cytaty z książki "MW"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Jeśli należysz do tych, którzy kochali tylko raz to niewiele masz do powiedzenia. Ale jeśli to była prawdziwa miłość, to inni powinni milczeć w twojej obecności.
Wszystko sprowadza się do tego - do pierwszego pocałunku. W całej naszej kulturze nie ma silniejszego rytuału. Można nie powiedzieć rano dzień dobry, ale nie można nie pocałować kobiety, którą się kocha; reszta ma już o wiele mniejsze znaczenie.
Wspomnienia odciśnięte na krawędzi obłędu i jawy - tego nie można kupić za żadne pieniądze...
Kiedy szukam w pamięci tego, co dało mi poczucie trwałości w moim życiu i co usprawiedliwia moje istnienie, kiedy podliczam godziny, których na pewno nie zmarnowałem - odnajduję zawsze te wędrówki sekretnymi szlakami ścieżek donikąd, których nie mógłbym zawdzięczać największej fortunie i najwyższemu stanowisku. Wspomnienia odciśnięte na krawędzi obłędu i jawy - tego nie można kupić za żadne pieniądze...
Oddając się wyłącznie pogoni za majątkiem budujemy sobie więzienie; siedząc w nim ze złotem, które nie jest czymś, dla czego warto żyć (tylko jak żyć bez niego?), zapominamy o naszych innych marzeniach i ogród mistycznych wzruszeń staje nam się zakazany.
- Wiesz, taki kuter...
Wiem. Taki kuter, który może być wielbłądem, koniem i psim zaprzęgiem, a morzem jemu pustynia, step albo bezkres śniegu. Wiem.
Muzeum jest pełne napięć. Z jednej strony jest to świątynia, do której wchodzi się na chwilę kontemplacji. Rodzą się tam pewne więzy, uzmysławiające zupełnie coś innego niż rzeczy przypadkowe, rzeczy do kupienia. Z drugiej strony - na dzieło wystawione w muzeum patrzy się trochę tak, jakby znajdowało się ono na cmentarzu.
Lampy gasną niczym gwiazdy, dusze umierają na kilka godzin, w nagie ciała wchodzą tajemnicze sny,liliowa czujność drży pod zamkniętymi powiekami snów.
Inaczej trzeba wkraczać w przeszłość. Zabiera to dużo czasu i wymaga cierpliwości oraz odwagi. Przeszłość nie jest dziwką, którą można kupić. Stawia opór. Ten opór trzeba pokonać, co sprawia równą przyjemność jak przełamywanie oporu kobiety. Jest to bariera, w której trzeba zrobić wyłom do krainy czarów. Pieszczotami lub kamieniami, ale kamienie muszą mieć ciężar miłości, a kształt łzy. Mierząc się z tą przeszkodą, przebijając się przez nią, człowiek poznaje ją coraz bardziej, poznając jednocześnie samego siebie i swoją współczesność.
Coraz wyżej sięgają płomienie, topi się świat, pękają okowy białego dnia. Mrok gęstnieje ciężkim oddechem, para z ust osiada między chmurami, zabarwiając niebo szarością przedświtu. Dopalają się stosy, marzenia biorą urlop, nie dmuchaj na wygasłe popioły - zaprószysz sobie oczy!
W sprawach przekonań czas to zły lekarz, który stopniowo zatruwa organizm miksturą z napisem na etykietce: dojrzałość.
Ten, kto rzuca bomby i ten, kto rozstrzeliwuje rzucających - walczą o to samo - o zwycięstwo. Los, urodzenie, otoczenie, wychowanie, przypadkowy kontakt - rzucają na inne drogi, lecz drogi te prowadzą do tego samego punktu za widnokręgiem.
Kiedy się już przebiło - zaorać tego pola do krańca nie da się nigdy, ale to nie ma znaczenia, bo nie całość, lecz orka jest celem.
Próbowałem ci pomóc ze wszystkich sił. Ale bardzo trudno jest pomagać człowiekowi, dla którego życie stało się skrzynką na listy, które nie nadejdą.
Już jedna skiba stawia człowieka wobec wszystkich odwiecznych problemów, ożywają chórem umarłe głosy, przywracając światu cały jego patos, a namagnetyzowana świadomość coraz rzadziej pyta: kto idzie?
Minęły lata od tamtego czasu. Przyjacielu mój, jaką idziesz teraz drogą na tym świecie, na którym tak często drogę wybierają drzwi, a nie człowiek? Czy jeszcze zachowałeś pamięć o Niej? Jeżeli sam się zmuszasz do tego, to czynisz ogromny błąd. Nie musisz ocalać wspomnienia - jedynym obowiązkiem człowieka jest ocalenie własnych marzeń. Chyba, że marzenia i wspomnienia są tym samym.
Tworzy się piórem, pędzlem, dłutem i cząstką samego siebie. Oddaje się ten kawałek ciała i duszy, serca i mózgu - dziełu. Geniusz i grafoman na równi, tylko, że z pierwszego to jest cząstka geniuszu i ona zostaje, a z drugiego farfocel - równie zapalczywie wydzierany z ciała - tego talentu, co go zabrakło. Ale żeby całym sobą, całego siebie, do zatracenia, do szaleństwa, oddać dziełu, na to trzeba być pijanym dzieckiem, na to trzeba być wariatem, zwierzęciem, bogiem.
Tyle jest miast na świecie, tyle twarzy bliskich i dalekich i nieznanych, tyle miejsc, tyle rzek, tyle dróg, które się mijają ani o sobie nie wiedząc.
Uleczy cię czas, ta wszystkożerna świnia, i staniesz się kaleką. Albowiem uleczenie, o którym dzisiaj marzysz, będzie twoim kalectwem.
Ooo, męczy mnie już to wszystko, zbyt długo trwa ten sen. Przewędrowałem kawał świata, naznajdowałem kamieni, wrzuciłem je wszystkie do jednego worka, przyniosłem do domu i oto leży przed wami cały ten mętlik, który powinienem zapewne uporządkować, ale w drodze wymieszały mi się i wszystko zagubiło swój sens, którego zresztą w cale nie chciałem mu nadawać. Bo czy wszystko musi mieć sens? Wszystko?!
Aż przyszła ta chwila - jedna godzina, jeden wieczór, jedna noc w życiu - kiedy czuje się, jak bliski jest już koniec drogi i kiedy minione życie jawi się wielkim oceanem plazmy, w której pływa brylant co zostawił ślad na palcu. Wtedy człowiek zamyka oczy i przywołuje owo wspomnienie, bierze brylant w dłonie, delikatnie wydobywa go na powierzchnię i podnosi do ust, do oczu i wyżej, wysoko, jakby chciał prosić Boga o pozwolenie zabrania go ze sobą na tamten świat. Szczęśliwi, którzy mogą to uczynić, ileż jest bowiem wspomnień ulepionych z samej plazmy, gdzie nic nie świeci w oceanie szarego błota, nie nakarmionych żadnym obłąkaniem.
Tak właśnie życie mówi:
- Chodź ze mną.
Idziesz, a ono któregoś dnia kładzie ci zwyczajnie rękę na ramieniu, nazywa Romeem i sprzedaje w niewolę. Tak straciłeś władzę nad sobą. Całe wieki leżałeś zwinięty w kłębek ze swymi nawykami i dławiącymi rytuałami codzienności; zbudowałeś sobie swoją fortecę, jak termit zabarykadowany we własnym kopcu. Czołgiem nie mogliby jej rozjechać. A rozpadła się pod wpływem kilku słów, jakiegoś uśmiechu, dotknięcia dłoni, i stałeś się bezbronny jak ślimak, któremu zmiażdżono skorupę.