cytaty z książki "Powrót Zabójców Smoków"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
,,-Umiecie dochować tajemnicy?-zapytał Seth.
-Przez parę minut-odparł Nowel.
Seth rzucił mu spojrzenie.
-To sprawa życia i śmierci-powiedział.
-W takim razie przez parę godzin".
Ale może siostry chcą zniszczyć świat na swój sposób.
- Nie pozwolimy im na to.
- Serio? Jeśli patrzeć na moje dotychczasowe osiągnięcia pewnie sam wywołam kataklizm, a potem jako jedyny przeżyję.
Na przebaczenie nie zasługuje nikt, kto go potrzebuje - powiedział. -Ani jedna osoba. Wszyscy popełniamy niemądre błędy, których nie możemy naprawić. Chociaż nie zasługujemy na przebaczenie, wszyscy mamy do niego prawo. Dlatego, że nie zabrakło nam odwagi, żeby żyć w tym trudnym świecie, w którym omylni ludzie robią niedoskonałe rzeczy. Pokłady przebaczenia są niewyczerpane.
Jedną rzeczą gorszą niż doznawanie bólu jest świadomość, że zadało się go innym.
,,-Opuść miecze.
-Jeśli je upuszczę, jak was nimi zabiję?".
,,-Oto kilka podstawowych zasad: zawsze pozwalaj komuś innemu zgrywać bohatera. Zawsze sypiaj w niewygodnych miejscach.
-Dlaczego?
-Lepiej się szybko obudzić niż dobrze wyspać".
Seth uśmiechną się ponuro.
-No to będę leciał przez noc z widmem na łańcucu do zamku pełnego smoków, a po drodze próbował uniknąć harpii. Co może pójść nie tak?
Nigdy nie pozwól, żeby określały cię twoje błędy - odparł Konrad.
-Czy miałaś dziwne sny?
-Ja nie miewam koszmarów. Ja przynoszę je innym.
Gdy opowiada się o niektórych ambicjach, można je storpedować. To zachęca krytykantów do mnożenia wątpliwości, a wrogom daje szansę, żeby kopali dołki.
Członkowie Świetnego Ludu obsadzający mury się rozpierzchli. Wielu płonęło i padało z krzykiem. Kendra patrzyła już tylko przed siebie, a horda smoków wlewała się do Krasnowidu ze wszystkich stron.
Syn Celebranta plunął ogniem, ale Merekowi udało się podlecieć blisko i już po chwili gad obrócił się w chmurę popiołu. Król Smoków zmienił kierunek lotu. W stronę jego głowy frunęły ogniste strzałki, on tymczasem zionął palącym wyziewem czystej energii.