cytaty z książki "Akademia wampirów"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Ludzie, którzy są szaleni rzadko zastanawiają się nad tym, czy są szaleni.
Mężczyzna musiałby posiąść sztukę czytania w myślach, chcąc tę swoją wybraną uszczęśliwić.
Największe rewolucje odbywają się w ciszy i w cieniu.
Dawno temu zawarłam układ z Bogiem. Obiecałam mu wiare, pod warunkiem, że pozwoli mi pospać dłużej w niedzielne poranki
- Uważasz, że jestem ładna?
Patrzył na mnie z powagą.
- Jesteś piękna.
- Piękna?
- Tak bardzo, że czasem mnie to boli.
Od dawna czułam napięcie mniędzy nami, ale Dymitr ani razu nie powiedział mie, ze jestem ładna. Chwilami sądziłam , że mu się podobam, chociasz nigdy tego nie wyraził tego wprost. Wielu chłopców zapewnialo mnie , ze jestem dla nich uosobieniem seksu, ale ja chciałam to usłyszec od tego jedynego mężczyzny, którego pragnęłam.
-Rose, nie wiem, co cie napadło m ale musisz wracać do pokoju.
Kiedy znów spróbowałam się do niego zblizyć, powstrzymał mnie , chwytając mocno za nadgarstki. W tej chwili zadrzałam i zobaczylam , że jego wyraz twarzy się zmienił. Coś w nim drgneło. Jakby zapomniał o ostrozności i zapragna mnie równie mocnojak ja jego. Puścil moje ręce i przesuna dłonmi po ramionach. Obja mnie mocno i spojrzał mi w oczy pociomniałym głodnym wzrokiem.
Czułam, jak kładzie mi rekę na karku i wplata palce we włosy. Drugą reką ują mnie pod brodę i uniósł lekko moja twarz, a potem nachylil sie i musna wargami moje usta.
Zadrżałam.
-Uważasz , że jestem ładna?
Patrzył na mnie z powagą.
-Jestes piękna.
-Piękna?
-Tak bardzo , że czasami mnie to boli.
Jego usta odnalazły moje , muskajac je z poczatku delikatnie, a potem coraz bardziej natarczywie, namiętnie. Pocałunki paliły jak ogień. Przesuwał ręce coraz niżej po moich plecach, aż opadły na biodra. Zebrał palcami tkanine sukienki i pociagna w górę. Topniałam pod jego dotykiem, oszołomiona jego pocałunkami. Bymitr uniusł sukienke coraz wyżej, aż w koncu ściągna ją ze mnie przez głowę i rzucił na podłoge.
-Szybko się jej pozbyłeś.-szepnęłam.-Myslałam , że ci się podoba.-Podoba mi się-oddychał równie cięzko, jak ja-Bardzo.
A potem zaniósl mnie do łóżka.
- Rose! – zawołał, cofając się o krok. – Co robisz?
- A jak myślisz?
Przysunęłam się bliżej. Potrzeba dotykania i całowania go
zawładnęła mną bez reszty.
- Jesteś pijana? – spytał, wystawiając rękę w
ostrzegawczym geście.
- Niestety nie. – Nagle ogarnęła mnie niepewność. –
Sądziłam, że chcesz… Nie podobam ci się?
Dymitr szedł przodem. Nagle przyszło mi do głowy, że nie mogę zmarnować takiej okazji. Jednym susem skoczyłam mu na plecy,dokładnie tak, jak mnie uczył. Nie przewidział ataku.
A jednak wykonał błyskawiczny obrót, chwycił mnie w locie jakpiórko i rzucił na ziemię.
Jęknęłam pod ciężarem jego ciała.
— Przecież nie popełniłam błędu!
Strażnik unieruchomił moje nadgarstki. Jego oczy znalazły się na wysokości moich. Nie dostrzegłam w nich zwykłej surowości i powagi. Był wyraźnie ubawiony.
- Zdradził cię okrzyk wojenny. Następnym razem postaraj
się milczeć.
- Rose jest twarda. Poradziłaby sobie.
- Nie widziałeś, jak cierpiała – odparła z uporem. –
Płakała.
- I co z tego? Wszyscy czasem płaczą. Ty również.
- Ale nie ona.
(...) wszyscy musimy czasem robić rzeczy, na które nie mamy ochoty. Takie jest życie.
Wręczył mi małą, płaską torebkę. Zaciekawiona,
otworzyłam ją natychmiast. Był to błyszczyk do ust, dokładnie taki, jaki lubię. Wielokrotnie narzekałam, że mi
się skończył, ale nie sądziłam, że w ogóle słucha.
- Kiedy zdążyłeś go kupić? Obserwowałam cię przez cały czas.
- Sekret strażnika.
- Z jakiej okazji? Pierwszego dnia służby?
- Nie – powiedział po prostu. – Pomyślałem, że się
ucieszysz.
Często nie siła, a doświadczenie decyduje o zwycięstwie.
- Nie wiesz przypadkiem, komu właśnie groziłam?
- Pojęcia nie mam.
[...] serce kobiety jest niezgłębioną tajemnicą..." ~ Mason, str.94
W tamtej chwili poczułam, że miał rację. W jakimś sensie uświadomiłam sobie, że życie, śmierć, dobro i zło są ze sobą nierozerwalnie związane.
Największe rewolucje odbywają się w ciszy i w cieniu.
Dlaczego wciąż wdawałam się głupie romanse z innymi chłopakami, skoro miałam pod ręką idealnego kandydta, któremu na mnie zależało? Czemu nic do niego nie czułam? Odpowiedź pojawiła się natychmiast. Nie mogłam zostać dziewczyną Masona, ponieważ mężczyzna, którego pragnęłam trzyamć w ramionach i słuchać, jak szepce mi do ucha prowokujące rzeczy, miał rosyjski akcent.
-Dobra, poddaję się. Wiem, że znasz odpowiedź,
ale postanowiłeś się ze mną droczyć. Jestem w centrum
handlowy i spotykam strzygę. Co mam robić?
Spojrzał poważnie.
- Uciekać.
- Załóżmy, że znów uda ci się ją porwać i wybierzecie się na zakupy. W sklepie atakuje was strzyga. Co robisz?
- Zależy, w jakim sklepie.
W tej samej chwili minęła nas Mia. Nie mogła usłyszeć, o czym rozmawiamy, ale zwróciła uwagę na podniesione głosy. Uśmiechnęła się szeroko.
-Kłopoty w raju?
-Poszukaj lepiej czegoś na uspokojenie i zamknij za sobą drzwi do piekła.
W pewnej chwili zerknął na mnie i zaklął po rosyjsku.
— Twoje ręce. — Nigdy nie tłumaczył mi tego, co mówi
w ojczystym języku, ale nauczyłam się rozpoznawać niektóre słowa. — Gdzie podziałaś rękawiczki?
Spojrzałam na dłonie. Narażałam je od tygodni, a dzisiejszy
trening zwieńczył dzieło zniszczenia. Miałam czerwoną, szorstką skórę, popękaną gdzieniegdzie do krwi. Pojawiły się też odciski.
— Nie mam rękawiczek. Nie były mi potrzebne..."
Dymitr zaklął znowu i kazał mi usiąść na krześle. Po chwili wrócił z apteczką.
Jeśli pozwolę sobie pokochać ciebie, nie będę chronił Lissy. Bo to ciebie bym zasłonił. ~Dymitr.
-Już cię tu nie ma. – Dymitr puścił go i chłopak
wybiegł z pokoju jeszcze szybciej, niż strażnik się w nim
znalazł.
Przyszła kolej na mnie. Dymitr obrócił się z
niebezpiecznym błyskiem w oku. Nie powiedział ani słowa,
ale jego gniewne spojrzenie krzyczało głośno i wyraźnie.
-W ten oto subtelny sposób nazywasz mnie
dziwką?
- Różne historie krążą wśród studentów. Także na
twój temat.
Zabolało.
- Podoba ci się to, co widzisz? – spytałam
zaczepnie.
- Uważasz,że jestem ładna?
Patrzył na mnie z powagą.
- Jesteś piękna.
- Piękna?
- Tak bardzo, że czasem mnie to boli.
Dymitr już był przy mnie. Nachylił się i delikatnie
dźwignął z podłogi. A potem niósł mnie w ramionach, jak wtedy, gdy złamałam nogę.
- Cześć, towarzyszu – mruknęłam sennie. – Miałeś rację
co do strzyg. – Ogarnęła mnie ciemność, powieki same mi
opadały.