cytaty z książki "Szkice piórkiem"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Czym jest absolut w porównaniu z piersią dziewczyny i jej pocałunkiem? Bzdurą.
Wiara w coś nie jest właściwie niczym innym, jak laską podpierającą kulawe myśli
Ludziom wydaje się, że życie jest tak krótkie, iż trzeba w nim zmieścić jak najwięcej. Dla mnie najwięcej dzieje się wtedy, kiedy nic się nie dzieje. (...) Co wart jest dzień, w którym ani przez chwilę nie można pomyśleć lub móc całkiem nie myśleć.
Tak przyjemnie być młodym i móc bezkarnie męczyć się dla przyjemności, męczyć się bez celu, dla radości życia.
Przeciętna inteligencja człowieka współczesnego, mnie samego, przypomina raczej potłuczoną mozaikę, jakieś niesamowite puzzle, niemożliwe niemal do złożenia w jedną całość. Fragmenty bywają olśniewające, ale brak im tego ośrodka, tego kawałka, od którego można zaczynać budowę całości. I gdy nie wiadomo, co z tych myśli złożyć, odkąd zacząć składankę, człowiek ucieka od nich.
Wszystko można znieść na tym świecie, jeżeli ma się choć jedno serce kochane i kochające. Złota myśl z gatunku "kołduny, to dobra rzecz". Tak, tylko naprawdę dobre kołduny trudno znaleźć.
Piękno może być tak samo trudne do zniesienia jak ból. Można je znosić tylko do pewnej granicy, przeżywać do pewnej głębokości. I potem mdleje się wewnętrznie".
Dostrzegam najwyraźniej paradoks naszych czasów: czym bardziej technika ułatwia ludziom kontakty, zbliża kontynenty, zbliża człowieka do człowieka, dając mu coraz to lepsze środki porozumienia się na odległość, tym to porozumienie słabnie, tym bardziej ludzie stają się sobie obcy. Znika z życia kontakt osobisty - jedyny, wzbogacający i zapładniający. Dziś na każdym kroku między człowieka a człowieka wciska się Rzecz, przedmiot. Łączą się kontynenty, obcość wzrasta, człowiek staje się też przedmiotem. Znika osoba, podmiot.
Szary człowiek nie posiada nic. Zatracił poczucie i wspomnienie swej przeszłości, jego rozumowanie nie może być
Jesteśmy narodem stworzonym do życia na emigracji, bo tylko na emigracji potrafimy dokazać cudów. U siebie tracimy jakoś cały rozpęd i każdy marzy tylko, aby być - urzędnikiem państwowym. Gdy tylko Polska i ojczyzna nasza święta przestaje nam trochę ujeżdżać mózg, stajemy się jednym z najwspanialszych materiałów ludzkich, ruszamy się, kwitniemy, dorabiamy się. Nawet myślimy, co jest raczej rzadką cechą naszego charakteru.
Najważniejsze jest TERAZ i trzeba się nie bać wyssać to TERAZ do końca, potem odrzucić i zastanowić się, jak by następne TERAZ najlepiej wykorzystać.
Nieraz przez całe życie człowiek chce siebie wygrać dla siebie i - nie może. To loteria, na której pada mało wygranych. Najstraszniejsze jest chyba ciągłe mijanie się z samym sobą, ciągłe czekanie na tę największą wygraną, jaką w życiu każdego człowieka jest na pewno wygranie siebie dla siebie. Bo tylko od tej chwili człowiek może być prawdziwą wygraną także dla innych. Prawdziwą - inne nie są prawdziwe.
Bądźmy szczerzy, ale tak naprawdę: emigracja, to nie ucieczka DLA Polski, to ucieczka OD Polski, od grobów, od nieszczęść, od ciągłych próżnych wysiłków. Ucieczka od ciągłego kłopotu, od ciągłej pracy bez wynagrodzenia, od entuzjastycznej śmierci. Można chować się za wiele pozorów, na dnie pozostaje zwyczajne i bardzo ludzkie uczucie prawa do szczęścia. Nie można zaznać go tam, szuka się go gdzie indziej. Oczywiście gdy nie ma się skłonności do samoudręczania się i do nadawania temu także szczytnych pozorów. Ale to zrozumiałe - samo gołe, czyste nieszczęście jest nie do zniesienia i zawsze będzie wymagało bukiecika kwiatów takiego lub innego.
Właściwie człowiek powinien być zawsze jak biała kartka papieru, na której jest miejsce na wszystko. A tak naprawdę, to ludzie bardzo szybko stają się zeszytem kratkowanym, liniowanym albo w ogóle książką buchalteryjną. Piszą siebie tylko w jeden sposób, bo to „lepiej" wygląda.
Zerwanie z kimś, kogo się lubi lub kocha jest często dlatego tak przykre i trudne, bo jest zerwaniem z sobą samym.
Przyjemnością jest pójście do teatru, ale nieraz wyjście jest jeszcze większą.
Często wydaje m i się, że tak zwany rozsądek jest najbardziej zakłamanym kątem duszy człowieka. Siedlisko bakcyli najzgubniejszego zakłamania. Bardzo często.
Człowiek kocha cierpienie, a gdy przeminie, stroi je w kwiaty.
Czym stał się świat? Zbiorowiskiem istot, które coraz to bardziej zatracają to, co można by nazwać życiem wewnętrznym i kulturą ducha. Życie stało się życiem naskórka, który coraz to szybciej i zachłanniej chce dojść do czegoś, czego nie potrafi sobie nawet uświadomić, zagłuszając się tymczasem szybkością, rozrywkami, opychaniem się wszystkimi zdobyczami cywilizacji bez miary, ponad wytrzymałość nerwów i mózgu. Ustroje polityczne i ekonomiczne zrobiły z całego świata jeden wielki kryminał, w którym miliardy ludzi dźwigają kajdany nałożone na ciało i ducha przez „nowe", „jedyne" i „prawdziwe" ideologie polityczno-społeczne. Czymże są te wszystkie nowoczesne ustroje, nowoczesne myśli i założenia, współczesne poglądy na życie człowieka i jego zadania? Są po prostu jednym wielkim i powszechnym zaprzeczeniem człowieka. To wszystko, co jest w nim wartościowego, co mogłoby się rozwinąć w tym najbardziej nieudanym produkcie Boga i zakwitnąć w ciągu pokoleń - to wszystko zabijane jest w nim systematycznie i dokładnie - naukowo.
Literatura współczesna zaczyna chronicznie chorować na brak Typu i ucieka się do akcji, w którą rzuca ciągle tych samych ludzi. Konflikty psychiczne współczesnego człowieka zaczynają coraz to bardziej sprowadzać się do konfliktów seksualnych, z którymi nie może on sobie poradzić, nie mając skąd czerpać odpowiedzi na pytania instynktów, ślepych sił. Powieść współczesna z małymi wyjątkami, staje się męcząca przez swą jednostajność, popada w zapomnienie, nie zostawia śladu. Zjawisko to ukazuje się we wszystkich dziedzinach sztuki, która ma coraz to większą skłonność do „mechanicznego" oddziaływania na człowieka. Literatura, muzyka, malarstwo działają dziś wstrząsami. Przypomina to elektryzację lub za strzyk kurary. Zamiast przemawiać do tych najszlachetniejszych pokładów w duszy człowieka, starają się one przede wszystkim targać nerwami. Gdy zwiedzam nowoczesne wystawy obrazów, gdy słucham nowoczesnej muzyki, mam zawsze wrażenie, że podlegam uderzeniom prądu.
Niedługo prawdziwy patriotyzm będzie polegał na tym, że trzeba będzie być prorosyjskim, proamerykańskim lub proangielskim. Na to, aby być trochę swojej narodowości, trzeba będzie przyjąć całkiem i bezkrytycznie jakąś inną.
Kiedyż kocha się Boga bardziej, jeżeli nie w tych momentach, gdy człowiek czuje się "tak" jego dziełem? Tym tworem natury najbardziej udanym, którego ewolucja jest bez granic, który ma jeszcze tyle przed sobą, by stać się Człowiekiem. W tych krótkich chwilach modlę się nie myślą, nie słowami, lecz całym sobą. Czuję życie.
Jeszcze raz stwierdziłem, że nie znoszę tak zwanego „dobrego" czy też „wytwornego" towarzystwa. „Są to jednostki bez wartości w ciągłym poszukiwaniu zera - zera, które by im nadało wartość dziesiątki" - jak to określa wspaniale Gavarni.
Keyserling może nie jest wielkim filozofem, ale ma nieraz świetne wyczucie istoty rzeczy. W swojej „Analizie spektralnej Europy" nie napisał o nas więcej niż jedno zdanie, ale to zupełnie wystarczy: „Polska jest w stopniu o wiele gwałtowniejszym katolicka i zachodnia aniżeli jakikolwiek inny kraj, właśnie dlatego, iż dzięki swojemu słowianizmowi czuje ona specjalnie różnicę, jaka istnieje między nią a duchem rosyjskim". Wystarczy.
Ja osobiście bardzo gwałtownie wyczuwam różnicę, jaka istnieje między mną a duchem rosyjskim .
Cały świat, może pod wpływem techniki, rozpoczął już od dawna eksperymentowanie w urządzaniu życia podobne do tego, jakie odbywa się w fabryce samochodów przed wypuszczeniem nowego modelu. Niestety, w fabryce samochodów robi się to znacznie uważniej niż w produkcji ustrojów. Huxley ("Ends and means")ma rację: trudno pojąć w tym wieku techniki, w którym od zwykłego inżyniera wymaga się wysokich kwalifikacji, ustrój i polityka są domeną otwartą dla każdego. Byle kto może przyjść i zacząć paprać jak pokątna akuszerka, fabrykantka "aniołków" (...) Huxley zdaje się nie dostrzegać, że istotne przyczyny zła tkwią dzisiaj przede wszystkim w niezrozumiale wielkim potencjale AKCEPTACJI byle czego: ludzie stali się tak samo cierpliwi jak papier".
(...) pierwszym przykazaniem propagandy jest uważać wszystkich za stado matołów, któremu trzeba wszystko wytłumaczyć.
Jeżeli dziś ktoś zapytałby mnie w jaki ustrój, ideologię lub system wierzę, byłbym w kłopocie. Nię wierzę w żaden ustój, wszystkie ideologie mam gdzieś i systemami w odniesieniu do człowieka pogardzam. Byłbym raczej skłonny odpowiedzieć, że wierzę w każdy ustrój, ideologię czy system, w którym jest n a p r a w d ę mowa o człowieku. Pozwolić człowiekowi ŻYĆ - oto jedyny system i ideologia. Pozwolić żyć, a nie KAZAĆ żyć, zostawić mu wybór celu jego życia, a nie narzucać mu go z góry. I skończyć z gloryfikacją śmierci.
Zamiast człowieka, wychowuje się barana. (...) Na wszystko dać mu odpowiedź gotową i łatwostrawną, usunąć sprzed człowieka wszelkie kłody myśli, o które mógłby się potknąć i pod wpływem upadku zacząć myśleć i rozumować. Po co ma czytać - dać mu ilustracje. Uprzedzać pytanie odpowiedzią. Odpowiedź redagować tak jasno, żeby przypadkiem nie przyszło mu na myśl podać jej w wątpliwość. Bo wątpienie budzi myśl. Nie - statystyki, głosy uczonych, „najznakomitszych" (kapłani faraonów?) - wszystko proste, jasne, zdefiniowane jak „walka klas", „prawa historii", stalowe meble i drapacz chmur. Otumanić, zaczadzić, pozwolić zapomnieć o człowieku. Nie ruszać wnętrza człowieka - na powierzchnię, na powierzchnię, towarzysze.
Świat - nowy wspaniały świat.