cytaty z książki "Opowieść niewiernej"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Kiedyś myślałam, że miłość polega na tym, że nie dostrzegamy wad drugiej osoby. Teraz jestem przekonana, że byłam w błędzie. Miłość to przede wszystkim akceptowanie wszystkich niedoskonałość partnera. Bo kocha się nie za coś, ale mimo wszystko...
Nie wiedziałam wtedy, ze z małżeństwem jest jak z nową posadą: ile na początku wynegocjujesz, tyle masz. Potem bardzo trudno zmienić warunki – zarówno pracy, jak i życia. Mechanizm działania jest dokładnie taki sam.
Mówi się, że póki jeszcze w małżeństwie masz siłę się kłócić to jest duża szansa, że ten związek naprawisz.
Jakie to dziwne, że gdy człowiek jest szczęśliwy, często nawet o tym nie wie. Nie zdaje sobie z tego sprawy. Dopiero później, żyjąc wspomnieniami, zauważa, że to, co go wtedy spotkało, to było właśnie szczęście.
-Wiecie... Bo siebie trzeba kochać. Bardzo. I lubić siebie trzeba. I szanować. I musicie się sobie podobać - mówił dominikanin. - Bo jeżeli sami siebie nie lubicie to jak możecie wymagać, by inni was kochali?
Gdy wstaniecie rano z łóżka, zaraz potem jak umyjecie zęby, bo wiecie z brudnymi nie każdy czuje się komfortowo, popatrzcie w lustro i powiedzcie sobie jak bardzo siebie lubicie. I jacy jesteście piękni. Ja robię tak codziennie. Mam w łaziencie takie duże lustro i mówię: Zdzisiu jak ja Cię lubię!
Małżeństwo to przekupstwo, by pomoc domowa myślała, że jest panią domu.
Miłość to przede wszystkim akceptowanie wszystkich niedoskonałości partnera. Bo kocha się nie za coś, ale mimo wszystko.
Mąż idealny, taki jak mój, zabija miłość powoli. Codziennie dolewa kroplę trucizny, której odrobina nie szkodzi, ale gdy jest jej więcej, ma działanie śmiertelne...
Dobranoc-nie-gadaj-tyle-bo-jutro-mam-ciężki-dzień. Pojutrze-też-mam-ciężki-dzień. Tydzień-mam-ciężki. Miesiąc-mam-ciężki. Życie też.
Fakt, nie byłam żoną idealną. Żony idealne mieszkają w Afryce. Mówi się, że kobiety afrykańskie mają po osiem rąk, by sobie mogły poradzić ze wszystkimi obowiązkami. Jedną ręką winny prać, drugą gotować, potem zmywać, sprzątać, pielić w ogródku, szyć, bawić dzieci i jeszcze dogadzać mężowi. Do afrykańskiej żony było mi daleko.
- Naczytasz się tych romansów i żyjesz w wyimaginowanym świecie ! - mówił.
W jakim wyimaginowanym? Czy świat, w którym mąż jest miły dla żony, a żona dla męża, w którym dwoje ludzi z przyjemnością spędza razem czas, znajduje się tylko po tej drugiej stronie lustra? Najwyraźniej tak.
Zazdrość to cień miłości. Im większa miłość, tym większy cień.
Błahostki. Ale z czego składa się nasze życie, jeśli nie z drobiazgów? Dla mnie zawsze było ono wielką układanką, złożoną z malutkich, pasujących do siebie kawałków. Czasem jakiejś części brakuje... I mnie właśnie brakowało... Te drobne gesty, małe, pozornie niewiele znaczące słowa były dla mnie tak bardzo istotne.
Zobaczyłam też, że można uciekać z ramion jednego mężczyzny, by potem wpaść w objęcia drugiego. I kochać.
Czekać.
Tęsknić.
Jedno jest pewne, potem nic nie jest już takie samo...
To prawda, że gdy człowiek jest zakochany, nie musi spać, nie musi jeść, do życia wystarczy mu tylko miłość, która wtedy wydaje się wieczna.
Wiele racji jest w powiedzeniu, że w małżeństwie częściej rodzą się przykrości niż dzieci...
Czy warto za wszelką cenę dążyć do utrzymania małżeństwa? Małżeństwa, któremu nie można zarzucić nic oprócz tego, że... brak w nim miłości.
Przez ostatni rok nauczyłam się, że nie można mówić NIGDY. Nauczyłam się też, że nie ma jednej miłości, a to, o czym przekonują nas naukowcy, mianowicie, że kobiety są monogamiczne, jest wierutną bzdurą.
Byłam zdana na łaskę i niełaskę męża. Kompletnie od niego uzależniona pod względem ekonomicznym.
Nie polecam.
Nie kochałam samej siebie. Miałam wrażenie, że mąż kochał mnie również coraz mniej. Uważam, że robił również wtedy wszystko, co w jego mocy, bym i ja go przestała kochać, dokładnie jak kilka lat temu robił wiele, bym zaczęła.
.."Niebawem" to było ulubione słowo mojego męża. Mogło znaczyć "za chwilę", ale najczęściej znaczyło "nigdy".
Zazdrość to cień miłości. Im większa miłość, tym większy cień".
Moja świętej pamięci babcia wyznawała zasadę, że spać można dopiero, gdy się człowiek pogodzi z całym światem.
Jakie to dziwne gdy człowiek jest szczęśliwy,często nawet o tym nie wie.Nie zdaje sobie z tego sprawy.Dopiero później,żyjąc wspomnieniami,zauważa,że to,co go wtedy spotkało,to było właśnie szczęście.
Miłość to przede wszystkim akceptowanie wszystkich niedoskonałości partnera. Bo kocha się nie za coś, ale mimo wszystko...
Mój mąż potrafił sprawić, że kończąc z nim rozmowę, czułam się nikim. Kompletnie bezwartościową, pozbawioną szans na lepsze jutro osobą. Osobą, która doprawdy nie jest w stanie nic dla siebie zrobić.
Zazdrość to cień miłości. Im większa miłość, tym większy cień.
Bo jeżeli sami się je nie lubicie, nie kochacie, to jak możecie wymagać, by inni was kochali?
Zmieniła się moja postawa... Odeszłam od nadstawiania drugiego policzka, rozpoczęłam wojnę, zgodnie z zasadą "oko za oko, ząb za ząb".
Nie wiedziałam, czy ta walka ma jakiś sens. Wtedy o tym nie myślałam. Nie prowadziłam wojny po to, by wygrać, tylko po to, by się bić. Poczułam się silniejsza. Ta warszawska noc dowartościowała mnie pewnie o wiele bardziej, niż zrobiłyby to jakieś długie, powtarzające się sesje u psychologa. Pierwszy raz od długiego czasu zaczęłam myśleć, że znam swoją wartość. Czułam się panią sytuacji.