cytaty z książki "Drood"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Żadna kobieta nie może być atrakcyjna, kiedy labiedzi i piorunuje wzrokiem.
Wiecie, jak nieporównywalne i, ośmielę się rzec, jedyne w swoim rodzaju uczucie ogarnia człowieka w trakcie lektury. Znacie to skupienie uwagi, pozwalające wyłączyć dopływ wszelkich bodźców zmysłowych, z wyjątkiem słów ogarnianych oczami, które przychodzi, kiedy bierzemy się za dobrą książkę?
- No pewnie! – wykrzyknął Dickenson. – Świat po prostu znika. Wszystkie inne myśli znikają! Zostają tylko widoki i dźwięki, i bohaterowie, i świat stworzony dla nas przez pisarza. Równie dobrze człowiek mógłby zostać znieczulony na przyziemny świat wokół nas.
- Dobre cygaro, nie uważa pan, panie Collins?
Smakowało jak coś, co wyrosło i zostało zebrane w pleśniejącym skórzanym bucie w zapomnianej piwnicy.
- Pierwsza klasa - odparłem.
Dniem tragedii Dickensa był dziewiąty czerwca 1865 roku. Lokomotywa wioząca jego sukces, spokój ducha, zdrowe zmysły, rękopis oraz kochankę zmierzała wówczas - całkiem dosłownie - wprost w stronę wyrwy w torze i przerażającej katastrofy.
Inspektor się uśmiechnął. Na poły spodziewałem się, że
zobaczę piórka kanarka sterczące spomiędzy tych jego warg
wątrobianej barwy.
Wszyscy mężczyźni, ..., czują nienawiść i pogardę, kiedy kobiety labiedzą.
Światło ulicznych latarń oślepiało mnie boleśnie, tupot moich stóp dudnił mi pod czaszką jak uderzenie młota, turkot przejeżdżającego powozu przyprawił mnie o bolesny skurcz wszystkich mięśni. Drżałem na całym ciele. (...) Umysł mi się mącił, mdła słabość ogarnęła moje członki.
Wszyscy mężczyźni, Drogi Czytelniku, czują nienawiść i pogardę, kiedy kobiety labiedzą. Zawsze tak było.
Charles Dickens był człowiekiem łagodnym i sentymentalnym, ale nigdy pierwszy nie wyciągnąłby ręki na zgodę (...).
Stanęła na skraju pełgającego kręgu światła, zaledwie trzy stopnie wyżej ode mnie. Wyglądała tak samo jak zawsze, w znoszonej jedwabnej sukni z obcisłym stanikiem. Ciemnozielony jedwab był wyszywane maleńkimi złotymi liniami, które niczym gwiazdy osypywały się na przepasaną czarną szarfą talię. Włosy nosiła związane w kok z dawnych czasów.Miała zieloną skórę - zieloną jak bardzo stary ser albo lekko nadgniłe zwłoki. Jej oczy - dwie jednolite kałuże czarnego atramentu - połyskiwały wilgotno w świetle lampy. Jej zęby (...) były długie, żółte i zakrzywione jak fajki dzika.
Przecięliśmy jakąś szerszą arterię (...), która wcale nie była czystsza ani lepiej oświetlona od przeżartych zgnilizną slumsów po obu jej stronach, i znów znaleźliśmy się w ciasnym labiryncie o przewieszonych ścianach. Stłoczone kamienice piętrzyły się wysoko - oprócz nielicznych ruin, które zmieniły się w sterty drewna i kamieni, ale nawet tam, wśród zgliszcz i ruder, wyczuwałem mroczne cienie, poruszające się i obserwujące.
Profilaktyka zawsze jest niewdzięcznym przedsięwzięciem, ponieważ, gdy jest skuteczna, jej potrzeba pozostaje niewidoczna.