cytaty z książki "Deszczowa kołysanka"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dawid Rytner ma drugą twarz, której nikt nie zna i wyznaje zasadę, że aby utrzymać związek trzeba jak najwięcej kłamać i nigdy, absolutnie nigdy nie mówić prawdy.
(…) w tym świecie pełnym obojętności, interesowności i zwodzenia, ludzi, którzy kochają – nazywa się wariatami, a tych, którzy nie potrafią kochać – drugi człowiek służy im tylko do zaspokajania własnych interesów – nazywa się normalnymi. (…) i jeśli miałaby znowu wrócić do tamtego człowieka, który ja przyciągał i odpychał, który nie potrafił kochać, ale był postrzegany jako - normalny - to ona wybiera – wariata - z pełną świadomością tej decyzji.
Patryk. Tak bardzo go kochałam. Nawet jego imię, głos, grymas twarzy, ruch rąk. Wszystko. Ale on mnie nigdy nie chciał. Z kolei, kiedy chciałam odejść, on nagle zaczynał się starać.
Wracały tylko nieustannie obrazy tamtego zdarzenia. I rozdzierające poczucie straty.
Jeśli już się dowiesz, czego chcesz, to dbaj o to z całych sił.
Pije pan dalej czerwone wino i je zielone winogrona patrząc w wilgotne oczy Ewy i dotykając jej włosów spływających na ramiona. Czy to panu pomoże w tej sytuacji? Niech pan się ogarnie i odpowie mi na pytanie, o której godzinie feralnego dnia wyszedł pan z biura?
Powinienem go zabić za to, co jej zrobił, za to, co nam zrobił. Szedłem coraz szybciej a burza myśli przetaczała się przez mój umysł. Pozostawić karę Bogu? Diabłu? Dotarłem do biura i zatrzasnąłem za sobą drzwi. Chciałem położyć się tylko na chwilę, ale nawet nie wiem, kiedy zapadłem w ciężki, niespokojny sen, który nie przyniósł mi odpoczynku ani nie rozjaśnił moich myśli.
Patrzyłem na niego z uwagą. Kurczę, wszyscy kłamią, ale ten gość wydawał mi się szczery. Nie uważałem tego za dobry znak. Czyżbym tracił detektywistyczną czujność? Może usypiał moją podejrzliwość tym egzaltowanym stanem zakochania, który opisywał, a który przywoływał w mojej głowie – bardziej wyraźną, niż bym sobie tego życzył - wspomnienie Eli. Jeśli nie on to, kto? - analizowałem w myślach.
Z jednej strony przez te wszystkie lata nie mogłem znieść samotności, z drugiej strony ludzie mnie drażnili, męczyli, ich pusta gadanina, pozbawiona polotu i sensu, ciągłe mamlanie wszystkich przyziemnych plotek, spraw, używanie innych do własnych celów, wszędobylski egoizm. Żyłem na swojej pustyni, z której czasem wychodziłem pogadać z ludźmi, by sami w końcu przez własną paplaninę, przez pomyłkę, jakiś błąd w zeznaniach, przyznawali się w końcu do zbrodni, którą popełnili.