cytaty z książki "Trhlina"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Bo najgorszy jest strach wywołany przez coś zupełnie zwyczajnego.
Rozumiesz? Wystarczy jedna szczelinka, cienka jak włosek; jedna jedyna, a to już zaczyna działać – twój żałosny mały świat i osobowość czy poczucie tożsamości legają w gruzach. I rozpad, totalny rozkład, z każdą sekundą jest coraz szybszy.
Umierała mi na rękach - nie ciałem, ale duchem. Z każdą sekundą opadała coraz głębiej, zbliżała się do dna, oddalała się, chociaż rozpaczliwie pragnęła, żebym ją złapał i pomógł się wynurzyć.
... mrok nigdy nie służy logice, czerń to królestwo irracjinalnisci".
Wariata można rozpoznać po ruchach,które budzą strach,bo nie mają konkretnego celu ani rozsądnego wytłumaczenia .
Czytałem kiedyś, że osobowość to nic więcej jak tylko suma wspomnień i doświadczeń wynikających z relacji z innymi ludźmi. Coś w tym musi być, bo kiedy one rozsypują się jak domek z kart, przestajesz mieć pewność kim właściwie jesteś.
To była jakaś paranoja, jak tylko wspomniałeś o czymkolwiek zagadkowym, to od razu ogłaszali cię proruskim trollem albo agentem Putina. Jak zacząłem się bronić, że to nieprawda, to oskarżyli mnie o bycie agentem zwyrodniałego Zachodu i kierowanie się proamerykańskimi interesami albo branie kasy od żydowskiego lobby.
Czytając, dosłownie mruczała, a od czasu do czasu w zamyśleniu przeczesywała sobie grzywkę. Jeśli w dłoni zostawały jej wyrwane włosy, poruszała palcami, jakby soliła zupę, strzepując je na dywan – nieświadomy gest, który wykonuje zawsze, gdy jest zdenerwowana, rozdrażniona albo coś się jej nie podoba.
Nadciągał w moją stronę ze swoją samarytańską miną, uosobienie naiwności; szedł mi na pomoc, nie spodziewając się, że zaaplikuję mu kolejną porcję obłędu, którym musiałem się podzielić, żeby moja głowa nie eksplodowała.
Każdy absurd ma swoje pole grawitacyjne o mocy czarnej dziury. To w sumie coś podobnego. Czarna dziura powstaje, gdy gwiazda zapada się do wewnątrz. Absurd pojawia się, gdy do wewnątrz zapada się jakikolwiek sens czy logika.
Traciłem resztki zdrowego rozsądku, w głowie otworzyła mi się śluza z durnymi pomysłami.
Obserwując jego gorączkowe, ale daremne starania, przyszło mi do głowy, że nieprzezwyciężone pragnienie logiki czy racjonalności jest czasem największym szaleństwem.
Ale mrok nigdy nie służył logice, znacznie bardziej zawsze sprzyjało jej światło. Czerń to królestwo irracjonalności, w głowie roiły mi się różne abstrakcyjne wyjaśnienia, lęgły się jak ślepe, białe pluskwy.
Ogłupiony, naiwny typek, który uwierzy w każdą bzdurę, pokrzykując przy tym na innych, żeby nie byli jak barany i nie pozwalali sobą manipulować. Dziś jest tego naprawdę zbyt wiele – prawica, lewica, konspiracje, ezoterycy, faszyści, bolszewicy, antysemici, syjoniści, rusofile, amerykanofile, antysystemowi aktywiści, ekologiczne ruchy społeczne.
Całkiem niedawno czytałem na jakimś blogu ciekawy artykuł o pasożytach żyjących w kurzu; całość uzupełniały zdjęcia mikroskopijnych organizmów w powiększeniu. Przypominały mi się za każdym razem, gdy drobinki pyłu drażniły mój nos albo dostawały się do gardła.
Wydarzenia ostatnich dni wstrząsnęły nami wszystkimi, ale Kerczel był najbardziej racjonalny, najmocniej bazował na rozumie. Do tego fizyk – dla jego psychiki i światopoglądu były to naprawdę silne ciosy. Nie wytrzymał ich i padł znokautowany.
Może będąc w Trybeczu, błądziliśmy przez różne poziomy, które się ze sobą przeplatały. Opuszczając jeden, wchodziliśmy na następny i tak dalej. Droga powrotna jest niemożliwa, więc ugrzęźliśmy na dobre w świecie, w którym nigdy nie było żadnego Davida Kerczela ani żadnego piątego członka grupy. A co jeśli działa to także w drugą stronę? Przecież tego martwego mężczyzny, którego w latach pięćdziesiątych znaleziono w Oponicach, nikt nie szukał i nigdy nie ustalono, o kogo właściwie chodzi. Może o nikogo. W naszej rzeczywistości, do której się wślizgnął, był po prostu… nadprogramowy.
W końcu to właśnie przez absurd, którego oddech czujemy na plecach, wszyscy się gdzieś przemieszczamy.
Kiedy las i ciemność połączą swoje siły, są gorsze niż najbardziej skomplikowany labirynt.
Mało nas, mało nas do pieczenia chleba – dudniło mi w głowie.
Każda zła sytuacja może stać się jeszcze gorsza, jeśli przyczepi się do ciebie piosenka dla dzieci, uwierz mi.
Ale mrok nigdy nie służył logice, znacznie bardziej zawsze sprzyjało jej światło. Czerń to królestwo irracjonalności...
Istnieją dwa typy robotników budowlanych – apatyczni i nerwowi. Pierwsi spokojniutko dzióbią sobie swoją pracę, nie zwracając uwagi na szczegóły czy szerszą perspektywę, na przykład, że zawala się na nich budynek. A ci drudzy robią tragedię nawet z wymiany żarówki.
Oczywiście nie wypowiedziałem tego na głos, nie jestem durniem – niektórych pytań w ciemności po prostu się nie zadaje.
Mieliśmy ten pierdolony telefon i sygnał, wiedzieliśmy, gdzie chcemy zadzwonić, ale po prostu nie byliśmy w stanie tego zrobić. Jak dziadek z Alzheimerem błądzący po własnym mieszkaniu. Wie, gdzie jest, płacze z bezradności, ale mimo wszystko nie może trafić do łazienki. Jedna informacja w głowie nie łączy się z drugą i choćby się zesrał ze wściekłości, to obwód się nie zamknie.
To był totalnie rozstrojony człowiek, rozdarty na strzępy. Chciałem dowiedzieć się co go tak rozbiło. Przynajmniej wtedy miałem takie myśli. Dziś już rozumiem, że mi też odwalało. Zaraziłem się od niego szaleństwem. Gdybym miał chociaż gram zdrowego rozsądku, to z miejsca wypieprzył bym te płyty do śmietnika, a jeszcze wcześniej spryskał bym je farbą i profilaktycznie podpalił. Ale ja zamiast tego wstałem z wersalki, podszedłem do gramofonu i przełożyłem płytę na drugą stronę.
Może to tylko zbieg okolicznośc. Może. Mimo wszystko nie wiadomo, jak potoczyły się losy ludzi, którzy byli ich bohaterami. Co stało się z leśniczym Samszalyiem? Gdzie zniknęła Maria Szvajzerova? Co po drodze z kamieniołomu przydarzyło się Andrejowi Murgaszowi? Gdzie przez trzy i pół miesiąca przebywał Walter Fischer i skąd wzięły się te poparzenia i wstrząs psychiczny, po których już nigdy nie doszedł do siebie? Kim był mężczyzna znaleziony w pobliżu Oponic i dlaczego zmarł? Gdzie podziali się Belanoviczowie? Dokąd ze swojego domu udał się na zawsze Antonin Topil? I co w ciągu tej godziny, którą jechał ze Skycova, przydarzyło się Janowi Szali? Tylko pytania i żadnych odpowiedzi.
Była bardzo ładna, ale znacznie bardziej niż jej uroda rozczulała mnie radość, z jaką się do mnie uśmiecha. Naprawdę mnie kochała, rozumiesz? A ja ją za to.
Fizycy zastanawiają się na przykład nad wieloświatem wyspowym, inflacyjnym, branowym, cyklicznym, kwantowym czy holograficznym. Nawet nie wiesz kiedy, a zaczyna ci walić od tego w dekiel. Ludzki mózg nie jest przystosowany do rozmyślania o takich rzeczach. W każdym razie ja mogę tylko i wyłącznie snuć na ten temat jedynie rozważania. Jeśli w Trybeczu znajduje się jakiś punkt przecięcia, to z fizyką czy bez, niczego to nie zmienia. Jakby w niektórych miejscach krzyżowały się tam różne możliwości, wszechświaty, tożsamości.
Czy ja w ogóle żyję na tym samym świecie, czy to ta sama rzeczywistość, w której pojechaliśmy z Mią w Trybecz?