cytaty z książek autora "Ernesto Che Guevara"
Słowo, które najlepiej określa Cuzco, to wspomnienie. Nieuchwytny pył dawnych epok osiada na jego ulicach. Do Cuzco nie jedzie się obejrzeć konkretne dzieło, a raczej by chłonąć atmosferę jaka panuje w całym mieście: ciszę - choć miejscami można wyczuć lekki niepokój - jaka zapadła po śmierci uadłej cywilizacji.
Staraliśmy się zawsze traktować rannych inaczej, niż to robiło wojsko, które nie tylko dobijało naszych rannych towarzyszy, lecz i porzucało własnych. Ta różnica, z upływem czasu, przyniosła coraz większe efekty i stanowiła jeden z czynników naszego sukcesu.
Dokonaliśmy desantu 2 grudnia w miejscu znanym jako plaża Las Coroladas, tracąc prawie cały nasz ekwipunek i maszerując przez wiele nie kończących się godzin po bagnistych nadmorskich terenach, do tego jeszcze w nowych butach, co spowodowało, że prawie cały oddział miał pęcherze na stopach. Ale buty i grzybica nie były jedynymi naszymi wrogami. Przybywaliśmy na Kubę po siedmiu dniach przeprawy przez Zatokę Meksykańską i Morze Karaibskie bez żywności i na lichym statku; prawie wszyscy cierpieli na morską chorobę, gdyż nie byli przyzwyczajeni do morza ani nie znali sztuki nawigacji. Wypłynęliśmy 25 listopada z portu Tuxpan, kiedy nadszedł sztorm z północy i wyjście w morze było zabronione. Wszystko to wywarło swój wpływ na oddział złożony z nowicjuszy, którzy nigdy przedtem nie brali udziału w walce.
We wszystkich ważniejszych miejscowościach kraju istniały grupy walczące z reżymem Batisty, niemniej dwa najważniesze bieguny walki znajdowały się w Hawanie i w Santiago. W pierwszym z tych ośrodków Ruch [26 Lipca] nie zdołał rozwinąć akcji zbrojnej o trwałym i wyraźnym charakterze. Santiago natomiast przekształciło się w główny bastion długotrwałej batalii przeciwko batistowskiej dyktaturze, gdyż było geograficznie związane z Sierra Maestra.
Chyba wtedy stanąłem po raz pierwszy w obliczu dylematu: moje powołanie lekarza a moje obowiązki żołnierza rewolucji. Miałem przed sobą plecak medykamentów i skrzynię z nabojami, obie te rzeczy były zbyt ciężkie, by nieść je jednocześnie. Zabrałem skrzynię z amunicją, pozostawiając plecak, aby przebyć otwartą przestrzeń, jaka dzieliła mnie od trzcin.
Jedynym towarem, którego nigdy - lub prawie nigdy - nie brakowało nam w Sierra Maestra, była kawa, czasami natomiast odczuwaliśmy brak soli, substancji tak bardzo potrzebnej do życia, której wartość odczuwało się dopiero wtedy, kiedy cierpieliśmy na jej niedostatek.