cytaty z książek autora "Zdzisław A. Raczyński"
Lepiej jechać, nie wiedząc, dokąd się jedzie, niż pozostawać na miejscu, nic nie robiąc.
Ci, którzy nie wątpię, nigdy nie zgubią się na szlaku.
Wszyscy podążamy drogami, które ktoś już wytyczył.
Dyplomacja i wywiad, nierozerwalnie zrośnięte ze sobą, tworzą wzrok, słuch i dotyk państwa wystarczy je zniszczyć lub osłabić, a kraj przeistoczy się w glinianego Golema, ślepego i niezdolnego rozumieć otaczającą rzeczywistość.
Trzeba wyjść poza próg swego domu, aby poznać siebie.
Jest u nas takie przysłowie: jeśli nie możesz uciąć czyjejś ręki, ucałuj ją.
Ukrainę czeka czterdzieści lat chodzenia po pustyni. Jeśli oczywiście znajdzie się Mojżesz, który pokaże narodowi kamienne tablice, a nie ktoś, kto sprzeda je handlarzowi nagrobków.
Obłąkanie i geniusz rozdziela tylko cienka linia moralności.
Ach, my Polacy! Z gołą dupą, ale z lampką szampana na każde śniadanie.
Mądrość to nic innego, jak dobrze zapamiętane wnioski z poprzednich porażek.
Stopień totalitaryzmu można mierzyć liczbą jednakowych pomników w kraju.
Bomba atomowa służy nie do walki, lecz do odstraszania, a użyta staje się nieskuteczna.
Wybielanie historii swojego kraju wbrew faktom jest zaprzeczeniem patriotyzmu. Bo może zrodzić w młodym pokoleniu poczucie przynależności do narodu wyjątkowego, powołanego do szczególnej misji dziejowej. I historia znów zatoczy koło.
- Tazerwalt, to przecież fortuna... - Ron nigdy nie widział ćwierć miliona dolarów, a już zwłaszcza wyjmowanych z glinianego garnka.
- To tylko papier. I jeśli zabrać ludziom wiarę w te drukowane symbole i liczby, jest mniej wart niż naręcze suchych krzewów, bo nie można nawet rozpalić z niego ogniska, żeby się ogrzać.
Partie polityczne w Polsce były wprawdzie finansowane z budżetu państwa, ale tajemnicą poliszynela pozostawało, że partyjne konta, a tym bardziej prywatne kiesy lokalnych baronów, były zasilane strumieniami pieniędzy z najróżniejszych źródeł, nie zawsze zgodnych z prawem, jak na przykład operacje z nieruchomościami pozostającymi w zarządzie najróżniejszych fundacji, agencji i funduszy.
Jeden z jaskiniowców wybija kamieniem na skale różne symbole i znaki. Drugi pyta >>Co robisz? Przecież to nic nie oznacza<<. >>Ja to wiem, ty to wiesz - odpowiada rzeźbiący skałę - ale wyobrażasz sobie, jak będą się kłócili o to profesorowie za kilka tysięcy lat?<<.
Żyjemy w wirtualnym świecie, świecie podpowiadanych obrazów i sugerowanych snów.
Austria nie tylko była sojusznikiem Hitlera, ale z wielka ochotą zjednoczyła się z Niemcami. A potem dokonała niezwykłej sztuki, wmawiając wszystkim na świecie, że była ofiarą hitleryzmu, a nie częścią systemu nazistowskiego. W dzisiejszym świecie diametralna zmiana sojuszów, pojęć i wartości nie tylko nie dziwi, ale jest przyjmowana jako dowód politycznej zręczności.
Bo te dokumenty są jak broń atomowa: są skuteczne, dopóki nie zostaną użyte.
Receptura Sachertorte jest, obok sekretów bankowych, najbardziej strzeżoną tajemnicą Austrii.[...] Zresztą, jakie jeszcze inne tajemnice mogą mieć Austriacy? Armii nie mają, polityki zagranicznej nie mają. Znaleźli sobie zajęcie w obsługiwaniu innych i dobrze na tym zarabiają. A dyskrecja, nawet w cukiernictwie, jest warunkiem, że inni będą chcieli robić z nimi interesy.
Ja wiem, wy jesteście starą, dojrzałą demokracją, solidną i wyrośniętą. Więc jakiś feler, skaza tylko troszeczkę popsuje wam ustrój. Ale my dopiero budujemy fundamenty naszej demokracji. Jeśli je uszkodzimy, może zawalić się cały budynek.
Z amatorami może i trudniej się rozmawia, ale łatwiej ich oszukać i na pewno można zapłacić znacznie, znacznie mniej.
To tylko pieniądze, papier. Wy, ludzie Zachodu, przywiązujecie zbyt wielką wagę do rzeczy, pieniędzy, wszystkiego tego, co powinno nam służyć, i w rezultacie sami stajecie się niewolnikami rzeczy i znaków.
Zresztą dochodzę do obrazoburczego [...] wniosku, że wszystkie religie zostały wymyślone przez mężczyzn, łącznie z obrazem tylko męskich proroków, a wy, chrześcijanie, podobno nawet dzieciom przedstawiacie Boga jako dostojnego starca w chmurach.
Nie dlatego, że historię trzeba pozostawić w spokoju. Przeciwnie, należy ją ciągle przeorywać i uprawiać, aby nie porosła trującymi chwastami mitów, nacjonalizmów i samouwielbienia. Uważam jednak, że nie trzeba wynosić na piedestały ludzi, na których rękach jest krew niewinnych, nawet jeśli, jak to się ładnie mówi, przelali ją w imię wyższych celów, czyli interesów narodowych.
Życie się składa z chwil. Zatem uczyńmy każdą chwilę niepowtarzalną baśnią.
Żyjemy obok siebie na odizolowanych archipelagach, a nawet najdalsze podróże niewiele wnoszą do naszej wiedzy, ponieważ podróżujemy tylko na znane sobie wyspy.
Liczba przeżytych lat nie stanowi o mądrości, uzmysławia tylko głębię strat i nieodwracalność popełnionych błędów.
Jeśli na antypodach intelektu, któremu przypisujemy walory zachwycającego nas dobra i szlachetności, ma mieszkać głupota, to odpowiednio skondensowana potrafi ona być nie tylko niszczycielsko skuteczna, ale również uwodzicielska.
Oszczędne słowa niczym dotknięcia pędzla zaznaczają pierwsze ślady na pustej tkaninie czasu nieodwracalnie zamkniętego. Nie tworzą nawet kresek, a tylko pojedyncze punkty, które trzeba połączyć w linie, zanim wyłoni się pierwszy zarys obrazu. Ważne, aby nie wykonywać gorączkowych, niecierpliwych ruchów. Zbędny pośpiech może pozostawić na czystym płótnie krzykliwy, kiczowaty bohomaz. Nie mamy zapasowej przeszłości.
Zadufanie jest przywilejem i wybaczalnym grzechem młodości.
Słowa są jak kamień rzucony na powierzchnię stawu, gdy wygładzi ją wieczór. Nikt nie wie, jak daleko rozejdą się kręgi.
Zbudowała nas przeszłość i stała się częścią nas.
Podejrzliwość i zazdrość są dwiema koleinami drogi do piekła, które tworzymy na ziemi.