cytaty z książek autora "Urszula Zajączkowska"
Granice wymiarów zarówno naszego ciała, jak i czasu, w jakim musimy się zmieścić z całym swoim życiem, utrudniają szansę poznania rozmaitych innych składowych istnienia, które przez cały nasz byt są niemożliwie blisko nas. Bo nasze wymiary, także wymiary wyobraźni, silnie dławią zdolności odczuwania.
Odpuszczam. Spowalniam. Chcę wszystkiego mało. Wiem, że wystarczy. […] Rolnica panewka różne inne w ogrodzie połyka i się napycha, nawet nie podziękuje. Sikory, biedronki, nicienie też mają co jeść. Sikory, biedronki, nicienie też ktoś zje. Nie będą głodne mrówki. Nie będę głodować ja. Ja będę mieć tylko trochę mniej. Wszystko jest dla wszystkich.
Poznanie podstaw genetyki generuje wielkie zdziwienie, niedowierzanie także we własne istnienie. Nie chodzi o emocjonalne uniesienia, bo to tylko matematyka, prawdopodobieństwo i straszliwie mała liczba w wyniku tej kalkulacji.
Nie wiem, czy powinno to pociągać za sobą radość, że to właśnie nam udało się urodzić, przegonić miliardy innych kombinacji, planów, projektów na życie naszego niedoszłego rodzeństwa.
Opisujecie świat roślin językiem Arabidopsis wy sami, naukowcy. Tkwiący w zamkniętych ogrodach mutantów Arabidopsis krążycie tam od lat, a teraz powoli zaczynacie się nudzić, wątpić, więc wyglądacie za ogrodzenie coraz śmielej. A tam klony, wiechliny i turzyce jaśnieją, przeżywając swoje wielkie tajemnice. Bez was.
Lecz każda żyłka, wiązka przewodząca wodę w ich liściach mogła kiedyś przewodzić krew, bo jej cząstki i atomy tworzyć mogły wcześniej geometrie tętnic - choćby myszy polnej. Mysz ta może miała szczęśliwe, długie życie i te całe dwa lata jadła i mnożyła się jak trzeba, ale kiedyś to się musiało skończyć i ciało trzeba było oddać do wszechświatowej przemiany energii i masy. A gdy się dokonała, z miejsca zaczęło dziać się coś innego, co zostało stworzone, zorganizowane przez innych, szczegółowo w każdym pojedynczym etapie przejścia do innego stanu istnienia.
Dziwi mnie to, że w roślinach woda płynie bezszelestnie.
Że jest w nich jej niemy ruch, w ukrytych pod powłokami tkankach, gdy ona tam się przeciska naprawdę.
Wszędzie, w każdym liściu, łodydze, grubym pniu i korzeniu jak włos.
Ustaje na chwilę, gdy człowiek śpi.
Gdy jest ciemno.
A wraz z uderzeniem światła woda będzie w roślinach płynąć pulsem, przetaczać się i przemywać wnętrza, i uciekać z liścia wprost w powietrze, w płuca żab, w sierść myszy, wreszcie, na chwilę, w skropliny chmur.
Dzień, noc.
Wdech, wydech.
Woda sączy się w zieleni po szlakach wewnętrznych anatomii.
Prawdziwy cud przemienienia wody w krew dzieje się w naturze, gdy karmiony łąką skowronek złoży jaja, gdy wylęgają się kijanki, gdy urodzi się szczur.