cytaty z książki "Florystki"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Krew na ostrzu nożyc, smugi na podłodze, przewrócony plakon. Nie da się już dłużej dyskutować z rzeczywistością.
Zawsze jest jakiś powód, żeby czynić zło. Uwierz mi, najgorsi mordercy opowiedzą ci dokładnie, dlaczego zabili, co czuli, gdy chowali ciała w lasach, pod gałęziami. To nie znaczy, że są usprawiedliwieni.
Gaszę światło i podchodzę do okna. Patrzę na pogrążony w ciemności plac zabaw. Nie wiem czego lub kogo szukam. Chyba pragnę upewnić się, że nikt nie patrzy w moje okna. Choć wcześniej byłam zmęczona, teraz jestem czujna.
Zażycie narkotyku to taki skok w bok, do korytarza, który ostatecznie okazuje się pułapką.
....Można zdawać sobie sprawę, że źle się robi, a jednak robić to dalej. Ludzie potrafią ciągnąć tak całe życie. To nic innego jak nałóg, który wyniszcza.....
....Moje życie jest siatką utkaną z cudzych kłamstw. Straciłam punkt odniesienia.....
Wcześniej był jeszcze dla niej ratunek, jeszcze mogła mieć normalne życie, ale po tym, jak mu uległa, nastała ciemność.
.....Ciemność była dla mnie czymś naturalnym i byłam do niej przyzwyczajona. Światło było nowe i nie potrafiłam o nim zapomnieć....
Ostatniej nocy przed powrotem do domu straciłam nad Adriatykiem dziewictwo. Chciałabym powiedzieć, że Kapitan obszedł się ze mną delikatnie, ale nie. Był zachłanny, zaciskałam oczy z bólu, wierząc, że na początku tak musi być. Akceptowałam w nim wszystko. Nie miał wad. Wyznaczał wszystkie ścieżki, którymi ślepo podążałam. Przed wyjazdem do Polski dałam mu swój numer. Powiedział, że zadzwoni.
Powiedział, że czekał na mnie poprzedniego wieczoru, że specjalnie dla mnie przyjechał z Opola. Wytłumaczyłam mu, co się stało, ale widziałam, że to do niego nie trafiało. Stwierdził, że jestem za młoda na to, żeby tak sobie z nim pogrywać. Stałam przy ścianie. Pamiętał, że zbliżył się do mnie wciąż nabuzowany, pachnący sfermentowanym alkoholem. Objął dłonią moją brodę, a potem wysyczał, żebym się rozebrała. Nie posłuchałam, patrzyłam na niego zmrożona strachem. Chciałam żeby zmienił ton. Czasem bywał dla mnie oschły, miał zmienne nastroje, ale nigdy jeszcze nie czułam od niego takiej agresji. Powiedziałam, że chce iść do domu, ale wtedy pokręcił tylko głową, nie zmieniając wyrazu twarzy. Potem odwrócił mnie przodem do ściany, podwinął spódnicę a figi rozerwał. Gdy we mnie wszedł czułam piekący ból. Zbliżenie było mocne, ale nie oponowałam. Trwałam w bezruchu, bo czułam cała sobą, że jeśli drgnę, to będzie jeszcze gorzej. Chciałam przetrwać, udawać martwą. Martwej dziewczyny przecież nie można zabić.