cytaty z książki "Żmija"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
- Z lewa chujnia - wyjaśnił Jakow lwowicz Awierbach - Z prawa chujnia. A pośrodku pizdiec.
Pairiki (...) nienawidzą rodzaju ludzkiego, opętane wręcz żądzą, by szkodzić ludziom, by ich krzywdzić, by siać zwątpienie i rozpacz. (...) A że ma moc ograniczoną, potrzebuje pomocnika. Wspólnika w dziele czynienia zła. A w tej dziedzinie nikt i nic nie dorówna człowiekowi. Nikt i nic nie wykaże w okrucieństwie równego zapału, pasji i inwencji. Żaden demon ani żaden potwór...
Walera, kalkulując, że lepiej wyjdzie na udawaniu posłusznego, przybrał pokornie niewinną minę. Wypisz wymaluj kot, który nasrał za telewizorem.
Człowieczeństwo na wojnie to ułuda, to majak, to mrzonka. Nie można pozostać człowiekiem na wojnie, nie da się, biorąc udział w wojnie, zachować i ocalić swego człowieczeństwa. Bo wojna i człowieczeństwo to pojęcia wzajem się wykluczające.
-Będę się starał o przeniesienie - oświadczył po chwili Łomonosow. - Nie chcę z wami służyć. Ale nie obawiaj się. Nie złożę meldunku, nie doniosę, nie wydam was. Powtórz to Samojłowi i Awierbachowi. Nie muszą się boczyć i łypać wilkiem. A jeśli nie uwierzą... Cóż, niech robią, co uznają za konieczne. Zacharycz chodzi za mną od dwóch dni, chodzi i spogląda na moje plecy. Jakby już wymalowano tam tarczę strzelecką. Z tym akurat się pogodzę. Albowiem, jak pisał pewien oficjalnie nieistniejący człowiek pióra, jest wiele rzeczy, których człowiek nie powinien widzieć ani oglądać, a jeśli je widział, lepiej, żeby umarł.
- Towarzyszu majorze
- Tak?
- Wyście się modlili.
- Doprawdy? - Sawieliew uśmiechnął się lekko. - Wierzyć się nie chce. To straszne, co ta wojna robi z człowieka.
- Stój, kto idzie? - zawołał, unosząc AK-74. - Dost ya duszman? Przyjaciel czy wróg?
- Wróg! - odpowiedział mu zaa skał dźwięczny głos. - Nie macie w tej okolicy żadnych przyjaciół, szurawi.
- Idziemy z bronią, jak rozumiem?
- W tym kraju, profesorku - Barmalej spojrzał na niego chłodno - mężczyzna bez broni to jak mężczyzna bez jaj.
Nastała jedna wielka Kraina Cudów, oniryczna federacyjna Limono-Apielsinia, widmowe uniwersum reklam telewizyjnych, świat, gdzie piwo bałtica leje się jak Niagara, kobiety menstruują na niebiesko, batoniki “Snickers” sycą głód u mężczyzn, kinder-siurprizy u dzieci, whiskas u kotów, a szampon Head & Shoulders likwiduje łupież u nich wszystkich razem wziętych.
-Ech,chujowo z tym gadaniem,bo sensu w tym ni chuja i na chuj nam cała ta filozofia-oświadczył.
Lewart uznał, że czas na pytanie o znaczeniu egzystencjalnym.
– Powiedzcie – uniósł wzrok – jak tu jest?
Barmalej parsknął.
– Jak tu jest, pytasz? Powiedz mu, Jakor, jak tu jest.
– Z lewa chujnia – wyjaśnił Jakow Lwowicz Awierbach. – Z prawa chujnia. A pośrodku pizdiec.
- To, dla przykładu, jest onyks. Kamień ozdobny, półszlachetny. Posiada wartość. Leży sobie, a my po nim depczemy.
Piasek mam w uszach. Piasek mam w zębach i miałem go w żarciu. Piasek mam w gaciach. Piasek mam w dupie nawet.
Wojna plugawi. Każdy przelew krwi pociąga za sobą nieczystość i zbrukanie. Każdy, kto bierze udział w wojnie, zostaje wojną skażony i wykoślawiony. Wojna wyzwala w nim najgorsze instynkty. Zdziczenie i zezwierzęcenie stają się czymś nie tylko zwykłym i powszednim, ale wręcz banalnym.
A mieszkańcy wiosek, jak zwykle, spędzili do kupy rozpierzchnięte barany. Jak zwykle, pogrzebali zabitych krewnych i znajomych. I - jak zwykle - wzięli się za odbudowę.
W tym kraju (...) mężczyzna bez broni to jak mężczyzna bez jaj. Jest jedynie mężczyzną tytularnym.
A na wojnie się ginie,Bóg jeden wie,czy przeżyjemy.I co zrobić,by przeżyć. -Przeżyć-dodał zapatrzony przed siebie Łomonosow- i pozostać człowiekiem.Zachować człowieczeństwo. -Nie da się-wyrzekł wolno Lewart.-Nie da się zachować człowieczeństwa na wojnie. -Wojna plugawi.Każdy przelew krwi pociąga za sobą nieczystość i zbrukanie.Każdy,kto bierze udział w wojnie,zostaje wojną skażony i wykoślawiony.
- Szczur - wtrącił się spokojnie Łomonsow. - Rattus norvegicus. Z pewnością świetnie ci znany. Jeśli nie z naukowej nazwy, to z postaci. [...] szczerzy ząbki i wybałusza małe czarne ślepka. To jest właśnie szczur.
Karter wybałuszył ślepka.
Ech, chuj z tym gadaniem, bo sensu w tym ni chuja i na chuj nam cała ta filozofia, oświadczył.
Zdecydujmy, gospoda unteroficery, co czynić z tak ładnie zapowiadającym się popołudniem, być może ostatnim wolnym, być może już jutro pogonią nas znowu na wojnę, każdego w inny kraniec tej żyznej krainy, żeby ją cholera wzięła i zaraza zjadła. Koncepcje są otóż dwie. Alternatywne. Pić albo jebać.
Nie pojmuję, zmarszczył brwi Sańka Gubar, dlaczego to musi być alternatywa.