cytaty z książki "Wróbelek z kości"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
A wolałbym nie rozumieć, bo rozumienie nic nie daje. Kiedy się rozumie, to jest jeszcze gorzej.
Chce wiedzieć, jak można pomóc, by nikt nie musiał zaszywać sobie ust. Chce wiedzieć, czemu tak długo są zamknięci. Dlaczego nikt nie słucha. Dlaczego to niezgodne z prawem, że ludzie starają się ratować bliskich. Dlaczego chęć do życia jest bezprawna.
Kiedyś – szepce. I ten szept brzmi tak świetliście, jakby się urodziło tysiąc gwiazd. Ale nie mówię nikomu, że go słyszę.
Może to nic nikogo nie obchodzi. Może ciebie tak naprawdę nie ma.
Na dworze dzień już się zaczął. Ludzie się śmieją i chodzą i krzyczą i jeżdżą samochodami i pracują i latają samolotami i pływają w morzu i rosną i gotują i czytają i robią przeróżne rzeczy. Ludzie żyją - i nikt nie wie, jaki to dzisiaj dzień.
Kiedyś mama się przekona, że patrzenie wstecz jest ważne tak samo jak patrzenie w przyszłość, choćby nie wiem ile przynosiło smutku.
Bo czasem ludzie tu przestają mówić i przestają prosić, i przestają wspominać - no i zaczynają tracić ociupinę siebie.
Nikt nie chciałby zamieszkać w pustym mieście, gdzie nie ma nic oprócz wspomnień.
Są takie zasady, których nie trzeba sobie przypominać. Są takie zasady, które się zna i już.
Czasami moje sny wydają się tak prawdziwe, że gdy się budzę, trochę trwa, zanim odróżnię prawdziwość od snu.
Ale nie mam pojęcia, co by odpowiedzieć. Nigdy. Wiem dopiero, jak już jest za późno.
Każdy z nas tutaj ma wspomnienia, które go trzymają. Każdy ma coś takiego, o czym myśli, żeby się nie dać przygnieść.
Potrzebuję historii innych ludzi. Potrzebuję ich, żeby mieć co wspominać.
Mówią, że ten cały obłęd jest przez niego. A przecież on był jeszcze dzieckiem i nie chciał jeszcze byś dorosły.
Nie mówię nic. Nie mówię ani słowa. Mam w głowie za dużo słów, żeby przy tej guli w gardle wydobyć z siebie chociaż jedno.
Jak chcesz być silny, to ostatnią rzeczą, jaką powinieneś się żywić, jest to jedzenie.
Odszukuję notes i ołówek - i zaczynam pisać. Litery płyną mi z wnętrza same, więc piszę bez namysłu, co, kiedy, gdzie i po co. Głowę mam pełną wspomnień sprzed wynalezienia siatki. Historii, które się jeszcze nawet nie zdarzyły. Historii, o jakich świat nie dowie się przez długie lata. Wszystkie kłębią mi się w głowie, a ja je wsysam i każę im czekać. Bo najpierw muszę napisać najważniejszą z wszystkich. Bajkę, która właściwie nie jest bajką. Historię, którą trzeba opowiedzieć, choćby nie wiem jak to było trudne.
Bo jak chce się mieć szczęście, to chyba trzeba w nie wierzyć. Na tym polega szczęście. Trzeba wiedzieć, że nadchodzi, żeby je zobaczyć , kiedy przyjdzie.
Patrzę, jak po niebie suną chmury. I słyszę szept w uchu, że teraz, w tej chwili jestem wolny. Gdybym chciał, mógłbym zostać tu na zawsze. Jestem poza. Naprawdę, nie w wyobrażeniu.