cytaty z książek autora "Vicki Myron"
Większość zwierząt nigdy nie zapomina okazanego im serca. To jest dla nich naprawdę ważne. W niczym nie przypominają ludzi, którzy, choćbyś nie wiem jak się starał, zawsze znajdą sposób, żeby Cię zawieść. Zwierzęta już do końca życia pozostaną Ci wdzięczne.
Łatwo jest się poddać i odpuścić sobie cały dzień. A kiedy zaczniesz odpuszczać sobie całe dni, dokąd Cię to zaprowadzi?
Anioły są między nami i pomagają nam się rozwijać. Wierzę w "momenty nauki", dzięki którym - jeśli nasze oczy i serca są otwarte - możemy się wiele dowiedzieć o życiu. Anioły sposobności - jak je nazywam - przybierają różne formy. Przychodzą jako osoby ważne dla nas, ale również pod postacią przypadkowo napotkanych ludzi.
Życie Deweya przekazało nam ważną lekcję: nigdy się nie poddawaj. Znajdź swoje miejsce. Możesz zmienić świat.
Miłość chodzi tak pokrętnymi ścieżkami, jest tak nielogiczna i zrozumiała jedynie dla serca... Czy coś można stwierdzić na pewno?
Dobre chwile, złe chwile, to jest tylko życie. Niech biegnie naprzód. Nie ma powodu grzebać w przeszłości. Najważniejsze pozostaje pytanie, z kim będziesz je dzielić jutro.
Anioły przychodzą do nas pod różnymi postaciami. Miłość może nadejść z najmniej oczekiwanej strony. Jedno wyjątkowe zwierze może odmienić człowiekowi życie. Może odmienić życie całego miasteczka. W pewnym sensie może odmienić świat.
Nagle Dewey wpadł między nas z głową zaplątaną w ucho od reklamówki, w której przechowywałyśmy ozdoby. Zaraz rzucił się w przeciwną stronę i pobiegł na drugi koniec biblioteki, by lekko się zataczając, znów do nas wrócić.
- Dawać go!
Zrobił unik i pobiegł przed siebie, by za chwilę pojawić się znowu. Cynthia zablokowała przejście koło drzwi, a ja zajęłam pozycję przy ladzie. Trasa sprintu Deweya biegła właśnie między nami. Widziałam w jego oczach dziki obłęd. Nie miał pojęcia, jak się uwolnić od przeklętej torby wokół szyi. Myślał tylko o jednym: Biegnij, Dewey, biegnij. Może potwór sam odleci.
Po chwili ścigaliśmy do w czwórkę czy nawet piątkę, ale nie był sposobu na jego uniki i niesamowity sprint. Na pewno nie pomogły też nasze ataki śmiechu.
- Przepraszam, Dewey, ale musisz przyznać, że to okropnie śmieszne.
Kocimiętka:)
W końcu Doris dała się ubłagać i kilka listków wylądowało na podłodze. Dewey oszalał. Zaczął tak mocno je wąchać, jak gdyby całą podłogę chciał wciągnąć do płuc. Po kilku takich wdechach dostał ataku kichania, ale wcale go to nie zniechęciło. Co więcej, wziął się za żucie listków i teraz na przemian raz kichał, raz żuł, kichał i żuł. Zaczął drżeć od głowy do ogona, by następnie tarzać się w kocimiętce aż do zupełnego osłabienia. Nie mając siły się podnieść, pełzał po podłodze i wił się, jednocześnie z całej siły ocierając o dywan brodę, jakby była zakończeniem rury odkurzacza. Dewey naprawdę przestał być kotem. Bardzo powoli jego kręgosłup wygiął się i znowu coś zaczęło działać. Nastąpiła seria piekielnych ósemek, zygzaków, pętli i korkociągów. Przysięga, że przednia część Deweya straciła łączność z tylną!
Znaleźć własne miejsce. Być szczęśliwym z tego, co się ma. Traktować wszystkich z szacunkiem. Prowadzić dobre życie. Nie mam na myśli dóbr materialnych, mam na myśli miłość. Nigdy nie wiesz, kiedy nadejdzie".
To jest właśnie życie. Ciągle wpadamy pod jakieś ostrza. Mamy potem siniaki i skaleczenia. Czasem ostrza ranią głębiej. Szczęśliwi wychodzą z kilkoma zadrapaniami, nie tracą krwi, ale nie to jest najważniejsze. Najważniejsze jest to, aby był ktoś, kto do ciebie podbiegnie, podniesie cię, mocno przytuli i powie, że wszystko jest już dobrze.
Biblioteki pozostaną. Nie będziemy już cichymi depozytariuszami zbiorów woluminów jak za dawnych lat. Na pewno jednak o wiele lepiej będziemy służyć mieszkańcom. Mamy teraz łączność ze światem. W każdej chwili możemy zamówić dowolną książkę. Wszelkich poszukiwań dokonujemy, naciskając jeden klawisz. Czerpiemy fachowe informacje z ogromnej liczby branżowych biuletynów w sieci, co pozwala nam na stałe ulepszanie naszych usług. Oferujemy dostęp do niezliczonych gazet i czasopism.
Książki przetrwały kino, telewizję, radio, kolorowe magazyny, codzienne gazety i "Muppet Show". Nie zmiotła ich druga wojna światowa ani wojna stuletnia, nie pokonała czarna śmierć i nie przepadły po upadku Cesarstwa Rzymskiego. Internet też ich nie zabije.
Dewey był wyjątkowy(...) Można go porównać do pozornie zwykłych ludzi, którzy dopiero przy bliższym poznaniu okazują się wyjątkowi. To są ci, którzy nigdy nie opuszczają dni w pracy, nigdy nie narzekają i nigdy nie proszą o więcej, niż dostają. Do nich należą ci dziwni bibliotekarze, sprzedawcy samochodów, czy kelnerki, którzy z zasady doskonale wypełniają swoje obowiązki i wykraczają poza rutynę, gdyż kochają to, co robią. Wiedzą, do czego zostali w życiu powołani, i dążą do wypełnienia tego wyjątkowo sumiennie. Niektórzy wygrywają nagrody albo robią duże pieniądze. Większość nie jest przesadnie doceniana. Sprzedawcy w sklepach. Bankowi doradcy. Mechanicy samochodowi. Matki. Świat zwraca uwagę na odmieńców i hałaśliwych, bogatych i wyrachowanych. Nie poświęca uwagi tym, którzy zwykłe rzeczy robią w sposób niezwykły. Dewey był zwykłym dachowcem, przetrwał katastrofę, czyli mróz w skrzyni na zwroty, i odnalazł swoje miejsce w bibliotece małego miasta. Może w tym tkwi sedno: odnalazł swoje miejsce. I wypełnił swoje powołanie, by uczynić to małe odległe miejsce lepszym dla wszystkich, którzy w nim się pojawili".