie wiemy nic, a którą nazywamy snem.
Oczekiwał lata, myślał, że będzie pełne zdarzeń, tymczasem ono nigdy nie ziszczało nic. Było zawsze równie nic warte jak zima, a ludzie, których spotykał, mierzli go bardziej, im więcej na nich czekał. Książki tylko nowe, coraz nowsze, coraz bogatsze, coraz rozmaitsze, były jedynymi spotkaniami, które urzeczywistniały cokolwiek bądź.
Żyć - to znaczny obcować przez piękno z nieśmiertelnością.
Są chwile przesilenia wesołości, kiedy niezbyt rozbawieni ludzie nagle umilkają i jeżeli przed chwilą śmieli się z byle głupstwa, teraz nie chcą się śmiać nawet z rzeczy zupełnie zabawnych.
Spływał nań zawsze wtedy spokój i wiedział, że nic go zaskoczyć nie może, a żyć, to właściwie znaczy płynąć w przejrzystej wodzie ku dojrzałości i ku śmierci, która powinna być podobna do śmierci owocu.