cytaty z książki "Nutria i Nerwus"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Śmierć nadaje piękno życiu. Tylko sztuczne kwiaty nie umierają.
Nie lekceważ tego, co widzisz w nocy. W nocy widać lepiej i ostrzej, bo dzień człowieka rozprasza.
Są takie spojrzenia, które można sobie zapamiętać na całe życie. Ułożyć w pamięci jedno po drugim, jak kwiaty w zielniku i do śmierci przeglądać, wspominając, gdzie które zostało znalezione. Lub otrzymane.
Ludzie zamykają się przed innymi ludźmi. Jakby nie rozumieli, że bez tych innych nie da się żyć po ludzku. Drugi człowiek jest nam potrzebny - właśnie dlatego, że jest inny.
Możliwe, że tylko tyle możemy zrobić dla tych, których kochamy. Umilić im jakoś ten groźny świat.
- Jeśli będzie mądry i dobry, to oczywiście czeka go wiele bólu - rzekł spokojnie. - Ale to nie jest przecież najgorsza rzecz, jaka może go spotkać. Najgorsze byłoby, gdyby przesiedział całe swoje życie przed telewizorem, z pełnym talerzem na pełnym brzuchu i z zupełnie spokojnym sumieniem. Gdyby ani przez chwilę nie poczuł się winny. I gdyby go nigdy nic nie bolało. Zamknięty i zadowolony. Wiesz, to jest chyba dla mnie najsmutniejsze w dzisiejszym świecie: ludzie zamykają się przed innymi ludźmi. Jakby nie rozumieli, że bez tych innych nie da się żyć po ludzku. Drugi człowiek jest nam potrzebny! - właśnie dlatego, że jest inny. "Im bardziej inny, tym bardziej ciekawy". A tymczasem to inność właśnie najbardziej dziś ludzi odpycha i straszy. Boją się jej tak, że wciąż na nowo się odgradzają, obudowują, opatrują etykietkami. Tworzą grupy, w których obowiązuje takie samo zdanie na każdy temat. Zapominają o tym, że to właśnie różnice zdań pozwalają dotrzeć do prawdy. Tylko czy ktoś jej dzisiaj potrzebuje? Myślę, Gabrysiu, że oni chcą być oszukiwani.
(...) księżyc po prostu szalał. Buchał tym swoim odbitym blaskiem jak lustro przed salą balową, bluzgał światłem, wypełniał powietrze tajemniczą wibracją, odbierał przedmiotom kolor, barwiąc wszystko tym samym srebrem, oświetlał ziemię tak dokładnie, że jasno było nawet w mrowiskach. Ptaki, zmęczone skwarnym dniem, przysypiały na zaroślach i na gałęziach drzew, ale co chwila podrywały głowy i wpatrywały się w lśniącą tarczę; spuszczone na noc z uwięzi psy wiejskie biegały po pylistych drogach, naszczekiwały na siebie z daleka, przekazując ze wzgórza jakieś bezsłowne komunikaty, albo siedziały bez ruchu, z oczami utkwionymi w niebo i posępnie, melodyjnie wyły. Nocne zwierzęta zdwoiły czujność, sowy zataczały wielkie, bezgłośne kręgi w przestrzeniach pełnych blasku, po czym kryły się w mrokach lasów, gdzie panowało ustawiczne poruszenie. Śpiący ludzie odczuwli ten sam niepokój; ten i ów, wzdrygnąwszy się nagle, otwierał szeroko oczy i z nieprzytomnym osłupieniem wpatrywał się w wielką jasną kulę, świecącą ponad ziemią. Lunatycy łazili po swoich dachach i gzymsach, ostatni prawdziwi poeci pisali ostatnie prawdziwe wiersze o księżycu, a zakochani z fascynacją gapili się w niebo, przedkładając widok księżyca ponad pocałunki.
- Zauważyłaś, ciociu - powiedziała Pyza w zadumie, ściskając rękę Natalii - że są ludzie, którym ciągle musimy wybaczać, a oni nam wcale nie muszą?
Boję się mieć nadzieję. Bo można się tak strasznie rozczarować.
To jest takie dziwne: przecież nikomu się nie sprzeciwiam, nie mam żadnych żądań, z nikim się nie kłócę, nikomu nie odmawiam pomocy. I co? I nikomu nie jestem potrzebna. I nigdy, nigdy nie będę dla nikogo autorytetem Może mnie po prostu nie ma? Przecież nawet sama nie wiem, czego ja właściwie pragnę. Głowę mam pełną pytań i nie umiem znaleźć ani jednej odpowiedzi. To pewnie dlatego, że nie żyję naprawdę. Żyję we śnie.
Nemo scit, ubi calceus urat, nisi qui eum portat" - "tylko ten wie, gdzie go trzewik ciśnie, kto go nosi
Oczy mogą spoglądać nieruchomo – a jednak najdokładniej wyrażać stan ducha, i uczucia.“
Swoją drogą – to nie do wiary, jak bardzo wymowne są ludzkie oczy. Ile mogą wyrazić spojrzeniem. Nawet jednym-jednym. Nie jest to kwestia wyrazu całej twarzy. Nie. Spojrzenie jest czymś najzupełniej magicznym i nie da się tego objaśnić żadnymi przyczynami anatomicznymi, jak w przypadku grymasu czy uśmiechu nawet. Oczy mogą spoglądać nieruchomo – a jednak najdokładniej wyrażać stan ducha i uczucia.
Są takie spojrzenia, które można sobie zapamiętać na całe życie. Ułożyć w pamięci jedno po drugim, jak kwiaty w zielniku i do śmierci przeglądać, wspominając, gdzie które zostało znalezione.
Lub otrzymane.
Był zbyt wesoły, zbyt realistyczny, zbyt głośny i pewny siebie. Zbyt dosłowny: żadnego dystansu, marginesu czy cudzysłowu. A ona zawsze wolała raczej półtony niż jaskrawe barwy, i raczej półgłos niż krzyk.
- Bardzo przepraszam (...), że wyraziłam się nieco zbyt wulgarnie. Ale gwałt niech się gwałtem odciska (...).
Te organy w farze, na których miał zagrać za dwa tygodnie, zabytkowy instrument dziewiętnastowieczny, dzieło samego Ladegasta - wyróżniały się taką właśnie, jak lubił, grzmiącą mocą, potęgą i blaskiem. Bardzo dobrze zachowane, chociaż od chwili zainstalowania nikt ich nie konserwował. Nigdy na to nie było pieniędzy i nadal ich nie ma. Profesor Filipa stwierdził, że to nawet lepiej, bo, nie ruszany od chwili powstania, instrument ocalał w swojej oryginalnej formie. A Filip wymyślił, że można by na organach Ladegasta koncertować i dochód przeznaczyć na ich restaurację. Mógł być dumny ze swego pomysłu: wszyscy organmistrze Poznania zgodzili się grać i wszyscy studenci także.
(...) drewniane skrzydło u wejścia odchyliło się i z obory wyjrzała brązowoskóra, pomarszczona babcia w białej chustce wiązanej pod brodą i bialym fartuchu. Na widok obcych zajaśniała gościnnym uśmiechem i wytarła ręce ścierką. (...)
- A mleczka świeżego się nie napijecie? Prościutko od krowy.
- O, bardzo chętnie, co, dziewczynki? Jak to miło z pani strony wzruszyła się Natalia i z wdzięcznością spojrzała na gościnną starowinkę. (...)
Nie minęła chwila, jak babcia poprosiła je do tonącego w kwiatach ogródka, posadziła za drewnianym stołem wśród ostróżek i margerytek i postawiła przed nimi trzy kubki świeżego mleka.
- Dwie dychy za kubek - poinformowała twardo, kiedy wypiły już do dna, z największym zresztą smakiem.