cytaty z książki "Przebudzenie Lewiatana"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Nie możesz tak po prostu rzucać w ludzi informacjami - powiedział. - Musisz wiedzieć co one znaczą.
Kiedy, zastanawiał się Miller, ktoś przestaje być człowiekiem? Musiał być jakiś moment, podjęta decyzja, przed którą było się jeszcze jedną osobą, a po jej podjęciu - już kimś innym.
- Jesteście dziwni. Ale zabić półtora miliona ludzi z powodu jakichś różnic w budowie szkieletu i slangu...
- Ludzi wrzucano do pieca za znacznie mniej, od kiedy tylko wynaleziono piece.
- Sprawdźmy, czy dobrze rozumiem - powiedział. - Oddasz mi wszystkie królestwa Ziemi, jeśli tylko upadnę na kolana i oddam ci pokłon?...
- Nie wiem, do czego pan nawiązuje.
Oświetlenie zapewniały tanie diody LED z różowawym zabarwieniem, mającym zapewniać ładniejszy odcień skóry, ale zamiast tego nadawało wszystkim wygląd niedogotowanej wołowiny.
Jak cię coś nie zabije, to nie ma o czym mówić.
Ptak może wydostać się z klatki, ale nie wolno mu pozwolić na zbytni rozwój skrzydeł, bo zapomni, że należy do ciebie, i odleci. (Przemyślenia Holdena o relacji Ziemian z Pasiarzami).
First off, get your shit together. Panic doesn’t help. It never helps. Deep breaths, figure this out, make the right moves. Fear is the mind-killer.
Miller zamknął oczy. Jego skafander przypominał, że zostało mu tylko dwadzieścia minut tlenu.
- Nie możesz zabrać Finwala! Nie ma jej i nie ma, i nie ma!
- O szlag – rzucił Miller. - O Jezu.
Puścił wózek, zawracając w stronę rampy, światła i szerokich korytarzy stacji. Wszystko się trzęsło, sama stacja drżała jak ktoś na skraju hipotermii. Tylko, oczywiście, wcale tego nie robiła. Całe drżenie pochodziło od niego. To wszystko było w głosie Erosa. Było tam przez cały czas. Powinien był wiedzieć.
Może wiedział.
Powiedzenie zdenerwowanej kobiecie, jak bardzo robi się atrakcyjna w gniewie, skończyłoby się bardzo niedobrze. (przemyślenia Holdena).
Na trawnikach bawiły się dzieci. Myślał o nich jak o dzieciach, choć pamiętał, że w tym wieku uważał się za dorosłego. Piętnaście, szesnaście lat. Na ich rękach widział opaski SPZ. Chłopcy głośnymi, gniewnymi głosami mówili o tyranii i wolności, dziewczyny przyglądały się ich popisom. Odwieczna, zwierzęca historia, taka sama - niezależnie od tego, czy rozgrywała się na wirującej skale otoczonej próżnią czy w mleńkich rezerwatach szympansów na Ziemi. Nawet w Pasie młodość dawała poczucie niezwyciężenia, nieśmiertelności i nieodparte przekonanie, że dla nich wszystko będzie inne. Prawa fizyki będą łaskawsze, pociski nigdy nie trafią, powietrze nie uleci w próżnię.
Facet z SPZ, Anderson Dawes, siedział na składanym krzesełku przed dziurą Millera i czytał książkę. Taką prawdziwą – cieniutkie strony oprawione w coś, to nawet mogło być skórą. Miller widział je kiedyś na zdjęciach i pomysł, że można przeznaczyć tyle masy na jeden megabajt danych, uznał za wyjątkowo dekadencki.