cytaty z książki "Szkło"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Kilka lat temu, któregoś dnia niepewność zjawiła się bez pukania i bez szarpania za klamkę.
Miałem kiedyś bardziej uporządkowane życie. Jakieś plany czy - brzmi to okropnie - marzenia, mniej lub bardziej rozrysowane. Coś do zrobienia, coś do przeżycia. Może nie był to stan najlepszy z możliwych, ale na pewno było w nim mniej niepewności i chaosu.
Spadek - wszystko, co pozostaje po bliskich nam niegdyś ludziach: spadło to na nas, przykryło, przycisnęło, otuliło. I pogrzebało.
Z nadejściem jesieni dni stają się przytulniejsze. Ściśnięte pomiędzy ciemnością odchodzącej nocy a mrokiem wczesnego wieczoru są jak kartonowe pudła; od góry przykryte niskim niebem tworzą schowek.
Uświadamiam sobie, że już nie lubię słów. Kiedyś potrafiłem się nimi cieszyć,żonglować ich układem i brzmieniem, ale to minęło. Może dlatego wydają się matowe, pozbawione echa wibrującego w przestrzeni skojarzeń i obrazów . Bez tej subtelnej sfery nakładających się na siebie planów, słowa są jedynie surowcem.
Często mijam pomnik Małego Powstańca [...]. Dzieci robią sobie tam zdjęcia, dotykają rzeźby, głaszczą ją. I myślę, że można by ten mały pomnik zastąpić stojącą na postumencie rzeźbą wielkogłowego psa, z wielkimi oczami, na przykład szczeniaka basseta. Budziłby podobne rozczulenie jak to symboliczne dziecko, złym splotem przypadków sprzedane śmierci przez zdradziecką matkę w trójcy jedyną - narodową powinność, pamięć i głupotę.
Mężczyźni czasem bezinteresownie się nienawidzą. Jak psy. Nie pasuje im czyjś zapach, sposób, w jaki ktoś się porusza, jak patrzy, jak sika pod drzewem. Po kilku sekundach nabywają uprzedzeń i potrafią je nosić w sobie już zawsze.
Myślę, że bliskość w dużej mierze polega na wiedzy. Wiedza łagodzi zazdrość. Zazdrość wyklucza bliskość.
Uwielbiam ten dysonans: punk grany na wiolonczeli, bluzgi haftowane złotą nicią na jedwabiu.
Jestem za wcześnie. Źle być za wcześnie na bankiecie. Ale nie lubię się spóźniać. Od kiedy pamiętam, czuję się spóźniony. Spóźniony na Solidarność, na prawdziwy punk rock, na początek kapitalizmu, na wszystko. To pewnie typowe dla kogoś urodzonego w latach siedemdziesiątych. Nie jest mi z tym szczególnie źle, ale jednak poczucie, że nie zdążyłem, delikatnie uwiera, wywołując nerwowość.
Czekanie w ogóle straciło coś ze swojego znaczenia i sensu (może bezsensu). Nie ma czasu na czekanie. Nawet na Boże Narodzenie już się nie czeka, to ono narzuca się jesienią wraz z dekoracjami w centrach handlowych, z wysypującymi się z gazet wkładkami reklamowymi i z migającymi światłami. Po co znicze na Wszystkich Świętych? Praktyczniej byłoby położyć na grobach od razu choinkowe lampki.
Jest cezura w życiu mężczyzny. To chwila gdy pójdzie do łóżka z kobietą mogącą być jego córką, bo spłodzoną później, niż nastąpiła jego inicjacja. Mężczyzna, bez względu na to, ile ma lat, gdy przekroczy tę granicę, jest stracony.
Upijam się błyskawicznie. Dźwięki zlepiają się w jedno, rozciągnięte na kłębach dymu, ciepłe brzmienie. To piękny szum, tak szumi leniwa rzeka alkoholu. Gęstnieją w niej myśli, obrazy i zapachy.