cytaty z książki "Dramat udanego dziecka. Studia nad powrotem do prawdziwego Ja"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Pogarda dla mniejszego i słabszego jest najlepszą obroną przed ujawnieniem własnego poczucia niemocy, jest przejawem odciętej słabości. Ten, kto jest naprawdę silny, zna swoje poczucie słabości i nie musi demonstrować mocy przez upokarzanie innych.
Każdy człowiek ma w swoim wnętrzu mniej lub bardziej ukrytą komórkę, w której znajdują się rekwizyty dramatu jego dzieciństwa. Osobami, które na pewno zyskają do niej dostęp, są jego własne dzieci.
Matka nie będzie traktować swego dziecka z szacunkiem, dopóki nie zacznie dostrzegać, że aby np. skryć własną niepewność, zawstydza swoje dziecko ironiczną uwagą. Ale nigdy nie zauważy, jak bardzo dziecko czuje się upokorzone, lekceważone i niedoceniane, jeżeli nie nawiąże świadomie kontaktu z tymi uczuciami zamiast bronić się przed nimi ironią.
Każda matka i ojciec mogą być empatyczni tylko w tym obszarze, w którym uwolnili się od swego dzieciństwa, i muszą reagować brakiem empatii, jeśli na skutek wyparcia swego losu dźwigają niewidzialne łańcuchy.
Mimo najlepszych chęci nie potrafimy wyzwolić się ze schematów zachowania, którymi w najwcześniejszym dzieciństwie obciążyli nas rodzice. Dopiero gdy pozwolimy sobie poczuć i doświadczyć w pełni cierpienie, jakiego doznaliśmy w ramach tych scenariuszy, możemy odzyskać swobodę. Wtedy też tylko jesteśmy w stanie zrozumieć, jak bardzo były i są destrukcyjne.
Pogarda jest bronią słabych, która chroni przed uczuciami przypominającymi własną historię. A u źródeł każdej pogardy, każdej dyskryminacji odnaleźć możemy mniej lub bardziej świadomą, niekontrolowaną, ukrytą i tolerowaną (poza przypadkami zabójstwa i najcięższego okaleczenia) władzę dorosłego nad dzieckiem.
Same piękne i przyjemne uczucia nie wystarczają, aby utrzymać nas przy życiu, by uczynić nasze istnienie głębokim, cennym i pełnym decydujących wgłądów. Często to właśnie te niewygodne, nieprzystosowane uczucia, przed którymi najchętniej byśmy uciekli - niemoc, wstyd, zawiść, zazdrość, pomieszanie, wściekłość, smutek - mają dla życia decydujące znaczenie.
Pewnego razu powiedziała: "Wydaję się sobie śmieszna, tak jakbym przemawiała do ściany, oczekując, że mi odpowie; zupełnie jak jakieś głupie dziecko". Zapytałam: "Czy Pani śmiałaby się, widząc dziecko, które musi powierzyć swoje smutki ścianie, gdyż nikt inny nie chce go wysłuchać?". Rozpaczliwy płacz w odpowiedzi na moje pytanie otworzył pacjentce dostęp do fragmentu minionej rzeczywistości, pełnej nieskończonej samotności. Jednocześnie uwolniła się w końcu od męczącego, destrukcyjnego uczucia wstydu.
Bólu, przez który nie możemy świadomie przejść, pozbywamy się, delegując go na własne dziecko...
Zarówno człowiek cierpiący na manię wielkości, jak i cierpiący na depresję całkowicie odrzuca rzeczywistość swego dzieciństwa, żyjąc tak, jakby wciąż można było zdobyć miłość rodziców: pierwszy - podtrzymując iluzję sukcesów, drugi zaś doświadczając nieustannie lęku, że z własnej winy utraci ich sympatię. Jednak ani jeden, ani drugi nie jest w stanie zaakceptować prawdy, że w przeszłości nie było żadnej miłości i że największe nawet wysiłki tego nie zmienią.
Lęk słabego i bezbronnego dziecka daje dorosłemu poczucie
siły i możliwość manipulowanie potrzebami i lękami innych – mimo że nie potrafi poradzić sobie z własnymi.
aby człowiek mógł organizować swoje życie, musi mieć dostęp do swoich emocji.
Pogarda dla mniejszego i słabszego jest najlepszą obroną przed ujawnieniem własnego poczucia niemocy, jest przejawem odciętej słabości. Ten, kto jest naprawdę silny, zna swoje poczucie słabości i nie musi demonstrować mocy przez upokarzenie innych.
Dorosły człowiek może doświadczyć swoich uczuć także jedynie wtedy, gdy dorastał w otoczeniu akceptujących go prawdziwych bądź zastępczych rodziców.
Każda matka i ojciec mogą być empatyczni tylko w tym obszarze, w którym uwolnili się od swego dzieciństwa, i muszą reagować brakiem empatii, jeśli na skutek wyparcia swego losu dźwigają niewidzialne łańcuchy.
Zarówno człowiek cierpiący na manię wielkości, jak i cierpiący na depresję całkowicie odrzuca rzeczywistość swego dzieciństwa, żyjąc tak, jakby wciąż można było zdobyć miłość rodziców: pierwszy - podtrzymując iluzję sukcesów, drugi zaś doświadczając nieustannie lęku, że z własnej winy utraci ich sympatię. Jednak ani jeden, ani drugi nie jest w stanie zaakceptować prawdy, że w przeszłości nie było żadnej miłości i że największe nawet wysiłki tego nie zmienią.