cytaty z książki "Zapiski starego świntucha"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Intelektualista to człowiek mówiący zawile o rzeczach prostych; artysta - to człowieka mówiący prosto o rzeczach zawiłych.
Lepsze miasta, lepsze czasy, lepsza miłość, lepsze szczęście, lepsze cokolwiek, ludzie nigdy ich nie znajdą i nigdy nie przestaną szukać.
Na pewno przynajmniej raz w życiu zdarzyło się wam siedzieć w pokoju pełnym ludzi, dzięki którym znów czuliście się wspaniale, przez samo to, że tam byliście, że na nich patrzyliście i ich słuchaliście - to była jedna z tych magicznych chwil.
Różnica między Sztuką a Życiem polega na tym, że Sztuka jest znośniejsza.
był to pierwszy, rozpoznawalny symptom Zamarzniętego Chłopca. wiedziałem, że coś ze mną nie tak, lecz nie uważałem siebie za chorego psychicznie- po prostu nie mogłem zrozumieć, jak inni mogą tak łatwo się wkurwiać, by później tak samo łatwo zapomnieć o swojej wściekłości i się cieszyć, i jak mogą się WSZYSTKIM przejmować, gdy wszystko było przecież takie nudne.
Ktokolwiek wymyślił tę grę, wymyślił prawdziwy majstersztyk, załóżmy że to Bóg - od dawna zasługiwał na strzał między oczy; tylko że ten drań nigdy się nie pokazuje i trudno Go zdybać i wziąć na muszkę. Era Zamachowców ominęła najgrubszą rybę ze wszystkich. Jakiś czas temu prawie dopadli Syna, ale ten wyśliznął się jak piskorz i do dziś musimy w łazience, na śliskiej podłodze, lecieć na ryja. Duch Święty? Ten się nigdy nie pokazał: rozparł się wygodnie i teraz z całym spokojem wyciera sobie kutasa - najbardziej cwany z całej trójki.
Kobiety lecą zwykle na najgorszego idiotę, jakiego tylko uda im się znaleźć; dlatego też jako ludzkość jesteśmy tam, gdzie jesteśmy: spłodziliśmy o wiele bardziej cwanych i o wiele dłużej żyjących casanowów, a wszyscy puści w środku jak wielkanocne zajączki z czekolady, które wpychamy w nasze dzieci.
No dobra, to jaka jest różnica między facetem, który siedzi, a facetem, którego mijasz na ulicy? – ten, który siedzi, jest tak samo przegrany jak ten na ulicy, tyle że tamten przynajmniej próbował.
w rzadkich chwilach jestem artystą [...] przez większość czasu jestem nikim.
wszystko zaczyna się i kończy na skrzynkach na listy i jeśli kiedyś wymyślimy sposób na to, jak można się bez nich obejść, to raptem się okaże, ile zaoszczędzimy sobie cierpień. w tej chwili naszą jedyną nadzieją jest bomba wodorowa, ale jestem tak przygnębiony, że nie sądzę, by i ona była remedium.
...tkwię w słoju na złote rybki, w przeogromnym akwarium i moje płetwy nie są wystarczająco silne, bym mógł poruszać się po tym podwodnym mieście, rozumiesz? robię co mogę, choć cała magia dawno już prysła. wygląda na to, że sam nie potrafię się wyciągnąć z tego stanu zobojętnienia i wykrzesać z siebie choćby iskierki "inspiracji" - żadnego pisania, żadnego pieprzenia żadnego niczego;nie mogę pić, nie mogę jeść, nie mogę się nakręcić. kompletna obojętność. apatia. i nic nie chce zadziałać. ciągnie się to zdecydowanie za długo - ta hibernacja, ta niekończąca się noc.
nic więc dziwnego, że dla niektórych pisarzy, łącznie z astronomicznie impertynenckim Bukowskim, seks jest najoczywistszą tragikomedią. i jeśli o nim piszę, to nie dlatego, że jest przedmiotem mojej obsesji, lecz dlatego, że jest pewnego rodzaju farsą, gdzie podczas antraktów można sobie popłakać w chusteczkę. Giovanni Boccaccio pisał takie rzeczy o wiele lepiej niż ja, ale on miał i dystans, i styl. ja wciąż jestem zbyt blisko obiektu, by wyrażać się przyzwoicie, a ludzie myślą, że jestem po prostu plugawy. więc jeśli nie czytaliście jeszcze Boccaccia, to zacznijcie. możecie zacząć od „Dekameronu”.
...tkwię w słoju na złote rybki, w przeogromnym akwarium i moje płetwy nie są wystarczająco silne, bym mógł poruszać się po tym podwodnym mieście, rozumiesz? robię co mogę, choć cała magia dawno już prysła. wygląda na to, że sam nie potrafię się wyciągnąć z tego stanu zobojętnienia i wykrzesać z siebie choćby iskierki "inspiracji" - żadnego pisania, żadnego pieprzenia żadnego niczego;nie mogę pić, nie mogę jeść, nie mogę się nakręcić. kompletna obojętność. apatia. i nic nie chce zadziałać. ciągnie się to zdecydowanie za długo - ta hibernacja, ta niekończąca się noc.
upadłem na ulicę pełną szczurów, zużytych prezerwatyw, podartych gazet, uszczelek, gwoździ, spalonych zapałek, pudełek po zapałkach, zaschniętych dżdżownic; na bruk lepki od obciągania fiutów, mokry od sadystycznych cieni, zagłodzonych kotów, podpasek, petów. I wtedy do mnie dotarło, że przecież i tak mam szczęście, bo to "pokorni odziedziczą ziemię".
pamiętam tam takie stwierdzenie Whitmana: "aby mieć świetnych poetów, potrzebujemy świetnych czytelników". wiesz, zawsze miałem Whitmana za lepszego od siebie, o ile to cokolwiek znaczy, ale tym razem uważam, że powinien był powiedzieć na odwrót, czyli: "aby mieć świetnych czytelników, potrzebujemy świetnych poetów".
Jeśli chcesz wiedzieć kim, są twoi przyjaciele, załatw sobie wyrok więzienia.
nie umieranie jest najgorsze; najgorsze jest to, że się zgubiłem.
JEDZ!
– one mają takie małe dupki... widzę je... ooo...
– wszystko, co jesz, ma jakąś dupę. ty masz dupę, ja mam dupę, wszyscy mamy dupy. twoja purpurowa „Szpilka-do-krawata” też ma dupę...
seks jest interesujący, ale nie aż tak ważny. chodzi mi o to, że nie jest aż tak ważny – z fizycznego punktu widzenia – jak wydalanie. facet może przeżyć i 70 lat bez jednego numeru, ale umarłby w ciągu tygodnia, gdyby nie był w stanie walnąć klocka.
Wyjechałem z Filadelfii - w poszukiwaniu nowych kłopotów. Kłopoty znalazłem, jak zwykle, ale tego, czego szukałem - poza kłopotami - jeszcze nie.
Możesz zamknąć tygrysa w klatce, ale nigdy nie będziesz miał pewności, że go złamałeś. Z ludźmi jest łatwiej.
- a czy ona was kochała?
- jeśli nawet, to jako przedłużenie samej siebie.
- a czym innym może być miłość?
- zdroworozsądkowym troszczeniem się o coś, o czym się myśli, że jest bardzo dobre. Nie muszą to być więzy krwi. To może być również czerwona piłka do gry na plaży albo tost z masłem.
- chcecie przez to powiedzieć, że potrafilibyście KOCHAĆ tost z masłem?
- tylko niektóre, sir. I tylko w niektóre poranki. I tylko pod pewnym kątem padania promieni słońca. A miłość - ta przychodzi i odchodzi niezauważalnie.
- czy sądzicie, że można kochać człowieka?
- oczywiście; zwłaszcza gdy się go dobrze nie zna. Lubię patrzeć na nich przez okno, jak chodzą po ulicy.
zimne gówno czy ciepłe gówno - to zawsze gówno.
w prawdziwej przyjaźni właśnie o to chodzi - o dzielenie tych samych przesądów na podstawie tych samych doświadczeń.
jest tylko jedno miejsce, gdzie powinno się pisać - w SAMOTNI, siedząc przed maszyną do pisania. pisarz, który musi WYJŚĆ na ulicę, jest pisarzem, który ulicy w ogóle nie zna.
staliśmy oboje przed moimi drzwiami. – panie wybaczą – powiedziałem – ale muszę pójść na chwilę do toalety.
usiadłem na muszli i powoli walnąłem wspaniałą, piwno-wódkowo-winno-whiskaczową kupę.
kurwa! ktokolwiek wymyślił tę grę, wymyślił prawdziwy majstersztyk. załóżmy, że to Bóg – od dawna za‐ sługiwał na strzał między oczy; tylko że ten drań nigdy się nie pokazuje i trudno Go zdybać i wziąć na muszkę. Era Zamachowców ominęła najgrubszą rybę ze wszystkich. jakiś czas temu prawie dopadli Syna, ale ten wyśliznął się jak piskorz i do dziś musimy w łazience, na śliskiej podłodze, lecieć na ryja. Duch Święty? ten się nigdy nie pokazał: rozparł się wygodnie i teraz z całym spokojem wyciera sobie kutasa – najbardziej cwany z całej trójki.
O, Mack miał wielkiego chuja! ależ Mack miał chuja! Mack miał największego chuja w całym mieście, największego chuja na za‐ chód od Missisipi! nikt nie mówił o niczym innym, tylko o chuju Macka. Mack – ten to miał chuja!.
Jensen siedział w fotelu i gapił się na mnie; Jensen lubił siedzieć w fotelu i gapić się na mnie. nie mógł zrozumieć, dlaczego jestem taki głupi. bo ja jestem głupi. ale księżyc też jest głupi.