cytaty z książki "Nikt nie jest samotną wyspą"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Wierzyć w cierpienie - to objaw pychy; ale cierpieć i wierzyć w Boga - to akt pokory. Bo pycha może nam wmawiać, że mamy dość siły, żeby znieść cierpienie, że ono jest dobre, ponieważ sami jesteśmy dobrzy. Ale pokora mówi nam, że ono jest złem, którego w naszym życiu zawsze możemy się spodziewać, gdyż w nas samych tkwi zło.
Cierpienie może więc być ofiarowane Bogu tylko przez człowieka wierzącego, że Jezus żyje. Bo samą istotą chrześcijaństwa jest stawianie czoła cierpieniu i śmierci, nie dlatego, aby one były dobre i same w sobie stanowiły jakąś wartość, ale dlatego, że zmartwychwstanie Chrystusa zmieniło całe ich znaczenie.
Grzech uderza w sam rdzeń naszej osobowości. Niszczy tę rzeczywistość, od której zależy nasz prawdziwy charakter, nasza tożsamość i nasze szczęście: zasadnicze, podstawowe skierowanie całej naszej istoty ku Bogu. Zostaliśmy stworzeni, aby chcieć, czego On chce, poznać to, co On zna, i kochać to, co On kocha. A istotą grzechu jest wola robienia tego, czego Bóg nie chce, poznania tego, czego On nie zna, i kochania tego, co Mu jest przeciwne. Każdy grzech jest grzechem przeciwko prawdzie, przeciw posłuszeństwu i przeciw miłości. A we wszystkich tych trzech dziedzinach grzech okazuje się także niesprawiedliwością, krzywdą wyrządzoną nie tylko Bogu, ale przede wszystkim nam samym.
Są ludzie, którzy wierzą w samoistną moc i wartość cierpienia. Ale ich wiara jest iluzją. Ono nie posiada własnej wartości i mocy. Ma wartość jedynie jako test, jako próba wiary.
Święty nie jest człowiekem, który przyjmuje cierpienie, ponieważ je lubi i głosi to upodobanie przed Bogiem i ludźmi, aby za to pozyskać wielką nagrodę. On nienawidzi go tak samo jak każdy z nas, tyllko tak kocha Chrystusa, chociaż Go nie może ogladać, że pozwala na wypróbowanie tej miłości każdym rodzajem cierpienia. Robi to nie dlatego, żeby uważał je za jakieś szczególne osiągnięcie, ale ponieważ żąda tego miłość Chrystusowa, wypełniająca jego serce.
Jak do tego doszło, że nasze wygodnie urządzone społeczeństwo utraciło zmysł mówienia prawdy? Życie stało się tak łatwe, że sądzimy, iż można się już bez niej obejść (...) cały świat nauczył się urągać prawdomówności albo też ją zupełnie pomijać. Połowa cywilizowanej ludzkości utrzymuje się z mówienia kłamstw. Anonse, propaganda i wszystkie inne środki reklamy przyzwyczaiły ludzi do tego, że można mówić, co się chce, byle rzecz brzmiała choć trochę prawdopodobnie i wzbudzała jakiś płytki emocjonalny oddźwięk.
Każdy człowiek jest powołany do tego, żeby być kimś, ale musi zrozumieć, że aby spełnić to powołanie, może być tylko jedną osobą: sobą samym.
Jakże wiele osób boi się iśc za głosem sumienia, bo woli stosować się do zdania innych ludzi niż do prawdy rozpoznanej we własnym sercu! Czy mogę być szczery, skoro ciągle zmieniam zdanie, chcąc dostosować się do tego, czego inni ode mnie oczekują? Nie mają przecież prawa żądać ode mnie, żebym był czym innym niż tym, czym powinienem być w oczach Boga! Więcej nie można wymagać od żadnego człowieka!
Niech Bóg zachowa mnie od przyjaciela, który nigdy nie odważy się mnie zganić.
Człowiek staje się zawsze obrazem tego Boga, którego wielbi.
Samotnik pełen pychy jest idealnym dyktatorem - zamienia na całym świecie pokój w wojnę, prowadzi wyrwale dzieło zniszczenia i otwiera po miastach przepaście ruin, żeby one mogły głosić pustkę i poniżenie ludzi żyjących bez Boga (...) Ascetyzm fałszywego samotnika jest zawsze dwulicowy. Udaje, że kocha ludzi, ale w istocie ich nienawidzi. Udaje, że nienawidzi rzeczy stworzonych, ale je kocha.
Gdy społeczeństwo ludzkie wypełnia swoje właściwe zadanie, rozwija się w nim i wciąż urasta indywidualna wolność i osobista nienaruszalność składających się na nie osób (...) Zbiorowość, która dąży do wtargnięcia w duchową samotność składających się na nią jednostek lub do jej całkowitego wytępienia, skazuje się sama na śmierć z braku duchowego powietrza.