cytaty z książek autora "Anda Rottenberg"
Straciłam werwę. I wenę ; utracona werwena: zjazd psychiczny, opad skrzydeł, czyli chybotliwa egzystencja.
Pamiętam, jak podczas publicznego spotkania w jakimś sopockim klubie przy plaży jedna pani zapytała, dlaczego ona nie widzi w sztuce tego co ja. - Każdy widzi to, co wie - odpowiedziałam. Ale nie mam pewności, czy zrozumiała.
Dzieci, nawet kiedy je umieścić w bezwonnym i bezbarwnym przedsionku do lepszego świata, pozostaną sobą, czyli zapowiedzią przyszłych dorosłych, ze wszystkimi cechami swego zróżnicowanego i nie zawsze pełnego człowieczeństwa.
Nam nie było dane zmierzyć się z własnym człowieczeństwem w sytuacji, gdy w grę wchodziło życie drugiego człowieka, całkiem konkretnego, z krwi i kości, kogoś mającego imię i ciało, wady i zalety, kogoś, kogo znamy osobiście i z bliska.
Na dzisiejszym kolokwium bardzo interesująca koleżanka, sędzia niemieckiego Trybunału Konstytucyjnego, wyjaśniała różnice w trybie podejmowania decyzji między Niemcami i Stanami i zastanawiała się, która metoda jest bardziej transparentna i demokratyczna. O Polsce wspomniała mimochodem, że takie nieszczęścia się zdarzają. Nie zabrałam głosu, bo też o co miałabym ją pytać?
(...) Bo demokracja jest niewyraźna, wymaga samodzielnych decyzji i umiejętności poruszania sie w mglistej aurze niepewności. Bez gwarancji, że się dokądś dojdzie. Bez światłego celu. I bez wodza, który wskaże do niego drogę.
Czyż nie lepiej iść jasno wytyczonym szlakiem? Miliony Rosjan i Niemców doszły tą drogą do obozwów. Wielu z nich nie przestało wierzyć w te świetlane idee, nawet tuż przed egzekucją kładącą kres ich doczesnej służbie narodowi, partii i wodzowi.
Wszystkie mity założycielskie mają swoja strukturę: jest zakaz, przekroczenie zakazu, zbrodnia i kara. I zawsze jest ofiara na odkupienie grzechu. Ofiara jest na ogół z krwi, a odkupienie następuje przez cierpienie. To jest oczywisty zaczyn kultury. Potem to się zmienia w obyczaj. Zachodzą procesy symbolizacji, sublimacji.
U nas zawsze wszyscy wiedzą lepiej, co dobre. Panuje swoiste poczucie godności: nie przyznam, że czegoś nie wiem i że może powinnam się czegoś nauczyć.
Ta jawność zapożyczeń i ich rozmaitość jest też wskazaniem na wyrazisty cudzysłów, w jakim artysta umieszcza całą swoją twórczość. Czai się w tym lekka drwina z powinności twórcy oraz dystans wobec utartych pojęć związanych ze sztuką – takich jak „osobisty styl” czy „etos artysty”. Naprawdę chodzi o to, żeby nie przestać malować.
Utraciłam smak. Utraciłam cierpliwość do ludzi. Utraciłam ciekawość.
Ustawiczne dygresje. Tak w pisaniu, jak w życiu. Niby mam się zajmować czymś bardzo konkretnym, lecz stale zbaczam z drogi, coś mi puchnie na marginesach.