cytaty z książki "Za granicą"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Praca to tylko narzędzie. Jeśli staje się celem samym w sobie, to znaczy, że po drodze gdzieś bardzo się zgubiłeś.
I że tatuaż nie był już wyrazem buntu, ale konformizmu. I że zrobiła go sobie głównie po to, żeby się nie wyróżniać, bo przecież każdy teraz jakiś miał.
Faceci tacy są. Możesz do nich gadać i gadać, jak do ściany, ale akurat tę jedną rzecz, której usłyszeć nie powinni, to usłyszą.
- A zrobiłaś coś jeszcze? - zapytał drwiącym głosem - Krzyczałaś? Broniłaś się? Próbowałaś go odepchnąć, uderzyć, wsadzić palce w oczy? Czy może tylko powiedziałaś "nie", ale tak cichutko, żeby cię przypadkiem nie usłyszał?
Wróciła z plaży tak wyczerpana, że ledwo trzymała się na nogach. Reszty dnia nawet nie potrafiła sobie przypomnieć. Na pewno coś robiła.
Przez chwilę przyglądali się sobie w milczeniu. Chyba każde z nich oczekiwało, że to drugie się odezwie, powie coś, co nawet nie tyle naprawi sytuację, ile chociaż trochę ją załagodzi. Tylko, że nic takiego się nie stało.
Coś się kończyło, dotarło to do niej nagle. Cokolwiek miało się wydarzyć tej nocy, już nic nigdy nie będzie takie samo. Jej życie, takie, jakie było do tej pory, przeminęło. I nie wiedziała, co się wydarzy później.
Whisky należała do Johana, była więc pewnie droga, leżakowana w stuletnich dębowych beczkach w jakimś szkockim zamku na nawiedzonym wrzosowisku, w gorzelni prowadzonej od wieków przez tę samą rodzinę, która, żeby nie zdradzić swoich sekretów, postawiła na chów wsobny. Teraz wszyscy chodzili pokręceni, z gigantycznymi szczękami i ubytkami intelektu, ale ich whisky była doceniana i pożądana przez koneserów na całym świecie.
Przypomniał sobie tego malutkiego skorpiona na ścieżce. I to, że najniebezpieczniejsze są te najbardziej niewinnie wyglądające istoty.
Tak w Chile, jak i w Chorwacji przeszkadzało mu jedno - bliskość morza. Nienawidził Adriatyku. Lubił sobie wyobrażać, że gdzieś po drugiej stronie globu jakiś młody Chilijczyk jest równie negatywnie nastawiony do Pacyfiku.
Od domu rodzinnego do brzegu morza Mateo miał około dwustu metrów. Co ważniejsze, jego ojciec był rybakiem, jego starszy brat był rybakiem i najwyraźniej on sam, przynajmniej w tym momencie, też był rybakiem, ponieważ znajdował się na kutrze i wsłuchany w monotonny dźwięk silnika czekał, aż wyciągarka wciągnie sieć na pokład.
Na kutrze przeszkadzało mu wszystko, poczynając od kołysania. Nie miał na szczęście problemu z chorobą morską. Gdyby cierpiał na tę przypadłość, ojciec pewnie by się go wyrzekł, ale Mateo i tak nie czuł się komfortowo. W końcu człowiek jest zwierzęciem lądowym, tłumaczył sobie, a jego naturalne środowisko to twarda ziemia pod stopami.
Praca była ciężka, nieprzyjemna. Wymagała dużego wysiłku i wstawania o porze, kiedy inni faceci w jego wieku kładli się spać po dobrej imprezie. A potem kilka, kilkanaście godzin na małym kutrze, gdzie musieli bardzo uważać, żeby na siebie nie wpaść. Wreszcie zapach.
Ilekroć Daria spoglądała na śpiącego Antosia, jej żołądek skręcał się z niepokoju. Dlatego odwróciła głowę i wyglądała za okno samochodu.
Wzgórza, plamy zieleni, winnice, zaniedbany, ale malowniczy dom na skraju wąskiej drogi, niebieskie niebo i równie niebieskie morze, słońce, Chorwacja - ładnie. Powinna się tym cieszyć, a ona po prostu się bała.
W Chorwacji najpierw było płasko i nudno, jak na polskiej A2, ale potem dojechali w góry, tak piękne i malownicze, że na moment zapomniała o swoich morderczych wizjach.
Pomimo jej wszystkich wizji przyjechali cali i zdrowi na wymarzony odpoczynek do Chorwacji. Miała obok siebie ukochanego męża i wymarzonego syna. Czego mogła chcieć więcej?
Chwyciła się za głowę i przymknęła powieki.
Odbijało jej. Te wszystkie myśli, te fantazje łamane na koszmary - to nie było zdrowe.
Nie potrafiła przestać ich podglądać. Bała się, że jeśli stąd odejdzie, coś jeszcze się stanie. Na oczach jej syna. A ona nic nie będzie w stanie zrobić, żeby to powstrzymać.
Czasami zaskakiwało ją to, jakie dzieci bywają łatwe w obsłudze. Przyjmują każde słowo dorosłego za prawdę objawioną. Cokolwiek im się powie, jest dla nich czymś normalnym, zwyczajnym i właściwym.
No i na razie dla Antka nie było nic dziwnego w tym, że po przejechaniu półtora tysiąca kilometrów dwa dni tygodniowego urlopu jego ojciec spędzi w pracy. Najwyraźniej świat jest tak urządzony, i tyle.
Może i dobrze. Nie wiedziała, czy miałaby siłę wyjaśniać mu, dlaczego zamiast na plaży ojciec woli spędzać czas przy komputerze. Sama nie do końca rozumiała.
jeśli całe twoje życie to praca, to jakim niby człowiekiem jesteś? Co sobą reprezentujesz? Praca to tylko narzędzie. Jeśli staje się celem samym w sobie, to znaczy, że po drodze gdzieś bardzo się zgubiłeś.
Ktoś, kto nie jest wypoczęty, popełnia błędy. A błędy kosztują więcej niż wolny weekend.
Oboje byli weseli, często chichotali. Ewidentnie te wygłupy obojgu sprawiały przyjemność. Daria próbowała sobie przypomnieć, kiedy ona po raz ostatni tak się bawiła z Antkiem, z taką beztroską i radością. Nie wiedziała.
Wstała pierwsza. Marek ciągle chrapał, co najwyraźniej nie przeszkadzało Antkowi, bo przytulał się do ojca z błogim uśmiechem.
Serce zaczęło jej mocniej bić.
Pomyślała, że nie chce iść do łóżka z Verą.
Pomyślała, że nie chce iść do łóżka z Johanem.
Ale chciałaby mieć takie wspomnienie.
Płynąc za Szwedką, z ulgą opuszczała to miejsce. Nic sie nie wydarzyło, i chyba dobrze, ale miała wrażenie, że coś ją ominęło.
Znowu.
Obudziła się cała obolała. Ledwo potrafiła poruszać rękami. Przez moment bała się, że jeśli spróbuje wstać, pęknie na pół spróchniała deska. Dlatego leżała, robiąc wszystko, żeby nawet nie drgnąć.