cytaty z książki "Raising Steam (Discworld #40)"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Dlatego muszę uprzedzić, że działamy jako zespół albo kończymy jako indywidualne zwłoki.
Pokój to coś, co mamy w czasie, kiedy dojrzewa kolejna wojna.
... leży to w niezmordowanej naturze istot myślących. Najkrócej mówiąc, nie mogą być wszystkie zadowolone równocześnie.
... z pewnej odległości świat wygląda, całkiem jakby panował tu pokój - stan rzeczy nieuchronnie prowadzący w końcu do wojny.
Zawsze sądziłem, że to ja jestem Królem Gówna, ale jeśli chodzi o gówno prawdę, daleko mnie przewyższasz.
Istnieje różnica między oszustem i bankierem, naprawdę istnieje...
Człowiek zwyczajnie nie może zaufać mechanikom. Konstruują straszne rzeczy z czystego zamiłowania, bez mądrości, bez zdolności przewidywania, bez odpowiedzialności.
...kiedy tylko trzy krasnoludy prowadzą rozsądną konwersację, kończą ją, mając cztery różne punkty widzenia.
Co zwykły, ciężko pracujący tyran może osiągnąć wobec jeszcze większego, wielogłowego tyrana opinii publicznej oraz nieszczęśliwie wolnej prasy? [Vetinari].
W walce wręcz jest pan prawdziwym sukinsynem, gorszym niż Nobby, choć on często gryzie w kolana.
Miała całkiem niewinną minę - jak góra, która rok po roku nie robi nic groźnego, najwyżej trochę dymi, aż pewnego dnia sprawia, że cała cywilizacja staje się instalacją artystyczną.
Zawsze było coś, co trzeba zrobić, zanim człowiek może zrobić to, co chce zrobić, i nawet wtedy może to zrobić źle.
To taki człowiek, który wejdzie z tobą w drzwi obrotowe, a i tak wyjdzie pierwszy.
-Nigdy dotąd nie miałem imienia - odparł koń w zadumie. Zawsze byłem tylko koniem. Ale to przyjemne uczucie wiedzieć, kim się jest. Zastanawiam się, jak sobie bez tego radziłem przez ostatnie dziewięćset trzy lata. Dziękuję, panie Lipwig.
Ona (bogini Pippina) wie, że wszechświat, choć potrzebuje reguł i stabilności, wymaga także domieszki chaosu, czegoś nieoczekiwanego i zaskakującego. Inaczej byłby mechanizmem; cudownym mechanizmem, regularnie odmierzającym stulecia, ale nic innego by się w nim nie działo.
Wykonawcy" Harry'ego mieli w bójce przewagę nad przeciętnym żołnierzem czy policjantem, ponieważ tamtych nauczono przestrzegania reguł, natomiast większość chłopców Harry'ego nie wiedziała nawet, jak się to słowo pisze.
Później, kiedy Moist zakończył dyskusję z tańczącymi muchomorami oraz panem Juhaczem, który bardzo zabawnie potrafił zjeść własną twarz, stopy Moista samodzielnie odszukały jego łóżko i poczłapały jak para starych osłów. Po drodze skorzystał z uprzejmości sierżanta Colona i kaprala Nobby'ego Nobbsa, którzy najwyraźniej spotkali go tuż przed jego domem, jak z przejęciem tłumaczył coś własnym kolanom. I według Nobby'ego pilnie słuchał, co mają do powiedzenia.
Podobno w Czteriksach żyje gość, który rzuca tak precyzyjnie, że bumerang kupuje mu poranną gazetę i z nią wraca.
(...)Moist kopnął potężnie w górę i trafił, mając jedynie nadzieję, że ten akurat krasnolud nie jest kobietą. Sprzyjało mu szczęście, które tym samym nie sprzyjało gragowi, który upuścił topór, chwycił się za krocze i bez dalszych ceremonii spadł z wagonu na tor.
Jaka jeszcze niewielka rzecz zmieni świat, ponieważ mali majsterkowicze ciągle przy nim majstrują?
W pomieszczeniu znajdował się osobnik będący prawnikiem, w dodatku takim, który może człowieka zabić jednym ciosem.
Moist walczył dość chaotycznie, ponieważ uważał, że jeśli on nie wie, co zrobi za chwilę, przeciwnik tym bardziej nie wiem. To przecież była bijatyka, walka w zwarciu - a takich nikt nie kontroluje. Równie dobrze można by próbować pokierować huraganem.
-Osobiście, panie Lipwig, staram się możliwie szybko unieszkodliwić tych, którzy chcą to zrobić ze mną. To całkiem prosta metoda. Nie jest przesadnie wyrafinowana, ale pomaga mi zachować życie.... to plus świadomość, że praktycznie każdy ma krocze, a każda stopa ma but.
Na rozkołysanym dachu opancerzonego wagonu Vimes szybko zaczął eliminować przeciwników (...) Na nieszczęście dla atakujących problem ze zjazdem na linie polega na tym, że bardzo łatwo jest przewidzieć miejsce lądowania, i to jest właśnie to miejsce, gdzie atakujący dostaje potężny cios łomem.
Na rozkołysanym dachu opancerzonego wagonu Vimes szybko zaczął eliminować przeciwników (...) Na nieszczęście dla atakujących problem ze zjazdem na linie polega na tym, że bardzo łatwo jest przewidzieć miejsce lądowania, i to jest właśnie to miejsce, gdzie atakujący dostaje potężny cios łomem.
(...)Moist kopnął potężnie w górę i trafił, mając jedynie nadzieję, że ten akurat krasnolud nie jest kobietą. Sprzyjało mu szczęście, które tym samym nie sprzyjało gragowi, który upuścił topór, chwycił się za krocze i bez dalszych ceremonii spadł z wagonu na tor.