cytaty z książek autora "Diane Setterfield"
Czy znacie to uczucie, kiedy zaczynacie czytać nową książkę, nim zdążyły ustać drgania membrany wywołane przez poprzednią? Odkładacie tę poprzednią, lecz jej myśli i wątki - nawet postaci - przyczepiły się do włókien waszego ubrania i kiedy otwieracie nową, one są jeszcze z wami.
Jest coś takiego w słowach. We wprawnych rękach, zręcznie pokierowane biorą cię w niewolę. Owijają się jak pajęczyna wokół członków, a kiedy już cię tak spętają, że nie możesz się ruszyć, przebijają ci skórę, wnikają w krew, paraliżują myśli. W tobie odprawiają swoje czary.
Na świecie jest za dużo książek, żeby je wszystkie przeczytać w ciągu jednego życia, trzeba gdzieś zakreślić sobie granice.
Ludzie znikają, kiedy umierają. Ich głosy, śmiech, ciepło ich oddechu. Ich ciało. A w końcu także kości. Wygasa żywa pamięć o nich. To okropne i naturalne zarazem. Niektórzy jednak unikają tego unicestwienia. Bo istnieją nadal w książkach, które piszą. Możemy ich odkryć na nowo. Ich usposobienie, ton ich głosu, ich nastroje. Pisanym słowem mogą nas rozgniewać albo uszczęśliwić. Mogą pocieszyć. Mogą wprawić w zakłopotanie. Mogą odmienić. Mogą to wszystko, chociaż są martwi. Jak muszki zastygłe w bursztynie, jak zwłoki zamarznięte w lodzie, to, co zgodnie z prawami natury powinno było przeminąć, przez cud atramentu na papierze zostaje zachowane. Jest w tym coś z magii.
Zawsze czytałam książki; czytałam w każdym okresie mojego życia i nigdy nie było takiej chwili, kiedy czytanie nie było moja największą radością. Nie mogę jednak udawać, że książki w dorosłym życiu odcisnęły się równie mocno w mojej duszy jak lektury dziecięce. Wciąż wierze w opowieści. I wciąż, pogrążona w dobrej książce, zapominam o bożym świecie. Ale to już nie jest to samo. Książki są dla mnie niewątpliwie najważniejsze; nie umiem jednak zapomnieć, ze był czas, kiedy były czymś jeszcze zwyczajniejszym i istotniejszym. Gdy byłam dzieckiem, książki były wszystkim.
Kiedy bierze się do rąk książkę nowego autora, którego nigdy przedtem się nie czytało, zawsze ma się nadzieję na coś szczególnego.
(...)milczenie nie jest naturalnym środowiskiem dla ludzkich historii. One potrzebują słów. Bez nich blakną, chorują i umierają. A potem straszą po nocach.
Wszyscy mamy swoje smutki i chociaż ich dokładne zarysy, ciężar i głębia są dla każdego inne, barwa żalu jest wspólna dla wszystkich.
Wszyscy tęsknią za stanem bliźniaczości. Zwykli ludzie, niebędący bliźniakami, szukają bratniej duszy, biorą sobie kochanków, wchodzą w związki małżeńskie. Udręczeni swoją niekompletnością, dążą do tego, by stać się częścią pary.
Przywiązujemy taką wagę do naszego życia, że zwykle uważamy, iż jego historia zaczyna się wraz z naszymi narodzinami. Przedtem nie było nic, a potem ja się urodziłam... Ale to nie tak. Życie ludzkie nie jest kawałkiem sznurka, który można wydzielić z węzła innych i równo rozłożyć. Rodziny są jak sieci. Nie sposób dotknąć jej w jednym miejscu, nie poruszając całej reszty. Nie można zrozumieć części, jeśli nie ma się pojęcia o całości.
(...) jej oczy były zbyt przepełnione pięknem, by zostało w nich miejsce na coś tak prozaicznego jak inteligencja.
To, że coś jest niemożliwe, nie znaczy, że się nie zdarzy.
Moim utrapieniem nie są miłośnicy prawy lecz sama prawda. Jakąż pomoc, jaką pociechę daje prawda w porównaniu ze zmyśleniem? Na co zda się prawda o północy, w ciemności, kiedy wiatr ryczy w kominie jak niedźwiedź? Kiedy błyskawice smagają cieniami ścianę sypialni, a deszcz bębni w okna długimi paznokciami? Na nic. Kiedy kamieniejesz w łóżku z przerażenia i z zimna, nie spodziewaj się, że przybiegnie ci na pomoc koścista i bezcielesna prawda. Wtedy potrzebujesz pulchnej pociechy zmyślenia. Kojącego, kołyszącego bezpieczeństwa kłamstwa.
Są historie, które można opowiadać na głos, i takie, o których się mówi szeptem, lecz są i takie, które pomija się milczeniem.
(...) antykwariat jest prawdziwym sercem wszystkiego. To azyl dla książek, bezpieczna przystań tych wszystkich tomów, które ongiś z taką miłością napisano, a których teraz najwyraźniej nikt już nie chce.
I miejsce do czytania.
Nie pozwól, żeby czas był twoim panem. (...) Jeśli chcesz coś zrobić, weź się do tego. Czas zawsze się znajdzie.
Po zniszczeniu przeszłości przyszedł czas na budowanie przyszłości.
Uprzejmość. To cnota biedaków, jeśli kiedykolwiek w ogóle była cnotą. Co jest tak godnego podziwu w niesprawianiu innym przykrości, chciałabym wiedzieć? W końcu to takie łatwe. Nie trzeba żadnego szczególnego talentu, żeby być uprzejmym. Przeciwnie, grzeczność to jedyne, co pozostaje, kiedy nic innego nam się nie udało. Ludzie ambitni nie dbają o to, co o nich myślą inni. Nie sadzę, by Wagnerowi spędzało sen z oczu to, że zranił czyjeś uczucia. Przecież był geniuszem.
Każdy ma jakąś historię. To jest tak jak z rodziną. Możesz nie wiedzieć, kim jesteś, mogłaś ją stracić, ale ona mimo to istnieje. Możesz ją porzucić, możesz się od niej odwrócić, ale nie możesz powiedzieć, że jej nie masz. To samo dotyczy własnej historii.
Zwłoki zawsze opowiadają jakąś historię życia i śmierci (...).
Była jak ktoś, na kim dokonano amputacji bez nieczulenia, na wpół oszalały z bólu, zdumiony, że ludzkie ciało może tyle znieść i nie umrzeć od tego. Ale powoli, komórka po obolałej komórce, rana zaczęła się goić. Przyszedł czas, kiedy już nie całe jej ciało było jednym wielkim bólem, lecz tylko serce.
Rozłączenie bliźniąt nie jest zwykła rozłąka. To jest tak, jakby się przeżyło trzęsienie ziemi. Kiedy dochodzisz do siebie, nie poznajesz świata. Horyzont się przesunął. Słońce zmieniło kolor. Nic nie pozostało z terenu, który się znało. Żyjesz. Ale to już nie jest to samo życie. Nic dziwnego, że ci, co ocaleli z takiej katastrofy, tak często żałują, i nie zginęli wraz z innymi.
Niektóre rzeczy wydają się niepojęte nocą, a stają się jasne, kiedy wzejdzie słońce.
Jak mierzyć stratę? Jak liczyć, ważyć, oceniać smutek?
Wszystkie dzieci mitologizują swoje narodziny. To powszechne. Chcesz kogoś poznać? Jego serce, umysł i duszę? To poproś go, żeby Ci powiedział jak to było, kiedy się urodził. To, co usłyszysz, nie będzie prawdą, będzie opowieścią. A nic nie jest tak wymowne jak opowieść.
Przebiegłam palcami po grzbietach książek jak pianista po klawiaturze fortepianu. Każda z nich miała swoją własną nutę.
Jeśli początki gdzieś istnieją, to ukrywają się w niedostępnych ciemnym miejscu. Lepiej badać, dokąd zmierza, niż skąd pochodzi...
Milczenie nie jest naturalnym środowiskiem dla ludzkich historii. One potrzebują słów. Bez nich blakną, chorują i umierają. A potem straszą po nocach...
W jego głosie brzmiał ten ton niefrasobliwości, który nieomylnie wskazuje, że ma się do powiedzenia coś niezwykle ważnego. Historię tak bliską sercu, że trzeba przybrać maskę obojętności, by nie zdradzić, jak jest ważna, na wypadek, gdyby słuchacz okazał się nieczuły.