cytaty z książki "W skali od 1 do 10"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Płakanie jest czymś szlachetnym, gdy nie jest samolubne.
Muszę być ponad dziesięć razy lepsza niż każda osoba dokoła mnie, zanim ktokolwiek się ocknie i mnie zauważy.
Toby pomaga, ale nie jest moim lekarstwem. Nie ma lekarstwa. Oprócz mnie – bo tylko ja mogę sobie pomóc.
Bum. Moment nicości. Bum. Chwila spokoju i ciszy.
Ma to jednak pewien minus, bo gdy zawroty głowy mijają, złe myśli zaczynają wrzeszczeć w głowie ze zdwojoną mocą, okropne i intensywne. Czujesz się wtedy nie tylko żałosna, głupia i brzydka, ale też jak frajerka, która sądziła, że tłuczenie głową w ścianę faktycznie w czymś pomoże. Nie potrafisz się jednak powstrzymać, więc uderzasz ponownie, wpadając w błędne koło.
Bum.
- Świr z ciebie - mruczę, odwracając się i próbując sobie wmówić, że jeszcze nie jest rano.
- To ty jesteś tu pacjentem, nie ja - odpowiada dowcipnie.
Wiedziałam, że na tym świecie istnieją mili ludzie: ci, którzy pomagają staruszkom przejść przez jezdnię i rozdają kanapki bezdomnym. Są też bezmyślni poszukiwacze przyjemności, którzy za bardzo kochają siebie. Są też źli ludzie: złodzieje, seryjni mordercy, szaleńcy z siekierami. No i jestem ja. Byłam najniebezpieczniejszą osobą spośród tych wszystkich gatunków. Wiedziałam, że jestem zła.
Szpitale psychiatryczne nie są miejscem, za którym się tęskni, ale zastanawiam się, co się tam dzieje i ile czasu zajmie, zanim mój pobyt stanie się wyblakłą szramą wyrytą w pamięci, jak białe kreski na mojej skórze.
Byłam żywa i boleśnie świadoma każdego oddechu, każdego poruszenia na powierzchni wody, gdy moje zlodowaciałe palce drgały. Popękany szkarłatny lakier do paznokci. Woda przybrała bladoróżową barwę tam, gdzie z włosów zaczęła mi schodzić farba. Na zewnątrz zaczynało się ściemniać, dzień dobiegał końca, zegar tykał, a ja wciąż byłam żywa.
Życie. Ludzie trwają w chciwym, obojętnym mignięciu. Jak stado rybek poruszających się z pływem po ostateczną nagrodę w postaci śmierci.
Iris nie była powodem, dla którego zachorowałam, była jedynie katalizatorem.
Nie potrafię opisać uczucia bycia żywą temu, kto nie tonął w ciemnościach. Bycie żywą jest surowe i tak przerażające, że czasem wracam myślami do przeszłości i ciemność znów mnie kusi, by wczołgać się w jej głąb i płaszczyć się u jej stóp.
Czasem robię krok do tyłu. Ale życie jest też niezwykle piękne i barwne i są dni, kiedy śmieję się, aż brakuje mi tchu, i pękam z radości.
Jest różnica pomiędzy pragnieniem poprawy, a potrzebą poprawy. Moim zdaniem każdy może wrócić do zdrowia. To długi proces, który czasem trwa całe lata, ale jest możliwy.
Nie ma współczucia dla psycholi. Ludzie nie chcieli mieć nic wspólnego z dziewczyną, która dla zabawy tnie sobie skórę. Tymczasem ja wcale nie byłam problemem, tylko miałam problemy.