cytaty z książki "Za kogo ty się uważasz?"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
(…) myślała, jak bardzo świat przestaje istnieć dla człowieka zakochanego, i to zarówno w sytuacji, gdy wszystko układa się dobrze, jak i wtedy, gdy układa się źle.
Ubóstwo u dziewcząt nie jest pociągające, chyba że w połączeniu z uroczym rozmamłaniem, głupotą. Inteligencja nie jest pociągająca, chyba że w połączeniu z elegancją, klasą.
To na myśl miłości robiło jej się niedobrze. Miłość była zniewoleniem, samoponiżeniem, oszukiwaniem samej siebie.
To, co sprawia, że ktoś cię pragnie, nie zależy od tego, co robisz, to coś, co w sobie masz. A skąd możesz wiedzieć, czy masz to coś?
Zawsze wyobrażała sobie, że się to wydarzy - ktoś spojrzy na nią i pokocha ją bez pamięci, bezradnie. [...] To było coś, o czym marzyła. Ale nie to, czego pragnęła.
Nie muszę wiedzieć, czego chcę, żeby wiedzieć, czego nie chcę! (...) - Nigdy cię nie kochałam!
Tak często kobiecy dotyk domaga się czegoś (…), kobieca czułość jest zachłanna, kobieca zmysłowość nieuczciwa.
Zawsze wydawało się jej, że podróż pociągiem, chociaż ryzykowna, jest bezpieczna i właściwa. Miała natomiast wrażenie, że samolot może w każdej chwili przestraszyć się tego, co robi, i spaść bez jednego słowa protestu.
To na myśl miłości robiło jej się niedobrze. Miłość była zniewoleniem, samoponiżeniem, oszukiwaniem samej siebie
A siła rzeczywiście słabła, im bardziej Rose się oddalała. Było to takie proste; później jednak doszła do wniosku, że odległość trzeba pokonywać samochodem, autobusem lub motocyklem.; nie osiągnie się tego samego rezultatu, lecąc samolotem. Zauważyła tę zmianę w preryjnym miasteczku z widokiem na Cypress Hills. Jechała przez całą moc, dopóki z tyłu za nią nie weszło słońce; poczuła spokój, umysł miała trzeźwy, jak to bywa w takich wypadkach.
Kobiety wierzą w to, w co muszą uwierzyć. Łatwo nadążyć za ich tokiem myślenia(...) Ale potrafią radzić sobie w życiu, to ich dar, to coś, co sprawia, że są sprytniejsze od mężczyzn.
Cóż może być bardziej beznadziejnego niż
kobieta w wieku Rose, siedząca przez całą noc w kuchni i czekająca
na kochanka? W dodatku sama stworzyła taką sytuację,
sama była sobie winna, chyba nigdy nie wyciągnęła wniosków
z poprzednich nauczek. Potraktowała Simona jak kołek, zawiesiła
na nim wszystkie swoje nadzieje, i teraz nigdy się jej
nie uda przywrócić mu dawnej postaci.
Wstąpiła do knajpki i zamówiła kawę i jajka sadzone. Siedziała przy kontuarze, przyglądając się różnym przedmiotom, które zwykle można znaleźć za ladą w knajpach, takim jak dzbanki z kawą, kawałki nieświeżego cytrynowego lub malinowego placka, pucharki z grubego szkła, w których zawsze podają lody lub galaretki. To one uświadomiły Rose stan jej umysłu. Skłamałaby, twierdząc, że te przedmioty są kształtne lub sugestywne. Mogła jedynie powiedzieć, że widzi je w sposób, jaki nie byłby możliwy u osoby w jakimkolwiek stadium miłości. Odbierała ich solidność z ozdrowieńczą wdzięcznością, której ciężar usadowił się wygodnie w jej mózgu i stopach. Dotarło do niej, że weszła do tej restauracji, nie starając się nawet wyobrazić sobie, że zobaczy tam Simona, czyli świat przestał być dla niej sceną, gdzie mogłaby go spotkać, wszystko wróciło na swoje właściwe miejsca. W ciągu tamtej półgodziny, gdy miała całkiem jasny umysł, póki nie zrobiła się tak senna po śniadaniu, że musiała udać się do motelu, gdzie padła nieprzytomnie na łóżko i zasnęła w ubraniu, przy rozsuniętych zasłonach, myślała, jak bardzo świat przestaje istnieć dla człowieka zakochanego, i to zarówno w tej sytuacji, gdy wszystko układa się dobrze, jak i wtedy, gdy układa się źle. To nie powinno być dla niej niespodzianką (i nie było); zaskoczyło ją, że tak bardzo potrzebowała, pragnęła mieć wszystko, toporne i proste jak te pucharki do lodów; dlatego przeszło jej przez myśl, iż być może ucieka nie tylko przed rozczarowaniem, stratą, rozpadem, lecz także czymś wręcz przeciwnym; celebrowaniem i przeżyciem miłości, oszałamiającej zmiany. Nie potrafiła tego zaakceptować, nawet jeśli było bezpieczne,. Tak czy owak jest się czegoś pozbawionym - osobistej siły napędowej, odrobiny uczciwości. Tak myślała.
Powiedziała, że podbiegła i przylgnęła do niego, przezwyciężyła jego podejrzenia, całowała go i płakała, wróciła do niego po prostu dlatego, że nie wiedziała, jak sobie poradzi bez jego miłości i obietnicy, że będzie się nią opiekował; bała się świata i nie umiała wymyślił dla siebie żadnego innego planu.